Witam
Rudolf był zupełnie inny niż przedstawiono to w jego opisie. Takiego kontaktowego kota dawno nie widziałem. Po obejrzeniu nowego mieszkanka już po 30 minutach podchodził do mnie żeby pomruczeć i domagać się głaskania. Zadomowił się i około pólnocy był pan na włościach. Zaczął nawet ustanawiać nowe reguły dotyczące panującego obecnie w domu porządku i jak wygląda obecna drabina społeczna. On na samym szczycie a ja niewolny od głaskania i podawania jedzonka

.
W nocy jednak około 4 rano próbował się wcisnąć na półkę z książkami i troszke mu to nie wyszło. Zrzucił troche książek i hałas go mocno przestraszył bo uciekł i schował się w najciemniejszym kącie łazienki

. Do 6 rano próbowałem go uspokoić bo strasznie się rozpłakał i był mocno przestraszony. udało się go na szczęście przekonać że nic strasznego się nie stało i zaczoł od nowa oglądać swoje terytorium. Nie wiem czy dzisiaj dam rade wysiedzieć w pracy do konca i chyba sie urwe wcześniej, żeby zobaczyć jak sobie radzi. Strasznie go interesuje jego własne odbicie w lustrze siedzi wpatrzony jak w obrazek
Za dwa trzy dni do weta i wtedy coś więcej napisze. Troszke się obawiam bo jakoś tak w prawe uszko często się drapie. mam nadzieje że nic poważnego.
a jeszcze jedno nie powiedziałbym, żeby Rudi nie był nakolankowy ktoś coś chyba kręcił oddając go...
