i juz jestesmy w naszym nowym własnym domku
z zabezpieczonym balkonem
podziekowania dla Bociana Ipsi za zamotowanie siatki ( jeszcze tylko trzeba doł pod pretami zrobic-ale i tak na razie za zimno zeby wychodziły )
przprowadzka poszła sprawnie , koty zamnknęłysmy w pokoju wspłolokatorki , i wynosilismy reszte.
potem je wypusicilismy na te puski i Marysia strasznie sie rozpłakała i schowała w szafce kuchennej
Pojechalismy sie rozpakowac i po kilku godzinach przyjechalismy po kiciaki.
Ola strasznie sie denerwowała w transporterku , a koka na sam koniec jazdy sie zwymiotowała
po wypuszczeniu w domku , z podkulonymi ogonami pozwiedzały troszkę i Ola i Marysia schowały sie za tapczan zza którego wyszły dopiero w nocy
na drugi dzien jeszcze sie rozpakowywalismy , wiercilismy dziury w scianach wiec Ola i Maryś dalej siedziały za tapczanem . i wyszły dopiero jak wszystko ucichło wieczorem
natomiast Koka - nasz czarci pomiot

miała impreze swojego zycia , to jest kot przeprowadzkowy , nie straszne jej nowe miejsca , wiertarki młotki itp
wszedzie wlazła , wszystko obejrzała i wygladała na bardzo zadowoloną
zaakceptowały drapaczek , nie posiusiały sie nigdzie
takze jestesmy bezbolesnie juz w nowym domku
