Braks zawinięty w błękitny pled leży u mnie na kolanach.
Tylne nóżki nie odżyły. Masujemy, masujemy, masujemy.
Wrócą do siebie. Jak tylko Braksik się wzmocni. Wrócą.
Oczka mętne ma, umęczone takie, ale płucze się , płucze , sprawdzamy siuśki. Tylko nie pije w domu sam, ani nic. Trzeba podawać.
Słabiutki , ale uszka znowu mniej żółte się wydają, brudne Braksiowe uszyska, wyczyścimy, doczyścimy po wszystkim.
Gwiżdże mi trochę przy oddychaniu.
Ale dziś będą tylko dobre wiadomości u pani Wet.
Muszą.
Z dobrych wiadomości - próbował ugryźć kiedy zobaczył mnie ze strzykawką do karmienia w ręku.
Za godzinę do Mądrej Pani Wet. Dziś kroplówki i badania
Dzięki Wam Wielkie , Dobrego Dnia i Miziaki dla Waszych Szefów
