Pomoc dla szczecińskiej karmic. potrzebna - PONAD 100 KOTÓW

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 15, 2008 20:42

Dziennik p. Izy

12.01.2008

Wczoraj i dzisiaj przed południem nieoczekiwanie pojawił się Rekinek.
Zwykle je po południu, ale chyba wczoraj mnie wypatrzył, że idę tą drogą dwa razy (raz karmię jedne koty, potem inne) i czekał na mnie dwa razy, aby niczego nie przegapić.
Za pierwszym razem dostał wielką porcję, bo sporo mi zostało - załapał się i na rybkę i na chrupki i wciągnął prawie pół puszki Kitekata, z czego był chyba najbardziej zadowolony.
Dzisiaj przed południem też czekał i znowu się załapał na puszeczkę, tym razem dzięki Pani Małgosi z forum, która przywiozła dziś dla kociaków suchą karmę, puszki, makaron, a nawet cieplutki koc, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni.

Dzisiaj znowu nie było Murzynka, ani w budce, a ni poza nią. Pewni się pojawi później, jak już zgłodnieje.

Szarusia przyprowadziła do jedzenia Gucia (szary, wielki kocur), czasem je razem z nimi, ale zawsze na uboczu.
Musiałam szybko wrócić się do domu, bo Gucio miał tak podrapane futro za uszami, że szkoda gadać.
Przyleciałam do niego z powrotem z maścią i nasmarowałam poranione miejsca.

Bąbelek poleciała dzisiaj za mną na inne podwórko, gdzie karmię inne koty i nie mogła wyjść z podziwu, że tam też są koty i że też na mnie czekają. Tak jej się w nowym miejscu spodobało, że musiałam stać i prosić, żeby w końcu poszła do swojej miseczki.

Patryczek czekał badzo głodny, miseczka była pusta i bardzo się niecierpliwił , kiedy nałożę jedzenie. Zabrał się do pałaszowania tak szybko, że chyba nawet nie zauważył kiedy odeszłam.

Misiu wraz z Niunią chyba bardziej mnie pokochali. Nie muszę ich teraz nawoływać. Wystarczy, że zawołam raz i lecą jak szaleni. Łaszą się, tulą i szybko zabierają się do jedzenia. Niunia zaczyna chrupać, z Misiu zabiera się za puszkę. Uwielbia puszkę z łososiem (Gourmet), wcina też Kitekata, a jak kiepsko z finansami, to to co mu akurat przyniosę.
Wczoraj dostali też cieplutki, błękitny kocyk do swojej budki. Pewnie się ucieszyli. Wyrzuciłam stary kocyk, bo był juz trochę uklepany i zabrudzony łapkami.

Murzynka też dzisiaj przyprowadziła jakiegoś faceta. Duży, szary kocur, nazwałam go Ciapek, bo taki spokojny. Czekał w krzaczkach na uboczu, aż dama pierwsza zje.

Rybcia dziwnym trafem też trafiła na mnie przed południem, a zwykle dostaje i czeka o zmroku. Natychmiast zaczęła domagać się swojej porcji, widząc, że karmię inne koty.
Biegła więc przede mną prowadząc na swoje piwniczne okienko i odwracając co chwile głowę w tył, aby tylko nie stracić mnie z oczu.
Oczywiście o zmroku Rybcia tez się pojawiła, jak gdyby nigdy nic, sprawiała wrażenie, że pierwszy raz na oczy mnie dzisiaj widzi. Poczekała aż nałożę kotom i myk, prościutko na okienko.

Komplet kotów od bezdomnego dzisiaj pojawił się trochę wcześniej.
Biedroneczka zachwycona zajadała puszeczkę (najlepsze jedzenie pod słońcem), a reszta zaczęła od ciepłej ryby z makaronem.
O zmroku pojawił się Murzynek.

