Czy jest możliwość usunięcia kotu pazurów

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto mar 28, 2006 12:30

Mrrau pisze:Jeśli mielibyście dziecko, które by nieznośnie rozrabiało, pewnie szukalibyście jakiejś porady i pytali kogoś, kto jest w tym temacie bardziej obeznany. Ciekawe, jak byście zareagowali, gdyby odpowiedziano wam: ODDAJCIE DZIECKO DO ADOPCJI.
Żenujące.


Mrrau, dziewczyna która ma problem raczej nie traktuje kota w ten sposób, nie wypowiadałam się w wątku bo ani nie miałam takiego problemu, ani mądrych rad, ale zastanowiło mnie mocno jedno zdanie w pierwszym poscie, to o jedzeniu przez kota kwiatów i torebek foliowych po których wymiotuje, tak jakos bezrefleksyjne potraktowanie czegoś, co kot może przypłacić życiem. Poza tym dla Ciebie oburzające jest sugerowanie komus oddania kota, tymczasem autorka w jednej z pierwszych wypowiedzi sama pisze, że szuka dla niego nowego domu.

edit:
wypowiedź, o której piszę pojawia sie w trzecim a nie pierwszym poście, mój błąd:

Magda-Dusia pisze:
Oczywiście ma się czym bawić, ale najbardziej lubi jeść kwiaty. Zabawki ignoruje. Lubi też jeść wszelkiego rodzaju torebki celafonowe, po których oczywiście wymiotuje.


To chyba nie jest jakiś dobry domek dla kota, chociaz teraz to już po zabawie bo dziewczyna sobie poszła i juz nic nie można zrobić w tym miejscu, fajnie by było gdyby każdy sie wypowiadał z umiarem , może można by było coś zrobić w takiej sytuacji - tu racje ma Mrrau, ale IMHO to pobożne życzenia
Ostatnio edytowano Wto mar 28, 2006 12:37 przez zołta, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

zołta

 
Posty: 820
Od: Pon wrz 22, 2003 10:04
Lokalizacja: Warszawa-Łódź

Post » Wto mar 28, 2006 12:32

Przeczytałam cały watek.Dwa razy.Przyczesałam włosy(bo mi sie na głowie zjezyły...),policzyłam do stu,wziełam głeboki oddech i..pisze.
W checi posiadania wymuskanego gniazdka nie ma nic złego,tak mysle.
Tylko trzeba sobie zadac pytanie,co jest dla mnie wazne? I czego chce?
Czy podłogi,w ktorej mozna sie przegladac jak w lustrze?Czy zwierzaka?
Tylko trzeba sie zastanowic wczesniej.Nie wtedy,kiedy pies czy kot nie zdołał sie wpasowac w nasze oczekiwania,przyzwyczajenia..W nasz styl zycia po prostu.
Miałam w domu szczeniaka,ktory z upodobaniem zdzierał tapete w przedpokoju.Paseczek po paseczku :evil:
Przez kota musiałam pozbyc sie firanek,oddac kaktusy do adopcji i schowac do szuflady kolekcje porcelanowych słonikow :evil:
Syn moj jedyny powbijał gwozdzie w nowa szafe i namalowal weglem murzynska wioske na scianie :evil:
I co?Miałam pozbyc sie psa,bo głupol?Pozbyc sie kota,bo okno bez firanek to niefajnie wyglada?Dziecku łapki połamac,zeby tworczosci na scianach nie uprawiało?Przyciac ich do moich potrzeb?
Jakos na to nie wpadłam...
Mam wrazenie,ze opiekunka tego"dzikiego kota"chciała miec takie ładne pluszowe"cos",zeby sie ladnie z wystrojem mieszkania komponowało :evil: W tym kontekscie rady dziewczyn o maskotkach nie brzmia chyba obrazliwie...
Mam nadzieje,ze kot znajdzie dom,w ktorym bedzie mogł byc"soba czyli kotem" :)
I ze jego opiekunka nie bedzie juz chciała ratowac kolejnego biednego zwierzaka.
Nie kazdy musi.
I nie kazdy powinien.
Gość
 

