A gdybyś wzięła kontenerek i wstawiła do środka pachnące papu, moze się skusi.
No i z kontenerka już nie zwieje. Fakt pogoda nie sprzyja łapankom.
Moderator: Estraven
Wlos sie jezy na glowie,gdy czyta sie takie teksty doswiadczonych kociarzy! Jak mozna byc tak bezmyslnym!Ewutek pisze:Nie ma Rudej Maupy. Dzięki mojej skrajnej głupocie i beztrosce moja Maupa zaginęła wczoraj w nocy
![]()
Jak zwykle przysnęłam przed monitoerm i kiedy obudziłam się koło pierwszej w nocy stwierdziłam, że skoro nie podlałam balkonowego ogródka wieczorem to opryskam go chociaż w nocy. Ruda zawsze towarzyszyła mi przy podlewaniu usiłując wygarnąc strumień wody z konewki albo leniwie podgryzając szafirki. Zawsze spokojnie mogłam wyjść do kuchni, napełnić konewkę wodą , a kiedy wracałam to zawsze siedziała przy przymkniętych drzwiach(przymkniętych ze względu na Myślnika-wariata) i spokojnie wracała do swoich zajęć. Wczoraj wyskoczyła/wypadła i zniknęła. Kiedy usłyszałam uderzenie w balkon wiedziałam, że stało się coś złego. Wciągnęłam spodnie, obudziłam męża i poleciałam na dół, ale jej nie było. Nie było nic-żadnych śladów krwi, kulejącego kota-nic. Tylko lekko nadłamana kępa kwiatów. Łaziłm jeszcze przez dwie godziny po osiedlu, sprawdzałam krawężniki, okienka piwniczne, ciciałam. I nic. Dzisiaj wcześnie rano obeszłam wszystko raz jeszcze i nic. Po tym jak straciłam moją Mruczkę już nie wierzę, że Rudyarda się znajdzie. Najgorsze jest chyba to, że akurat po niej nie spodziewałam się takiego czegoś. Myślnik jest pod specjalnym nadzorem ze względu na swój wiek i charakterek, ale Ruda? Przecież w środku nocy nie latają żadne ptaki, a ćmy i komary to raczej wlatują do domu, a nie na zewnątrz... Wczoraj wymierzaliśmy balkon żeby go choć po bokach osiatkować i nie zdążyliśmy
. Nie mogę się pozbierać. Wieczorem będę jej szukać dalej...
Akela3 pisze:Wlos sie jezy na glowie,gdy czyta sie takie teksty doswiadczonych kociarzy! Jak mozna byc tak bezmyslnym!Ewutek pisze:Nie ma Rudej Maupy. Dzięki mojej skrajnej głupocie i beztrosce moja Maupa zaginęła wczoraj w nocy
![]()
Jak zwykle przysnęłam przed monitoerm i kiedy obudziłam się koło pierwszej w nocy stwierdziłam, że skoro nie podlałam balkonowego ogródka wieczorem to opryskam go chociaż w nocy. Ruda zawsze towarzyszyła mi przy podlewaniu usiłując wygarnąc strumień wody z konewki albo leniwie podgryzając szafirki. Zawsze spokojnie mogłam wyjść do kuchni, napełnić konewkę wodą , a kiedy wracałam to zawsze siedziała przy przymkniętych drzwiach(przymkniętych ze względu na Myślnika-wariata) i spokojnie wracała do swoich zajęć. Wczoraj wyskoczyła/wypadła i zniknęła. Kiedy usłyszałam uderzenie w balkon wiedziałam, że stało się coś złego. Wciągnęłam spodnie, obudziłam męża i poleciałam na dół, ale jej nie było. Nie było nic-żadnych śladów krwi, kulejącego kota-nic. Tylko lekko nadłamana kępa kwiatów. Łaziłm jeszcze przez dwie godziny po osiedlu, sprawdzałam krawężniki, okienka piwniczne, ciciałam. I nic. Dzisiaj wcześnie rano obeszłam wszystko raz jeszcze i nic. Po tym jak straciłam moją Mruczkę już nie wierzę, że Rudyarda się znajdzie. Najgorsze jest chyba to, że akurat po niej nie spodziewałam się takiego czegoś. Myślnik jest pod specjalnym nadzorem ze względu na swój wiek i charakterek, ale Ruda? Przecież w środku nocy nie latają żadne ptaki, a ćmy i komary to raczej wlatują do domu, a nie na zewnątrz... Wczoraj wymierzaliśmy balkon żeby go choć po bokach osiatkować i nie zdążyliśmy
. Nie mogę się pozbierać. Wieczorem będę jej szukać dalej...
Mam nadzieje,tylko ze kotka sie da zlapac cala i zdrowa.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 89 gości