Po świętach bezdomny człowiek został napadnięty i mocno pobity, już prawie 2 tygodnie leży w śpiączce w szpitalu.
Bardzo mnie to martwi, bo choć działka jest zrobiona na dziko i to ja karmię i opiekuję się kotami, to ten człowiek mimo wszystko tam mieszkał, a koty miały schronienie, a czasem nawet weszły ogrzać się przy piecu.
Na razie dobrze się trzymają, bo przychodzę, mają apetyt i są mi wdzięczne.
Jednak bardzo się martwię co będzie dalej.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto sty 15, 2008 21:21

Dziennik p. Izy

14.01.2008


Dzisiaj ja i koty mieliśmy prawdziwą niespodziankę.
Już wczoraj, gotując ostatnia porcję ryby z zamrażalnika, zastanawiałam się co to dzisiaj od rana będzie i co będziemy gotować, bo wiedziałam , że teraz z rybą jest bardzo kiepsko.

Choć w nocy ostro przymroziło, to rano pojawiło się słoneczko. Wiedziałam, że po nocy koty znowu będą bardzo głodne i będą czekać już trochę wcześniej niż zwykle.
Kiedy rano obdzwoniłam wszystkich znanych mi rybaków i nikt nie odbierał telefonu, to wiedziałam, że z ryby nici i trzeba lecieć i targać korpusy.

Przyniosłam więc korpusy i już się zabierałam za gotowanie (długo się gotują, a i mi i kotom zależy na czasie), a tu telefon z miłą niespodzianką, bo dzwoni właściciel bazy rybackiej i mówi, że jest ryba dla kotów i można przyjechać za dwie godziny, bo właśnie wyciągają z sieci.

Tak się zawsze cieszę, zwłaszcza zimą, na taką dobrą wiadomość, że gnam rowerem kawał drogi i wiozę rybę na bagażniku, bo dla mnie liczy się tylko to, że jest, bo to najważniejsze.
Rozmawiałam też z szefem na miejscu o całej tej sytuacji, jak jest ciężko, jak dużo jest kotów i obiecał, że latem postara się czasem o coś gratis dla mnie.
Dobre i to, ale do lata droga długa, a teraz za rybę muszę płacić podwójną cenę. Zima jest zawsze najtrudniejsza dla nas wszystkich i nie myślę tu wcale o pogodzie.

Wrzuciłam porcje do zamrażarki i nastawiłam rybkę, żeby się szybko ugotowała, bo nie lubię kiedy kociaki muszą czekać zbyt długo.

Patrzę z nadzieją na słoneczko i myślę tylko o tym, żeby nadeszła jak najprędzej wiosna. Będzie nam wtedy odrobinę lżej. W tym roku nawet nie kupiliśmy węgla, tylko palimy drzewem , które mąż załatwił i sam ciął na kawałki, żeby weszły do pieca.
W domu też są koty i pragną ciepła, podobnie jak ja kiedy wracam zmarznięta, zmęczona, często przemęczona, po nakarmieniu "wszystkich kotów świata". To oczywiście żart, ale kiedy czasem jestem wykończona, to właśnie takie mam wrażenie.

Pozdrawiam gorąco wszystkich pasjonatów kociej rasy i duszy, trzymajcie kciuki, aby wiosna nadeszła prędko.
Przesyłam gorące całuski od kociaków, które szczęśliwie zostały zaadoptowane i od tych, które jeszcze czekają na Was.

P.S. Jutro jest pogrzeb bezdomnego.
Niestety człowiek ten zmarł w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.
Jestem tym faktem mocno przybita.
Martwię się o koty, że stracą swe schronienie i bezpieczny azyl.
One jeszcze nie wiedzą.
Teraz już mają tylko mnie i swój koci los - w moich rękach.
Proszę zwróćcie na nie szczególną uwagę przy wyborze kotka do adopcji wirtualnej. Adoptowano już Szarusia, Biedroneczkę i na swoje szczęście czekają jeszcze: Borys, Julcia, Tygrysek.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 10:30

