Oto efekt dzisiejszej łapanki. Dziewczynka i chłopiec.
Łapanie poszło szybko, aczkolwiek łatwo nie było. Kociaki siedziały w takiej wiacie ogrodzonej siatką i zamkniętej na kłódkę, musiałam się przeciskać przez zamknięte drzwi

Po raz kolejny zresztą, przy poprzednich Klonach też tam łapałam

Chłopak złapał się błyskawicznie, ale narobił takiego strasznego wrzasku, że reszta kociaków zwiała gdzie pieprz rośnie. Jedno małe przyuważyłyśmy za winklem, wciśnięte w stertę aluminiowych chyba rurek. Starałam się kociaka wydłubać, ale zupełnie nie było jak (a Agalenora mnie dopingowała "złap za kark! złap za kark!"

). W końcu kociak zwiał z powrotem do tej wiaty pełnej rupieci, ja się znowu przecisnęłam przez drzwi, trochę mnie kociątko przeczołgało w te i we wte, aż było uprzejme wleźć do rury, kawałka starej popielnicy. I znowu deja-vu - w tym samym sprzęcie dorwałam Fokę. Teraz też sukces, chociaż mała tak walczyła, że uszkodziła mi kciuk przez narciarską rękawicę
W lecznicy Agalenora stawiła czoło małym krwiożerczym bestiom. W jej ręku chłopaczek zmiękł jak plastelina

Dziewuszka bardziej charakterna, znowu mnie uszkodziła przy próbie wyciągania z transportera (za przykładem Agalenory próbowałam gołą ręką), więc kiedy ja tamowałam krew, dzielna Siostra Kastratorka (dziś Łapaczka) gołą ręką chwyciła kocinę za kark tak mocno, że zrobiła z niej Chineczkę

Co widać na zdjęciu.
Kociaki odpchlone, odrobaczone, wyglądają dobrze, tylko miały wysoką temperaturę (zapewne stres), dostały receptę na biostyminę i trzeba obserwować czy coś się nie wykluje. Na razie Agalenora je obłaskawia (mam wieści, że idzie jej bardzo dobrze), niebawem przejmuje je gingerka. Ze względu na agresję chyba przez kilka dni utrzymamy chów klatkowy
A oto one:
Już miętki chłopczyk:
I "zliftingowana" dziewczynka:
I już po torturach:
Te kociaki dostały szansę na życie. Niestety, chociaż serce się rwało, nie mogłyśmy łapać dalej. A były jeszcze co najmniej trzy kociaki do złapania...
To jest kociak z miotu spod tuji, jedyny z czwórki, jaki sie ostatnio pokazuje
A tutaj, na budce, siedzi jeden z Klonów, których już nie łapałyśmy dziś, bo limit był na dwa kociaki... Jest jeszcze Klonik z czarnym noskiem, ale przestraszony łapanką gdzieś się ukrył i nie zrobiłam mu zdjęć.
Wygląda na to, że ilość Kloników drastycznie zmalała

z 9 do 5

A teraz jeszcze 3 potrzebują od kogoś szansy na życie...