Post » Wto mar 28, 2006 12:35

to na gorze to ja,kassia niezalogowana :)

kassia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1670
Od: Pt mar 18, 2005 14:22
Lokalizacja: Okno z widokiem na Wawel:-)

Post » Wto mar 28, 2006 12:38

Ech Mrau, widze ze pamięć masz dobrą ale krótką.
Pozwole sobie zacytować:

Mrrau pisze:Z waszych postów wynika, że wasz dom jest dodatkiem do kota, a nie kot dodatkiem do domu. A jeśli ktoś chce, żeby jego kot rządził się w domu tylko i wyłącznie swoimi prawami, może powinien zamieszkać razem z nim w szałasie na jakiejś wsi (przecież tak byłoby dla niego lepiej i zdrowiej!)


To nie jest szlachetna walka o poziom wypowiedzi na forum, ani o sposób traktowania użytkowników proszących o informacje.
To jest niezbyt grzeczny komunikat wysłany do ludzi, dla ktorych żywe stworzenie nie jest dodatkiem do domu.
Można powiedzieć, ze przez chwilę pisałaś tym samym językiem co zupa z pomidora. Można powiedzieć, ze tą wypowiedzią sama zapakowałaś się do worka z zupą.
Nie wiem - moze ja betonieję. Ale wierzę, ze zywa istota nie moze być "dodatkiem do domu".
Nie wolno tak myśleć.
Ostatnio edytowano Wto mar 28, 2006 12:53 przez nongie, łącznie edytowano 3 razy

nongie

 
Posty: 2164
Od: Nie wrz 26, 2004 14:39

Post » Wto mar 28, 2006 12:39

Nie każdy uczestnik kociego forum ma w sobie tyle wyrozumiałości, uprzejmości i grzeczności, żeby w obliczu ogromu kocich nieszczęść grzecznie i ze zrozumieniem odpowiadać dziewczynie, która w pierszym poście wyraźnie pisze, że nie widzi innego wyjścia jak tylko pozbawić kota paurów, wywalić go na dwór, albo oddać z powrotem do schroniska. I to wszystko w trosce o wygląd podłogi i firanek. No wybaczcie...
Gość
 

Post » Wto mar 28, 2006 12:55

Mrrau pisze:A na koniec zastanów się, jak "miłośnicy kotów" perfekcyjnie zadbali o dobro kolejnego zwierzęcia i jaki pozytywny skutek wywarło to na omawianym przez cały czas kocie, skoro właścicielka zrezygnowana opuściła forum (czemu wcale się nie dziwię).


Jeszcze jedno.
To co zrobi ta dziewczyna i jaką decyzję podejmie nie będzie zależało od "miłośników kotów", o których piszesz w swoim poście.
Dobro tego zwierzęcia zależy wyłacznie od jego opiekunki i można przypuszczać że już wcześniej było zagrożone.
Dziewczyna zalogowała się na forum i dostala szereg rad, tak czy inaczej wyrażonych, prezentujących szczęśliwie odmienny od jej własnego punkt widzenia. Dowiedziała się między innymi jak okaleczającym zabiegiem jest usunięcie pazurów.
Jak wykorzysta tę wiedzę - zależy wyłącznie od niej.
Co zrobi z kotem - również zależy od niej.
A to, że uciekła z forum - no cóż, widocznie spodziewała się, że wszyscy ją tu zrozumieją, podadzą adres gabinetu, w którym usuwa się pazury, a potem wzniosą toast za ocaloną podłogę.
Na szczęście hierarchia wartości większości forumowiczów wygląda trochę inaczej.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 13:05

ZOŁTA:

Mrrau, dziewczyna która ma problem raczej nie traktuje kota w ten sposób, nie wypowiadałam się w wątku bo ani nie miałam takiego problemu, ani mądrych rad, ale zastanowiło mnie mocno jedno zdanie w pierwszym poscie, to o jedzeniu przez kota kwiatów i torebek foliowych po których wymiotuje, tak jakos bezrefleksyjne potraktowanie czegoś, co kot może przypłacić życiem.