hop koteczki do góry
Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

makrejsza

 
Posty: 2032
Od: Czw lis 22, 2007 20:41
Lokalizacja: Chocianów

Post » Śro sty 16, 2008 10:57

Przedstawię Wam Robina.
Robin jest kocurkiem znalezionych przez p. Izę w jakichś krzakach, reszta rodzeństwa niestety nie przeżyła. P. Iza niestety znalazła ich zwłoki i nie widziała czy jakiś kociak pozostał przy życiu, okazało się, że ten kocurek przeżył.
Zabiedzony był okropnie, zapchlony, pokryty wszołami, zarobaczony, zaropiały, skrajnie wychudzony.
Z obrzydzeniem go dotykaliśmy :(
Teraz nabrał już ciała, ale mimo długotrwałej kuracji antybiotykowej nadal ma niepojące objawy ze strony dróg oddechowych.

Tak Robin wyglądał w dniu zgarnięcia z ulicy (wetka śmiała się jak TŻ powiedział jej, że dostał go od p,Izy na Mikołaja)
Obrazek
Obrazek
Obrazek

W tak wygląda obecnie (ta sama wetka kilka dni temu nie mogła uwierzyć, że to jest "prezent" :) ):
Obrazek
Obrazek
Obrazek
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 11:04

rany boskie ale cudo - kot marzenie :love:

sweet-a

 
Posty: 5059
Od: Pon lip 02, 2007 12:42
Lokalizacja: ok.Grudziądza, woj. Kuj - Pom

Post » Śro sty 16, 2008 11:04

wow, świetnie go wyprowadziliście. 8O
Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek

makrejsza

 
Posty: 2032
Od: Czw lis 22, 2007 20:41
Lokalizacja: Chocianów

Post » Śro sty 16, 2008 11:20

Dzięki, rzeczywiście zmienił się nie do poznania :)
P. Iza była bardzo zadowolona ze swojego żartu, że to jest jej prezent mikołajkowy dla nas, bo rzeczywiście znalazła go 6 grudnia.
Ale przyznam Wam, że pierwszy raz miałam opory przed dotknięciem kociaka, nie mówię tu nawet o jego kocim katarze i zaropiałych oczach i zasyfiałym nosie, ale o wszołach, brudzie i gigantycznych pchłach, on był taki ledwo żywy i odnosiłam wrażenie, że tego wszystkie robaki po prostu już go zjadają.

Fajny z niego chłopak, w najbliższych dniach zaczniemy szukać dla niego domu. Dobrze dogaduje się z Forestem, kocurkiem z innego miejsca, który dowodzi Robinowi i jest wyjątkowo puchaty.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 11:51

W takim razie przedstawię Wam również Klarę, kolejnego kota tymczasowego, którego zawdzięczamy p. Izie :D
Ma ona jakieś pół roku - osiem miesięcy i p. Iza namierzyła ją w pobliżu targowiska na naszym osiedlu.
Klara (wtedy jeszcze bezimienna kotka) była mocno przeziębiona i p.Iza błagała, żeby wziąć ją tylko na przeleczenie, a potem wysterylizować i wypuścić.
Na czas leczenia trzymaliśmy ją w klatce wystawowej i nie będę ukrywać, że nawet oberwałam od niej łapą parę razy 8)
"Słabym punktem" Klary było jednak i jest łakomstwo :)
I gdy wstawiałam jej jedzenie zawsze była wyraźnie podniecona i pomimo strachu zaczęła do jedzenia wychodzić pomimo mojej obecności. Potem ją głaskałam przy jedzeniu, z czasem coraz śmielej. W końcu zaczęła okazywać zadowolenie z mojego dotyku.
Wiedziałam już, że z pewnością nie wypuszczę jej na zewnątrz :wink:
Wypuściłam ją z klatki, jednak większą część dnia spędzała pod łóżkiem. Wychodziła zawsze na jedzenie i dawała się głaskać, nadstawiała się do głaskania, ale jednak szybko wracała pod łóżko. Gdy wchodziłam do pokoju, to leżała na łóżku, ale szybko chowała się pod łóżko.

