Nawet gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości to wczorajsza walka o szczotkowanie rozwiałaby je natychmiast Gruby gryzie i się awanturzy- ofiar poważniejszych nie było ale zębiska to on ma
Aga, czy rozważałaś możliwośc nie operowania tej nóżki?
no nie wiem, ja tak mam,że pzrede wszystkim patrze,aby kociak nie cierpiał, wiec jesli ona go nie boli, wet uważa,że nie pzreszkadza mu w funkcjach zyciowych, może nie warto męczyc Filipka?
Operacja tylko wtedy może wchodzic w grę, jak będę miała 100% pewności , że jest konieczna. Inaczej nie dopuszczę myśli do niepotrzebnego męczenia kota.
Aga, powiem szczerze,że zazdroszczę Ci takiego pieknego bieluszka- zawsze chciałam miec taką sniezynke, a tu 3 pasiaki i murzynek mi sie trafił Filipek jest taki piękny, a jesli naprawde ma ze słuchem problem- to sprawia,że jest wyjątkowy, bo odczuwa świat inaczej, ja mam od pól roku ślepaczka i cały czas mnie zadziwia czymś;
bardzo dopingujemy Filipka- oby zdrówko dopisywało i nic kotka nie bolało
Dobrze by bylo,skontaktowac sie w sprawie nozki z dobrym ortopedą.Oczywiscie nie ma sensu meczyc malucha bez potrzeby ale warto wiedzięc jakie sa rokowania na przyszlośc .Czy jak będzie wiekszy i cięzszy nie nastapi pogorszenie.Trzymam kciuki żeby bylo lepiej.Kicius jest mlody, moze jakas rehabilitacja by pomogla.Weci wiadomo sa rózni, warto zasiegnąc róznych opinii.Pozdrawiam serdecznie.
misia, rehabilitujemy ( masaże mu robię i usztywniam jak chodzi- fot1 ) a operacja ,jak już pisałam wcześniej , musiałaby być przeprowadzona na spojeniu łonowym a nie na samej nóżce
Muszę ciagle być na baczności...Minia się rozszalała , mały też ma na to ochotę ale wymięka...szybko się męczy...może go boli...Cały czas stoję na straży , żeby go nie pacnęła zbyt mocno łapą, albo nie skoczyła mu na tył...To jak czołg przy fiacie 126p
Mały najpierw ma ochotę na harce a potem się kuli albo czasem nawet zasyczy...Nie mogę go utrzymać bo sam się pcha do niej, a zamknięty płacze ( więc nie zamykam, chyba że wychodzę z domu)
Mam nadzieję, że to się zmieni jak nabierze masy...
Oj, sam się naprasza, goni, podskakuje Dzisiaj, kiciusie dostały w jednym miejscu dwie miseczki z jedzonkiem.
Najpierw wyjadły wspólnie z jednej a potem z drugiej Zwykle Minia nie dojadała swoich porcji a teraz nie wiem kto ile zjadł. No i boje się, ze komuś było mało bo obie miseczki zostały wylizane do czyściutka uff,i myslimy o wiekszej kuwecie krytej...
Chociaż dzisiaj tak łobuz szalał ( zdrowy, czy jak ?)), że usztywnienie łapki nie mogło się utrzymać A pochwaliłam go ostatnio u weta za to, że grzeczniutko daje sobie zakładać i nosi...
Nieustannie trzeba mieć na oku Miniuchę...Właśnie weszła na fotel małego, zaczęła go wąchać. Myslałam, że chce się koło niego połozyć..a ta go ..ugryzła w zadek ... Aż sie boje myslec co będzie jak go nie zaakceptuje do końca...