Długo milczałyśmy z Kicią, ale pora wreszcie na parę słów od nas

.
Ku mojej wielkiej radości wygląda na to, że Kicia już całkiem zaakceptowała nowy domek

. Paraduje sobie dumnie jak lwica na włościach po wszystkich pokojach, uwielbia zabawy z piórkami i dała się przekonać, że whiskas i kitekat są be

- miseczkę z chrupkami kitekata już "skasowałam", bo Kicia już ani nawet nie chce na nie patrzeć

i wcina Hill's zmieszane z Profilum. Kicia ze swojej strony zmusiła mnie do złamania własnego "zalecenia dla alergików" - nie dała się "wygonić" z sypialni i konsekwentnie śpi z nami, w nogach łóżka

. Dzisiaj w końcu po raz pierwszy dała się pogłaskać mojemu mężowi - jak dotąd partnerką do mizianek byłam tylko ja, a mąż nadawał się Kicinym zdaniem wyłącznie jako otwieracz do puszek

.
Brania na ręce nie znosi, na kolanach i owszem posiedzi, ale tylko wtedy, jak ma nastrój

, za to wszelkie formy głaskania mile widziane, najbardziej lubi głaskanie po brzuszku. A jak ludź jest niedomyślny i ociąga się z głaskaniem koty rozłożonej brzuchem do góry to się o głaski głośnym miaukiem dopomina

.
Kuweta ze żwirkiem (już zmieniłam nawet rodzaj) dalej jest ostentacyjnie ignorowana, a ta z gazetami używana zawsze.
Co do jedzenia, Kićka ma dziwne trochę upodobania. Je albo chrupki (i te mogą być o dowolnym smaku), albo mokre o konsystencji pasztetu, ale i to nie wszystkie - a właściwie tylko Gourmeta (i to najchętniej tuńczykowego, o smakach mięsnych tylko "w ostateczności", patrząc na mnie z wyrzutem "czemu dziś nie ma rybki?"), Hill'sa ledwie powąchała i nawet nie liznęła. W ogóle za to nie lubi mokrych w stylu "kawałki + galaretka", wszystkich jak leci, nieważne jakiej firmy. Co najwyżej zliże sos, a kawałków nie ruszy (ani w całości, ani "rozdziubanych" widelcem). Myślałam, że to może z ząbkami coś się dzieje, ale wtedy nie jadłaby chyba chrupek? I w ogóle ewidentnie woli wszystko o smaku ryb, niż mięsa

. Mięsne karmy rusza dopiero, jak jest już naprawdę głodna, a rybne jadłaby w każdej ilości i o każdej porze

(i pewnie dlatego jest
kwadratowa 
). A i jeszcze coś - lubi ser camembert
zawsze mi go ze stołu/kanapki zwędzi, albo przynajmniej stanie na wąsach, żeby zwędzić. Mam nadzieję, że nie jest bardzo szkodliwy dla kotów?

Pliiiz, ja go tak lubię...

Ale jeśli jest, to przestanę jeść

.
A, no i nadal nie mamy transporterka, bo ja nadal nie wiem, czy "1" albo "10" (według tych różnych numeracji różnych firm)- rozmiarem chyba są OK, ale wagowo... no nadal nie wiem, czy "1" lub "10" ją udźwignie i pod ciężarem kota mi się nie rozwali na środku ulicy... A Kicia waży coś koło 6 kg (a one są nominalnie do 5kg chyba...). Jaki polecacie?
A, i kiedy jest jedyna pora dnia, o jakiej należy się bawić plastikową piłką z bardzo głośnym i piskliwym dzowneczkiem w środku? No oczywiście, że o 3 w nocy.