Trwało to i trwało i w końcu przypadkiem odkryłam, że jedyną zabawką, która przemawia do Klary są piórka na patyku :D
To był prawdziwy przełom.
Teraz wystarczy, że zamacham kijkiem i ona pojawia się w ciągu kilku sekund :)
I daje się głaskać do woli.
Za kijkiem skacze po łóżku jak szalona, uprawia wręcz skoki kociarskie :lol:
Jest wyleczona, odrobaczona, dwukrotnie zaszczepiona, chyba w przyszłym tygodniui będziemy ją sterylizować.

Klara to kotka w 50% domowa - lubi głaskanie i dotykanie jedną ręką, bo uważa, że co za dużo to niezdrowo :wink:


Oto Klara:
Obrazek
Obrazek

Kolejnym tymczasem od p. Izy jest znaleziony przez nią , na trasie dom - rybacy, kociak.
Czarno - biały, prawie mógłby robić za brata Robina , "prawie" bo jest jednak mniejszy.
Biedny ten kociak :(
Nie będę teraz opisywać historii jego choroby, ale od 1 stycznia w zasadzie codziennie jeździmy z nim po różnych wetach, ma poważne problemy neurologiczne, nie słyszy i prawdopodobnie nie widzi na jedno oko. Jest kiepsko :( W pierwszych dniach była walka o jego zycie, bo nie był w stanie sam jeść i pić i nie załatwiał się - teraz na szczęście przynajmniej z tym nie ma problemu i samodzielnie - pomimo problemów z chodzeniem - je, pije, korzysta z kuwety.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 18:50

Pozwolę sobie podnieść i jeszcze raz poprosić o wsparcie tej ponad setki kotów pod opieką p. Izy.
Zima to dla tych kotów najtrudniejszy okres.
Ciężko kupić rybę, a wszystko inne jest znacznie droższe. Potrzeba również więcej suchej karmy.
Obrobienie ponad setki kotów to zbyt wiele jak na barki jednej osoby.
Codziennie potrzeba 5 paczek makaronu, ok. 10 kg ryby, potrzebna jest tez sucha karma i puszki.
Bez naszej pomocy ta zima będzie dla kotów bardzo, bardzo ciężka, a stos niezapłaconych rachunków urośnie, co przełoży się na to, że wiosna będzie jeszcze trudniejsza itd. :?
Trzeba to przerwać!
To jest jednak ponad 100 kotów do codziennego nakarmienia. Czasami 130, a czasami nawet 150, gdy przyjdą koty, które od czasu do czasu stołują się na terenie p. Izy.

Dzisiaj mój TŻ zabrał od p. Izy na zabieg kastracji 2 młode, przeznaczone do adopcji kocurki.
Są już ciachnięte i mają się dobrze.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 19:05

Przypomnę, że na internetową adopcję oczekują między innymi:

Gwiazdeczka
Najprawdopodobniej jest kotką spokrewnioną z Rybką, bo jest bardzo podobnie umaszczona.
Gwiazdeczka ma około sześciu lat, jest wysterylizowana.
Podobnie jak Rybka jest samotnicą.
Podobnie jak jej mama, kiedyś miała dom, ale było to pewnie wtedy, gdy była jeszcze małym, radosnym kaciątkiem.
Lubi jeść w spokoju i samotności
W odróżnieniu od swojej mamy (prawdopodobnej) ma naturę trochę zadziorną i wojowniczą.[/i]

Obrazek
Obrazek

Julcia
Około sześcioletnia, wysterylizowana kotka.
Julcia jest z grupy kotów od bezdomnego człowieka.
Zawsze żywa i bardzo energiczna.
Potrafi pięknie dziękować za posiłek, łasi się do nóg, "merda ogonkiem".
Jest ostrożna i ustępliwa jeśli chodzi o ludzi i o inne koty. Jeśli wśród kotów zaczyna się jakieś starcie czy bójka, to potrafi szybciutko wycofać się w ustronne miejsce, pozostawiając jedzenie dla innych.
Na początku kiedy zaczęłam się nią opiekować, to była mizerna i wychudzona - jak większość tamtych i innych kociaków. Kiedy o nią ( i o inne) zadbałam jak należy i wysterylizowałam - nabrała ciałka i stała się radosna i pełna życia.
Zawsze błyskawicznie reaguje na moje zawołanie i szybciutko pojawia się przy jedzeniu.