Nie powiesz mi chyba, że przyczyną całej awantury jest to, że ktoś zbyt mało entuzjastycznie opowiedział o tym, że kot pożera torebki. To, jak refleksyjny czy bezrefleksyjny miało to wydźwięk pozostawiamy już indywidualnej ocenie i jest ona na tyle względna, że nie ma w tej kwestii o czym mówić. Ja na przykład nie odniosłam wrażenia, jakoby się zupełnie tym nie przejmowała.

Poza tym dla Ciebie oburzające jest sugerowanie komus oddania kota, tymczasem autorka w jednej z pierwszych wypowiedzi sama pisze, że szuka dla niego nowego domu.

Oburzające jest uzasadnienie tej sugestii stwierdzeniem "bo się nie nadajesz" i przekreślanie jej tylko dlatego, że wie mniej niż reszta użytkowników.

KASSIA:

Czy podłogi,w ktorej mozna sie przegladac jak w lustrze?Czy zwierzaka?

Tym samym potwierdziłaś to, co chciałam wcześniej zaznaczyć. "Podłoga, w której można się przeglądać". Czy ta osoba stwierdziła w którymś miejscu, że jest pedantką? Że musi być idealnie posprzątane? Czy może koloryzujesz lub podchwyciłaś koloryzację którą popełnili inni?
A skoro już ustaliliśmy, że nie chodzi o podłogę jak lustro, tylko o podłogę niezniszczoną, możemy iść dalej.

I co?Miałam pozbyc sie psa,bo głupol?Pozbyc sie kota,bo okno bez firanek to niefajnie wyglada?Dziecku łapki połamac,zeby tworczosci na scianach nie uprawiało?Przyciac ich do moich potrzeb?

Nie, mogłaś wprowadzić dyscyplinę i nauczyć je, żeby tego nie robiły. Jak? Mogłaś zapytać o to na jakimś forum. W stanie mniejszego lub większego zdenerwowania, kiedy rozważa się wiele możliwości. Rozważa. Rozumiesz? A teraz pytanie do tej hipotetycznej sytuacji- jakie odpowiedzi uzyskałaś na forum?

Mam wrazenie,ze opiekunka tego"dzikiego kota"chciała miec takie ładne pluszowe"cos",zeby sie ladnie z wystrojem mieszkania komponowało W tym kontekscie rady dziewczyn o maskotkach nie brzmia chyba obrazliwie...

A ja mam wrażenie, że jak decydowałaś się na syna jedynego, to nie rozważałaś możliwości, że będzie ci wbijał gwoździe w nową szafę. Ale stało się. A jak kupisz kolejną szafę, to pewnie dasz mu do ręki gwoździe i młotek? Nie?! To co ty chciałaś mieć, maskotkę czy syna?

NONGIE:
Jeśli chcesz polemizować ze mną, że to właśnie dom jest dodatkiem do kota, to ja bardzo chętnie. Tylko wysuń jakieś argumenty, a ja z przyjemnością na nie odpowiem nie powtarzając się - bo widzę, że też wciągasz się w zabawę w pomiodra. I nadal będę bronić poglądu, że w domu powinien żądzić człowiek, a nie kot.

GOŚĆ:
nie widzi innego wyjścia jak tylko pozbawić kota paurów, wywalić go na dwór, albo oddać z powrotem do schroniska. I to wszystko w trosce o wygląd podłogi i firanek. No wybaczcie...

odpowiem cytatem:
Poradźcie coś proszę! Nie chcę mu zrobić krzywdy.

Faktycznie, ma dziewczyna złe zamiary.


Cóż, mam nadzieję, drodzy kociarze, że wasza wyrozumiałość w stosunku do kotów jest inna niż ta w stosunku do ludzi.

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 13:29

Mrrau pisze:NONGIE:
Jeśli nie masz więcej do powiedzenia w temacie, możesz po prostu skończyć mówić, bez rzucania bezsensownych ozdobników. Ale jeśli chcesz polemizować ze mną, że to właśnie dom jest dodatkiem do kota, to ja bardzo chętnie. Tylko wysuń jakieś argumenty, a ja z przyjemnością na nie odpowiem nie powtarzając się


