AprilRain pisze:Fanszeto, mam pytanie malo-herbatnikowe.
wedlug jakich zasad karmisz bezdomniaki? mam na oku dwoje czarnuszkow z okoliy, chce im pomoc, na razie wieczorami leje im swieza wode i podrzucam suche. to podrostki, mniej niz rok. nie ufaja mi i nie chca podejsc poki jestem przy miskach.
jak karmisz swoje bezdomniaki? w jakich godzinach? jak podajesz wode i jedzenie? w jakich porach?
pytania moze banalne ale dopiero zaczynam...
Pytania nie są banalne, ale ja nie czuje się żadnym ekspertem żywieniowym. Niestety, karmię koty karmą z Lidla, suchą i puszkami (są tanie, a trochę tego schodzi), starając się jak najczęściej dawać im coś solidniejszego. Nie jestem nigdzie zarejestrowana jako karmicielka i najzwyczajniej w świecie trochę brakuje mi kasy na droższe żarcie. Kupuję też serca z kurczków, twarożek, kefir, jogurty. Do karmy dodaję olej, żółtka, mieloną wołowinę (bo jak trochę obeschnie, to moje dwa domowe delikatesiki mówią fuj). Jak gotuję zupę, to skóry, dupki, szyje itp. No ale niestety podstawą jest Lidl.
Jeżeli chodzi o porę, to karmię codziennie rano, a czasem też coś podrzucam, jak wracam z pracy. W dni wolne po południu, bo nie chce mi się wstawać o 5.
Z moich skromnych doświadczeń mogę Ci doradzić jedną stałą porę, bo koty się przyzwyczajają. A co do oswojenia, to może potrwać, i nie jest to postęp liniowy. Często wygląda to tak, że np. Ogonek jednego dnia pozwala się pogłaskać, a następnego nie bardzo chce podejść. Wtedy stawiam miskę (używam takich plastikowych pojemników na mięso, są bardziej stabilne od tacek, no i zmieniam je +/_ raz w tygodniu) tak pół metra od siebie i mówię coś do niego. Białasek ciągle nie podchodzi bliżej niż półtora metra, ale już nauczył się jeść w mojej obecności, tylko muszę być w pozycji kucającej. Jak się podnoszę, nawet najwolniej, ucieka.
A i jakaś dobra dusza przyniosła kiedyś klosz od świetlówek (długi prostokątny, takie korytko), który służy jako stojak dla plastikowych pojemników. Jest to genialny patent, bo wchodzi tam kilka pojemników i miseczka z wodą, których koty nie mogą rozwlec po całym terenie. Wygląda to schludnie i profesjonalnie i nikt się nie czepia. Mam jeszcze garnek duży z wodą, awaryjnie, jakby wylały z miski. Ale woda idzie najgorzej, za to miski są wyczyszczone.
Jak masz jeszcze jakieś wątpliwości, to chętnie służę radą.
Pozdrowienia dla Ciebie, dwojga czarnuszków, oraz nieustająco dla wszystkich cioteczek Herbatnika

Telefon wciąż milczy. Chyba dzisiaj ja zadzwonię
