Dioda z 3miasta znalazła DOM :))))))))))))))))))))))))))))))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 29, 2008 12:11

Wiem, że jak się unormuje to będzie lepiej.
Ale nawet normalnych kupek nie dam rady całe jej życie po kątach szukać. Jakiś czas sobie poradzę:? a co z nią zrobimy potem :(

Wczoraj miałam nadzieję, że nasz wet uczyni cud lub wskaże taką możliwość. Później liczyłam, że może u mnie jej się odmieni. Zostaje oczywiście nadzieja, że z tego wyrośnie, ale jeśli nie :? :(
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 12:17

A nie istnieje, żadna forma rehabilitacji, która by jej mogła trochę te martwe mięśnie przy odbycie ożywić? Wet nie dał żadnej nadziei?
Może to i śmiesznie brzmi takie rehabilitowanie doopki, ale przecież Gabrynia u Anki też miała leżeć i robić pod siebie... Rozmawiałaś z Anką? Ona teraz jest jak najbardziej w temacie uszkodzenia kręgosłupa.

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 29, 2008 12:34

Trucia Mamo, szczerze to chyba jednak za ambitnie wzięłaś się zaraz po poprzednich przejściach. Masz prawo być wykończona tym c0o było, Twój TŻ także. Powinnaś wziąć jakiegoś kotka, małego czy dorosłego raczej bez problemów i trochę odpocząć. Takie kotki jak Doda faktycznie są bardzo trudne, mnie kiedyś, bliżej początku działalności kociej przerósł problem pewnego Kacperka, wycofałam się z adopcji w ostatniej chwili, miał problemy podobne do Dody. Czy siebie winię - raczej nie, na tamten czas to było naprawdę dla mnie za trudne, w dodatku nie mieszkałam sama, tylko z mamą.
Nie obraź się, nie biorę pod wątpliwość Twoją dobrą wolę ani zaangażowanie, po prostu nikt nie jest z żelaza.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 29, 2008 12:39

Myślę, że mięśnie przy odbycie nie są martwe. Teraz to ona ma sra..kę, więc to mnie nie dziwi, że popuszcza. Jak to minie to będziemy się oczywista zastanawiać co dalej ale ja to czarno widzę :(
Jeszcze jest druga sprawa, czemu ona nie rośnie, skoro je i wydala normalne ilości :(
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 12:42

Kochana Aniu, lej miodzio na moje umęczone serce większymi literami bo oślepnę jeszcze :wink: i qupale Dody będę musiała wyszukiwać innymi zmysłami :wink:
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 12:48

A czy może mi ktoś doradzić jak mam wygooglać rozsądnego laryngologa dla TŻta na wieczór w Gdańsku? Już wczoraj zabrakło mi na to czasu?
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 12:49

Trucia-mama pisze:Kochana Aniu, lej miodzio na moje umęczone serce większymi literami bo oślepnę jeszcze :wink: i qupale Dody będę musiała wyszukiwać innymi zmysłami :wink:


To wrzuć na "cytuj" i będziesz miała normalnymi :wink:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 29, 2008 12:54

Anka pisze:Trucia Mamo, szczerze to chyba jednak za ambitnie wzięłaś się zaraz po poprzednich przejściach. Masz prawo być wykończona tym c0o było, Twój TŻ także. Powinnaś wziąć jakiegoś kotka, małego czy dorosłego raczej bez problemów i trochę odpocząć. Takie kotki jak Doda faktycznie są bardzo trudne, mnie kiedyś, bliżej początku działalności kociej przerósł problem pewnego Kacperka, wycofałam się z adopcji w ostatniej chwili, miał problemy podobne do Dody. Czy siebie winię - raczej nie, na tamten czas to było naprawdę dla mnie za trudne, w dodatku nie mieszkałam sama, tylko z mamą.
Nie obraź się, nie biorę pod wątpliwość Twoją dobrą wolę ani zaangażowanie, po prostu nikt nie jest z żelaza.