Obrazek
Obrazek

Borys
Myślę, że to imię bardzo do niego pasuje.
Jest około sześcioletnim, dużym, wyrośniętym kocurkiem.
Ma zawsze poważną i stateczną minę.
Żyje w grupie kotów na obejściu bezdomnego człowieka.
Jest kocurkiem dość agresywnym i mocno terytorialnym.
Ostatnio przepędził Murzynka z budki, którą mu zaniosłam i sam się szybko do niej wprowadził. W biegu szybko szykowałam drugą budkę dla Murzynka, żeby nie spał po mokrych zaroślach.
Borys ma apetyt i bardzo lubi suchą karmę.
Ostatnio odszedł jego brat (z wyglądu taki sam, jota w jotę) i to spowodowało, że Borys opuścił całkowicie posesję u bezdomnego i zamieszkał w budce Murzynka. Teraz jest to już jego budka.
Ochoczo wybiega na śniadanko, rozglądając się czy nie ma konkurencji.
Ostrożny i cierpliwy w czekaniu.
Jest to raczej kot samotnik.


Obrazek
Obrazek


Tygrysek
To całkiem "świeży" kocurek.
Ponad rok temu dołączył do grupy kotów od bezdomnego.
Duży, wyrośnięty, myślę że ma około 3-4 lat.
Dość skłonny do bójek z innymi kotami, zwłaszcza jeśli chodzi o jedzenie - tak więc musi mieć podane osobno.
Na razie do mnie nie podchodzi i nie udało mi się go pogłaskać.
Jednak już się nauczył upominać o porcję dla siebie, a nawet czasem domaga się lepszych rzeczy tzn. puszeczek.
Bardzo lubi suchą karmę.


Obrazek
Obrazek


Mróweczka
Około sześcioletnia, wysterylizowana koteczka.
Płochliwa i nieśmiała, choć ostatnio wchodzi za mną ochoczo do altanki na działce i pozwala się nawet pogłaskać.
Imię "Mróweczka" wymyśliłam dla niej, bo jest to kotka bardzo pracowita. Przede wszystkim jak siada do jedzenia, to nie ma prawa zostać tam ani kęs. Wszystko musi być wyjedzone do końca, co do ostatniej chrupeczki.
Jak stwierdzi, że jej miseczka jest już pusta, to chodzi i czyści inne miseczki (tzn. innych kotów), dbając bardzo o to, żeby i w nich nic nie zostało. W efekcie czego na mojej działce żaden zbłąkany, obcy kot nie znajdzie resztek jedzenia, bo Mróweczka znajdzie wszystko i zje.
Zrobiła się teraz taka pulchna i okrąglutka, że czasem nawet ktoś mnie zapyta czy ona w ciąży nie jest.
Myślę, że apetyt Mróweczki spowodowany jest tym, że była bardzo zabiedzona kiedy się do mnie sprowadziła. Była pierwszym kotem, który się sprowadził jak tylko kupiliśmy działkę.
Wtedy Mróweczka zrobiła mi niespodziankę i przyprowadziła swoje cztery malutkie, dzikie kociątka. Mróweczka czekała na mnie na śniegu i mrozie, aż przyniosę jedzonko. Kociątka też czekały... Było mi bardzo przykro, że te małe kuleczki całe obsypane śniegiem siedziały tak w nadziei, że do nich dotrę i zapełnię ich małe, puste brzuszki.
Oczywiście dostały wtedy cieplutką, styropianową budkę, gdzie spokojnie w cieple przetrwały do wiosny, ale było mi bardzo przykro, że tylko tyle mogłam wtedy dla nich zrobić.
Mróweczka potrafi pięknie się popisywać. Kiedy wyje już wszystko i wszystkie kocie miseczki są zupełnie puste, to zaczyna pomimo okrąglutkiego ciałka ochoczo biegać po drzewkach i pokazywać jaka jest zwinna i radosna.
Czasem jest to bardzo śmieszne bo bryka jak mały kociaczek.