Ja mam taki argument.
Do przedmiotów w mieszkaniu, do podłogi, mebli, firanek, obrusów, dywanów nie mam stosunku emocjonalnego. Mogę się w każdej chwili ich pozbyć, w przypływie gotówki wymienić na nowe. Dbam o swoje mieszkanie, utrzymuję w nim porządek, chcę żeby było ładne i miłe. Ale kiedy stłukę lampkę nocną, albo poplamię dywan nie rozpaczam.
Natomiast moje koty kocham po prostu, to żywe, czujące stworzenia, wkładam dużo zaangażowania w tym emocjonalnego, żeby były zdrowe i zadowolone z życia.
Gdybym się musiała wyprowadzić z mieszkania nawet jutro, to zostawiła bym w nim wszystkie przedmioty, których się dotychczas "dorobiłam" bez mrugnięcia okiem.
Kotów bym nie zostawiła za żadne skarby świata. Bo za koty jestem odpowiedzialna, za kanapę niekoniecznie.
Zawsze przedmiot martwy, nabyty, możliwy do wymiany np. podłoga, mebel, tapeta będzie dla mnie tylko dodatkiem do tego, co wymienić na nowe się nie da - czyli do moich trzech kotów.
Uprzedzając pytanie - mój status materialny nie jest nawet zadowalający, ale nie ma to znaczenia.
:D

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 13:31

Mrrau pisze:
Poradźcie coś proszę! Nie chcę mu zrobić krzywdy.



A sens tego zdania odczytałam zupełnie inaczej.
Mam nadzieję, że się mylę.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 13:36

A rozwijając kwestię "kota dla domu" lub "domu dla kota" (bo wydaje mi się, że jest to jedyny szczegół który warto w tej całej dyskusji jeszcze ciągnąć):

Po prostu nie uważam, żeby traktowanie zwierzaka jak równego członka rodziny, jak, dajmy na to - męża - było na miejscu.
Ale jeżeli tak się kota traktuje, to faktycznie dom jest dla kota, a nie kot dla domu. Wtedy można mu pozwolić na wszystko, co w jego naturze.
Ale jest pewna różnica między pozwalaniem na wszystko kotu a pozwalaniem na wszystko człowiekowi. Ten drugi jednak potrafi utrzymać dyscyplinę. Taki, dajmy na to, mąż, nie je rękoma, nie załatwia się po kątach, nie sika do kwiatków czy z balkonu. Mimo, że te czynności cokolwiek fizjologiczne leżą w jego naturze, to nie robi tego ze względu na wychowanie. Mąż (czy inna osoba na równi z tobą) zarabia na dom i robi wszystko, żeby było w nim lepiej. Kot nieszczególnie. Kot nie naprawi ci mebli, które zniszczy, kot nie rozlicza się z US, więc jakby go nie kochać i szanować, nie jest równoprawnym mieszkańcem. Bo kot ma tylko prawa i nie ma żadnych obowiązków. Na tym polega różnica, o której zapominanie doprowadza do sytuacji cokolwiek śmiesznych i niezdrowych.

edit:
A co do mebli, to powiem ci, że z nimi też jestem związana emocjonalnie. Zapracowałam na nie i z każdym z nich mam masę dobrych wspomnień. Oczywiście, że normalnym jest, że wcześniej czy później się one popsują, ale jeśli miałabym się świadomie zgadzać na ich permamentne niszczenie, miałabym jednak poczucie, że coś jest nie w porządku.
Ostatnio edytowano Wto mar 28, 2006 13:40 przez Mrrau, łącznie edytowano 1 raz

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 13:36

Mrrau pisze:
Cóż, mam nadzieję, drodzy kociarze, że wasza wyrozumiałość w stosunku do kotów jest inna niż ta w stosunku do ludzi.


Moja jest zdecydowanie większa. Twoja nie? Wymagasz od kotów tego samego, co od ludzi? Dorosłych, myślących, homo sapiens podobno?

