KubaTST pisze:Fajnie się czyta Twoją historię.
Co do miski to radzę postawić ją zupełnie w innym miejscu niż miska z karmą, bo kot nie kojarzy jedzenia z piciem. U mnie to pomogło i miska, która stoi na parapecie cieszy się znacznym powodzeniem.
Druga rada to duża miska, taka w której mieści się cała kocia mordka razem z wąsami, które nie będą się o ścianki ocierać, bo to niektóre koty denerwuje.
No i oczywiście jeśli zdecydujesz się postawić miskę z wodą w innym miejscu to pokaż Perełce gdzie ma "wodopój"
Czyli przepis na sukces: duża miska + miejsce + wiedza kota gdzie jest miska.
Perełka często zagląda w szparę obok lodówki, więc tam stoi dodatkowa miseczka z wodą - od razu zaczęła chlipać
Ale nie chcę jej dezorientować, więc będzie też i po staremu, bo po jedzeniu lubi sobie czasem wypić, a dupska ruszać się nie chce

.
Kotce nie przeszkadza rozmiar i kształt naczynia, pije z każdego, gdzie jest woda

(WRRR!!!

wywaliło mi cały tekst poniżej, musiałem pisać od nowa)
Kotka polubiła masażyk kufy, ale niezbyt długi, zwłaszcza w miejscu, gdzie wyrastają wibrysy, bo ma łaskotki

Jak czytałem posty na miau, to ja chyba adoptowałem prawdziwą, kocią damę
Drapie głównie drapak (na głośniku tylko się wyciągnie, na szczęście, bo drapak jest dla maluchów, ma 30cm wysokości i chwilowo nie stać mnie na większy

), podczas ugniatania nie czuć pazurków, ale wysuwają się troszkę, na kolanach wywraca się na plecy (albo niezdarnie próbuje

), jest w miarę grzeczna, gdy zakrapla jej się oczy czy uszy, myje WODĄ części ciała po spacerze upaprane błotem. Na sam widok wanny "nie!!!!", ale daje się przytrzymać jedynie burcząc, sycząc, czy próbując mnie podgryźć (jeden chwyt za kark i się uspokaja, zwykle starczy raz).
A jeżeli chodzi o poranne karmienie... Sprawa wygląda tak: po obudzeniu się kotki czmycha do michy - ta jest już pusta, bo menda buszuje do 1 w nocy, a ja lubię się wyspać

. Potem są takie opcje, często stosowane razem:
drapać drapak, bawić się jak najgłośniej zabawkami, ganiać jak porąbana po całym domu

, załatwić się w kuwecie i solidnie pogrzebać w żwirku. A jak to już nie działa (ale działa, tylko się przewrócę na bok i śpię dalej

) to się poddaje i leży grzecznie na dywaniku czekając, aż się obudzę. Jak naprawdę się zniecierpliwi, to włazi do łóżka i paca pościel, uznając ją za zabawkę. Teraz to się nie da pospać, jak kot cię trąca

Wtedy już wiem, że futerko ma dość (wcześniej tak naprawdę jest jeszcze kilkanaście chrupek w misce, ale ona chce specjalnie ode mnie nową porcję mimo to, że tamte pachną tak samo intensywnie).
Zje parę kulek i zacznie prosić o coś lepszego. Ale nie dostaje smakołyków, tylko niezbyt przyjemne uściski, bo damulka zaczęła wybrzydzać swoją karmę, rozsypując ją wokół miski, więc nie będzie smacznych dodatków

).
Jak wychowuję swoją kotkę? To proste: jako kary stosuję nieprzyjemne zabiegi lub wyściskiwanie, słowa działają jedynie, gdy chcę kotkę przed czymś powstrzymać. Czasem poważniej, jak jest naprawdę uparta, to syczę lub "wytrząsam" w ramionach (coś jakby intensywne tulenie dziecka do snu). Bardzo tego nie lubi i odechciewa jej się tego, co zrobiła lub zamierzała zrobić.
Jako nagrody - jej ulubione smakołyki, czyli wołowinę lub chrupki oraz słowne, entuzjastyczne pochwały.
No i tak wygląda nasza codzienność...