Obrazek
Obrazek


Diabełek
Ponad dwuletni, czarny kocurek.
Poznałam go jako dość małego, wzdętego, zapchlonego kociaka, który ledwo trzymał się na nóżkach.
Jego rodzeństwo niestety odeszło, bo kiedy weszłam z pomocą w to miejsce, to było już dla nich za późno.
Całe kocie towarzystwo w tym miejscu wyglądało źle, wręcz fatalnie.
Zarówno dorosłe koty, jak i kociaki były bardzo zaniedbane, zapchlone, miały też wzdęte brzuszki na skutek pasożytów i fatalnego odżywiania.
Teraz wyglądają i czują się zupełnie inaczej. Diabełek jest kotem dużym, wyrośniętym, odżywionym, zadowolonym z życia, rzec by można -uśmiechniętym.
Zawsze bardzo na mnie czeka i jest zwiadowcą i głównym wyczekującym (podobnie jak Szarusia). To on ogłasza innym kotom, że już idę i wtedy one wybiegają mi na spotkanie
Latem wędrówki Diabełka miały dla niego bardzo przykre skutki, przez 4 dni nie pojawił się przy jedzeniu, co bardzo mnie zmartwiło. Dopiero piątego dnia ledwo przyszedł. Mocno utykał. Okazało się, że na tylnym udzie ma dużą, głęboką ranę szarpaną, zadaną pewnie przez psa pilnującego posesji w pobliżu. Rana była dość głęboka. Opatrywałam więc Diabełka codziennie, podawałam odpowiedni antybiotyk, przemywałam ranę. Powolutku dochodził do siebie i na szczęście przestał się oddalać i wędrować w niebezpieczne rejony.
Jest miły, ufny, myślę że bardzo wdzięczny i ciekaw co przyniosłam dobrego. Bardzo lubi suchą karmę.
Ostatnio Diabełek i jego przyjaciółki (trzy wysterylizowane kotki) dostały ciepłe, styropianowe budki, a w środku cieplutkie kocyki. Od razu się w jednej budce zakochał i spędza tam cały wolny czas. Aż miło popatrzeć jak wychodzi rozciąga się zadowolony, po czym kroczy w kierunku miseczek. Nowe budki spowodowały, że ostatnio nie zawsze czeka na powitanie, ale gdy tylko usłyszy mój głos, to ochoczo wychodzi sprawdzić co dzisiaj jemy.
Łapka ładnie zarosła futerkiem i nie ma śladu tego co mu się przytrafiło, podobnie jak Murzynek dostał drugą szansę.


Obrazek
Obrazek


Księżniczka
Jest około czteroletnią wysterylizowaną kotką, z tej samej grupy co Diabełek.
Podobnie jak on często mnie wypatruje. Jednak on jeśli czeka, to robi to siedząc na ziemi. Ona natomiast zawsze siedzi wysoko na płocie, skąd pewnie ma lepszy widok i dobrze widzi czy już nadchodzę..
Księżniczka była kotką zapchloną, zarobaczoną i i apatyczną.
Wrażenie było takie, że wszystkie te koty żyły bo żyły, jadły byle co i nie przejawiały żadnej kociej radości z życia.