czuję, że TŻ będzie na kolanach o Jerzyka błagał :twisted:
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 13:12

Wiesz w kocim temacie to ja jestem laik zwłaszcza, że przypadek przypadkowi nierówny, ale w temacie ludzi to powiem, że mój brat po udarze mózgu miał być warzywkiem na wózku, a w chwili obecnej, po intensywnej rehabilitacji niedowład lewej strony ciała jest praktycznie niewidoczny choć wciąż niewątpliwie jest. U Dody niedowład wynika, jak rozumiem, z uszkodzenia rdzenia w końcowym odcinku kręgosłupa czy z urazu, który uciska jakieś nerwy w tym rejonie? Nieoperacyjne jest ze względu na wiek i rozmiar małej czy nieoperacyjne ze względu na charakter urazu? Cuda zdarzają się niezmiernie rzadko i w tym momencie podzielam zdanie Anki, że kolejna walka, która nie rokuje zwycięstwa może nie być dobra ani dla Ciebie ani dla Twojej rodziny. Natomiast na wątku Skierki ktoś napisał, że doświadczony opiekun to taki, który doświadczenia nabiera w praktyce, opiekując się kotami niepełnosprawnymi właśnie i to, co jest cudem dla innych dla "doświadczonego" opiekuna jest trochę pogodniejszym dniem zmagania się z tą niepełnosprawnością.
Najpierw wyhamuj biegunkę i jeśli możesz wypytaj weta dokładnie o to czy naprawdę nie da się nic więcej zrobić skoro jakieś śladowe czucie w zwieraczach kicia ma, a potem porozmawiaj z rodziną i zastanówcie się wspólnie czy dacie radę opiekować się małą przez czas mniej lub bardziej określony?

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro paź 29, 2008 13:29

Mądra rada Ewutek i wiem, że z serca płynąca.
Tylko z rodziną rozmawiać nie będę. Co TŻ mi powie to wiem. Wzięłam Dodę bez jego zgody. Jak sobie nie będę radzić, to on będzie się stawał coraz bardziej złośliwy. Ile wytrzymam, to się okaże.
Młody wczoraj stwierdził, że zakochał się w Dodzie i sam zaofiarował, że będzie po niej sprzątał. Jak długo wytrzyma zapał 11-latka?... Zobaczymy.
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 14:01

Czy wet mówił coś o Nootropilu?
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro paź 29, 2008 14:04

Boo77 pisze:Czy wet mówił coś o Nootropilu?

Nie. Brzmi zupełnie nieznajomo.
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 14:09

Rozmawiałam z TŻ o jego problemach przez telefon. Kiedy chciał odłożyć słuchawkę, bąknęłam o Dodzie. Efekt całkiem niezły: Kasia1 - mój TŻ łaskawca daje Ci 2 tygodnie na odpoczynek :twisted:
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro paź 29, 2008 14:45

Trucia-mama pisze:
Boo77 pisze:Czy wet mówił coś o Nootropilu?

Nie. Brzmi zupełnie nieznajomo.


To jest lek "odżywiający" nerwy. Postawiłam tym (i vit. B1) Matyldę moją na nogi. Podaje się go ludziom po wylewach, urazach, wypadkach.
Obrazek

Boo

 
Posty: 20084
Od: Pt lis 04, 2005 11:41
Lokalizacja: Opole

Post » Śro paź 29, 2008 14:59

Z Dody się leje rzadki qupal prawie ciurkiem :strach: :crying:

Konsultowałam z wetką, która wczoraj uczestniczyła w oględzinach Dody.
Odstawiamy jedzenie na dobę. Mam podać 2 tabletki węgla.
Stres adaptacyjny może potrwać do tygodniz :(
Jadę kupić węgiel, bo jak na złość się skończył.

Ile razy na dobę można myć kota???
Czy zostawić ją tam samą sobie, po podaniu węgla, i wejść tam jutro po pracy (wszystko co się dało już wyniesione)???
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 25 gości