Olinka, napisałaś to, o czym ja myślałam. :)
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto mar 28, 2006 13:41

Mrrau pisze:A rozwijając kwestię "kota dla domu" lub "domu dla kota" (bo wydaje mi się, że jest to jedyny szczegół który warto w tej całej dyskusji jeszcze ciągnąć):

Po prostu nie uważam, żeby traktowanie zwierzaka jak równego członka rodziny, jak, dajmy na to - męża - było na miejscu.
Ale jeżeli tak się kota traktuje, to faktycznie dom jest dla kota, a nie kot dla domu. Wtedy można mu pozwolić na wszystko, co w jego naturze.
Ale jest pewna różnica między pozwalaniem na wszystko kotu a pozwalaniem na wszystko człowiekowi. Ten drugi jednak potrafi utrzymać dyscyplinę. Taki, dajmy na to, mąż, nie je rękoma, nie załatwia się po kątach, nie sika do kwiatków czy z balkonu. Mimo, że te czynności cokolwiek fizjologiczne leżą w jego naturze, to nie robi tego ze względu na wychowanie. Mąż (czy inna osoba na równi z tobą) zarabia na dom i robi wszystko, żeby było w nim lepiej. Kot nieszczególnie. Kot nie naprawi ci mebli, które zniszczy, kot nie rozlicza się z US, więc jakby go nie kochać i szanować, nie jest równoprawnym mieszkańcem. Bo kot ma tylko prawa i nie ma żadnych obowiązków. Na tym polega różnica, o której zapominanie doprowadza do sytuacji cokolwiek śmiesznych i niezdrowych.


Teraz odwracasz kota ogonem. Tu nikt nie nalega, że kot może być ważniejszy od męża czy innego domownika. My tu o przedmiotach mówimy, parkiecie, firankach i takich tam.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Wto mar 28, 2006 13:43

Mrrau pisze:Ale jest pewna różnica między pozwalaniem na wszystko kotu a pozwalaniem na wszystko człowiekowi. Ten drugi jednak potrafi utrzymać dyscyplinę. Taki, dajmy na to, mąż, nie je rękoma, nie załatwia się po kątach, nie sika do kwiatków czy z balkonu. Mimo, że te czynności cokolwiek fizjologiczne leżą w jego naturze, to nie robi tego ze względu na wychowanie. Mąż (czy inna osoba na równi z tobą) zarabia na dom i robi wszystko, żeby było w nim lepiej. Kot nieszczególnie. Kot nie naprawi ci mebli, które zniszczy, kot nie rozlicza się z US, więc jakby go nie kochać i szanować, nie jest równoprawnym mieszkańcem. Bo kot ma tylko prawa i nie ma żadnych obowiązków. Na tym polega różnica, o której zapominanie doprowadza do sytuacji cokolwiek śmiesznych i niezdrowych.


8O

Nic z tego nie rozumiem.
O co tu chodzi?

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 28, 2006 13:49

Nie odwracam kota ogonem. Ja też mówię o przedmiotach, parkiecie, firankach czy takich tam. Sama przyznałaś, że kot nie ma być ważniejszy od człowieka. Więc po kolei wytłumaczę ciąg myślowy - ładne, nie zniszczone meble gwarantują mi (i chyba nie tylko mi) dobre samopoczucie. Gdybym miała mieszkać w zniszczonym mieszkaniu, nie czułabym się komfortowo. Zważywszy, że tak jak wcześniej napisałam, to są całkiem bliskie mi meble, mogłabym być wręcz nieszczęśliwa. Więc nie widzę powodu, dla którego posiadając kota miałabym pozwalać mu na niszczenie tych mebli dla własnej rozrywki i sprawianie mi przez to przykrości. Ponieważ (wracamy do początku) kot (i jego rozrywka) nie ma być ważniejszy od człowieka (i jego samopoczucia).

Mrrau

 
Posty: 13
Od: Wto mar 28, 2006 11:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto mar 28, 2006 14:03

Jakoś mnie nie przekonuje to.

Z uporem maniaka uczepię się stwierdzenia Dusi (taki ma nick?) o zniszczonych podłogach. Nie ma takiej możliwości, chyba, że faktycznie jest to podłoga z miękkiego nielakierowanego i niezabezpieczonego drewna. To jest po prostu niemożliwe fizycznie, chyba nie trzeba tu wielkiej filozofii, żeby to stwierdzić. I dalej będę twierdzić, że koloryzuje i przesadza.

I na tym muszę zakonczyć, muszę wyjść, zresztą ta dyskusja wydaje mi się mocno jałowa.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], sebans i 52 gości