Obrazek
Obrazek


Internetowe adopcje są pomysłem na stałą pomoc, która jest tu bezdyskusyjnie potrzebna, gdyż p. Iza na swoje barki wzięła ciężar, który już od dawna przekracza jej skromne możliwości.
Uważam, że taka forma pomocy jest bardzo cenna, bo pozwoli p. Izie zaplanować wydatki, da poczucie bezpieczeństwa i pewność jutra, p. Iza będzie po prostu wiedziała na czym stoi.
Dzięki internetowej adopcji p. Iza będzie mogła liczyć na stałe wsparcie i w imieniu wirtualnego opiekuna danego kota codziennie zaniesie mu porcję jedzenia.
Myślę, że pozwoli jej to jakoś przetrwać.
Serdecznie zachęcam do takiej adopcji
Wirtualna opieka nad kotem to 20 zł ofiarowane p. Izie co miesiąc na wyżywienia wybranego kota.
Jeżeli znajdzie się osoba, która może lub chce weprzeć p. Izę co miesiąc kwotą 10 zł, to proponuję wirtualną adopcję do spółki z innym forumowiczem.

Bardzo proszę o pomoc dla tych kotów.
Oczywiście każda inna pomoc jest tu bardzo mile widziana i pożądana, bo niestety ciężko przedawkować pomoc przy takiej liczbie kotów i to jeszcze zimą.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 19:18

Przeczytałam "dzienniczek". Pięknie pani Iza pisze o swoich podopiecznych - czytałam i ze smutkiem, i z uśmiechem, chociaż raczej z tym drugim - mimo wszystkich trudności tyle w tych relacjach ciepła i miłości do tych kotów. I optymizmu, i nadziei... :D
Mimo wszystko wyobrażam sobie, jak jest ciężko...
Postaram się wysłać w tym miesiącu jeszcze jakąś małą sumkę. Na chrupki dla Niuni, skoro tak lubi... :wink:
A pani Izie, i jej kotom i wszystkim innym kotom (i sobie :oops: ) życzę w tym roku jak najwcześniejszej wiosny! :flowerkitty:

Lotta

 
Posty: 461
Od: Śro sie 10, 2005 16:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sty 16, 2008 19:50

kotalizator Klara jest naaaaaajjjj piękniejszym kotem jakiego widziałam w życiu (głośno tego nie powiem bo mnie burak mój podrapie ) :twisted:


Trzymam kciuki za cudowny dom dla ślicznotki.



i podrzucam...bo sprawa pomocy ciągle aktualna
Mam alergie na "kocie anioły" !
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 19:54

makrejsza pisze:może jakiś artykuł o Pani Izie w lokalnej prasie?? tak żeby dotrzeć do osób które mają na miejscu możliwość pomocy



Tylko trzeba podejść do tego z wielkim rozmysłem. Żeby nagle się nie okazało, że zamiast pomocy Pani Iza "dostanie" inspekcje z TOZu, sanepid, "dobrych ludzi" którym działalność przeszkadza i Bóg wie co jeszcze....
Mam alergie na "kocie anioły" !
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 20:00

kotalizator pisze:Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że p. Iza dokarmia też kaczki:
"one takie biedne, takie głodne, tak im zimno i taki młody łabędź z nimi jest i one mnie poznają już z daleka i tak się cieszą jak mnie widzą..." :D



łomatko 8O

Mój podziw dla Pani Izy rośnie z każdą chwilą...
czy w związku z tym drobiem wodnym coś jej potrzeba....???
w domu mamy centrum ekologiczne - syn sortuje odpady, zbiera puszki...może jakiś chleb gromadzić czy coś???
Mam alergie na "kocie anioły" !
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro sty 16, 2008 20:37

Szczerze mówiąc, to nie wiem czym powinno się dokarmiać kaczki i łabędzie.
Zapytamy czy chce, żeby dla niej chleb zbierać, nie mam pojęcia ile ona zużywa tego chleba.
Gratuluję uświadomionego sena :)
Krew mnie zalewa jak wyrzucam śmieci i widzę, że znowu pół pojemnika zajmują kartony, a obok śmietnika stoi kontener na papier :evil:
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 24 gości