Wczoraj po kilku dniach przerwy zastawiliśmy klatki na hotelu.
Różnymi metodami próbowałyśmy złapać Zezola - klęska.
Nie wejdzie do klatki za żadne skarby.
Pojawił się też Bałwanek, który dochodzi na teren hotelu - podejrzewamy, ze może być kotką, pod brzuchem coś mu zwisa i niestety mogą być to wyciągnięte cycuchy

- nie wiadomo jednak gdzie przebywa, bo pojawia sie tylko od czasu do czasu.
Stała ekipa ciachniętych już rezydentów czekała na nas na murku, wiedząc, że dostaną coś do jedzenia.
Przywódca przylazł, wyjadł wszystko z klatki za naszym pozwoleniem i prawie w niej usnął - cieszy jego widok, dokarmiany regularnie przez pana Krzysia, do którego przychodzi codziennie na kolacyjki (ma nawet swoją miskę u niego w kanciapie) - wygląda jak mały kompakt, uśmiałyśmy się do łez z grubasa.
Przywódca
Przywódca z Zezolem
Bałwanka trzeba złapać koniecznie, tylko co jeśli karmi akurat a my nie znamy miejsca jego/jej przebywania?
Z Zezolem myślę, by dać spokój na dwa tygodnie i próbować wtedy...
Biało-rudy - też dochodzący skądś nie pojawił się wcale.