Maluszek lepiej po wczorajszym...po tym przeczyszczeniu zrobił dzis rano małego krowiego placka...i od tej pory NIC!

Ani na rzadko ani na stało, nic a nic z pupy nie leci...przestało cieknąć w końcu...to chyba pierwszy raz...nawet jak nie kupkał to cos tam spod ogona zawsze podbarwiało podkłady...a tu teraz ręczniczki czyściusieńkie...a apetycik nadal dopisuje choc już nie taki wilczy...chyba to wszystko zaczyna normalnieć...maleństwo chetnie poleguje na moim łózku, ale leniwy jest bo mu się pupy nie chce ruszać- jak mu odsuwam miseczke żeby się podniósł to prędzej dostanie gumowej szyi niz się ruszy...a stoi na łapkach pewnie i juz sie nie kiwa...słabiutki jest nadal, bo od 3 tyg. siedzi po klatkach i inkubatorach...o własnie nasadził sie do koopala...a wyszło sioo...i mała brązowa kapeczka...malusieńka...kurczę, chyba mi sie dla odmiany nie przytkał???
Ale najciekawsze to jego oko...przez ostatni tydzień, po tym kryzysie w szpitalu jego oko prawdopodobnie pekło a pozostała reszta sie kompletnie zapadła w głąb oczodołu...a ja dzis patrze a to oko...wypelniło się! Gdyby to było możliwe to bym pomyślała ze odrasta;) Nic sie tam nie paprze, nie ma wysięku, pozostał rogówka jest szarawa...ale wiecej wypełnia oczodół!
On do tej pory był mocno odwodniony, a oczko to jednak woda...może przez to ze zaczął trzymac płyny i oczko sie jakos odżywiło? To możliwe?
Wiem też ze koty cofaja oczy z bólu, może jego przestało boleć po tej długotrwałej antybiotykoterapii i je pokazał? Jego to oczko nie boli, myje się po nim bez żadnego cackania się, oczywiscie jest i strach ze ono tam pęcznieje chorobowo, ale jego oczko wyglada na normalne, tylko zmętniałe...naprawde dziwne...zobaczcie sami:
