Z serii telefon:
Telefon stoi na stoliku w przedpokoju. Miejsce częstych spacerów i przystanków Kissy. Telefon, jako ciepły, bo pod prądem, jest też często przez Kissę "wysiadywany". Ma przycisk (telefon, nie stolik i nie Kissa

) "głośnomówiący", czyli szczekaczkę. O różnych porach dnia i nocy rozlega się więc głośne "buuuuuuuuuuu" telefonu.
"Kissa, zabieraj ten swój kuper z telefonu i wyłącz szczekaczkę!"
Kissa milczy. Telefon: "Buuuuuuuuuuuuuuuuuu"
"Kissa, rusz ten zad"
"Buuuuuuuuuuuuuuuuu"
Kot zostaje przemocą zdjęty z telefonu, szczekaczka wyłączona.
Wracając do domu widzę czasem migające światełko sekretarki. Sprawdzam. 20 minut nagranej ciszy. Czasami ze skrzekami Kajtka w tle. Znaczy Kissa znowu przeszła się po telefonie, i przycisku "memo"
Nie wiem wtedy nigdy, czy nie skasowała przy okazji jakiejś przychodzącej wiadomości
Kiedyś obraziła się na mnie kolezanka. Bo dzwoniła do mnie, odebrała automatyczna sekretarka, a kiedy kolezanka zaczęła się na nią nagrywać, JA ponoć rozłączyłam.

Po moich gęstych tłumaczeniach i głębokim przemyśleniu sprawy koleżanka się "odobraziła". Bo sama ma 2 koty. Też jej chodzą po wszystkim. Telefon u niej wisi na ścianie. Niegłupie.