Lili pręguska-dokocić się????

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt lut 23, 2007 20:40

Dzieki Dziewczyny! Pocieszyłyście mnie.
Ale i tak sie martwię. No bo i mnie sie wczoraj oberwało.. :cry: Lili skoczyla na mnie i wbiła mi pazury w obojczyk. Niby przez sweter, a do krwi, więc nieźle musiala skoczyć.... :cry:

Ale caly czas sie zastanawiam dlaczego, bo to ewidentnie nie było w zabawie.... A wieczorem przyszła i umościla sie na łózku... Rano leżala już przy mojej poduszce zachowując sie jak typowy pluszak...

I jak tu zrozumiec koty??/

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 26, 2007 16:49

A my zbieramy wlasnie siły do sterylki... To już w piatek...A moj potworek nic nie przeczuwa.

Weterynarz będzie musial sie przebic przez warstwe sadełka, ktorą moja panienka ostatnio nabyla :twisted: Jak chodzi, to widać nadmiar skóry na brzuchu... :lol: TŻ krzyczy na mnie, że to przeze mnie, bo daje jej resztki z pańskiego stołu... Faktycznie, jak zjadam jogurt albo serek to wywierana jest na mnie presja (czytaj pysk w jogurcie), żebym sie raczyła z kotuchem podzielić... Co z reguły robie, chociaz wiem, że nie wolno :oops:

Antycypując koniecznośc karmienia po sterylce mokrym żarełkiem zmienilam jej troche dietę i oprócz suchego dodaje obgotowanego kurczaczka, żeby sie przestawila... Tylko,że ona zeżarla taka samą jak zwykle ilośc suchego + kurczaczka....A zapasik poszedł w brzuch :wink:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lut 26, 2007 20:25

rany, ja bym chciala zeby Beksa troche utyla.
po strajku glodowym (zmiana karmy na weterynaryjna) znow wyglada jak zaglodzony kot.

a sterylka nie musi sie Lili martwic - wie, ze Duza o wszystko zadba, jest bezpieczna i bedzie dobrze :)

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Pon lut 26, 2007 21:55

Taką mamy nadzieję- że wszystko pójdzie dobrze. Idziemy do dobrego, polecanego weta. Wszystko wydaje sie byc pod kontrolą.

A z tym jedzeniem - nie martw sie Dagmara, może Beksa musi sie przestawić, pewnie to trochę trwa... Moja to by żarla wszystko, co popadnie, co godzine biegnie do miski... Wiem, że to dobrze, znaczy sie zdrowa, ale zaczęłam jej dawkować jedzonko...A kiedy ja jem, to niemozliwe jest zgonić zwierza ze stołu :lol:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lut 28, 2007 22:21

znow Panie spadly gdzies na 3 strone.
hop do gory i info prosimy :)

co tam u Was, jak minal dzien?
co zdemolowala Lili (a nie to tylko Beksa demoluje), wiec gdzie tym razem Lili utopila myszke?

czytelnicy czekaja a Pani sie obija :twisted:

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Śro lut 28, 2007 22:47

Rzeczywiście, demolki ani na lekarstwo... Myszki natomiast zaginęły w tajemniczych okolicznościach.... :lol:

Poniewaz mam cały tydzien urlopu, Lili jest duzo spokojniejsza... Duzo spi lub wyleguje sie- oczywiście na desce do prasowania. :lol: Dzisiaj lepilam z teściowa pierogi, a Lili nam pomagała tzn. wtykala pysio wszędzie, gdzie sie dało...Jest równiez niezmordowanym próbowaczem nowych smaków w tym tygodniu, gdyz probuje sprawdzić, co lubi z mokrego domowego zarelka, coby po sterylce dawać jeje mokre...

Juz pojutrze sterylka. Mam nadzieje,że wszystko pojdzie dobrze. Będę zresztą zdawala relację na forum...

Prosimy oczywiście wszystkich o kciuki w piatek :ok:

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 01, 2007 9:54

no kciuki beda obowiazkowo, spokojna glowa :)
ale jak ogladalam zdjecia sterylki, to przyznam, ze nie wygladalo to szczegolnie inwazyjnie (nie bylo krwi za duzo, nie bylo wielkiej operacji), wiec mysle, ze nerwy (choc nieuniknione), to sa zbedne :)

u Beksy nei mozna nawet znalezc blizny po sterylce :)

a myszki moze juz dwno w kuwecie sa. zjedzone i przemielone :twisted:
jakies makabryczne poczucie humoru mam z rana :oops:

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Czw mar 01, 2007 15:41

Więc dlatego własnie póki co sie nieszczególnie denerwuje, choc nie wypada chyba tu na forum sie nie denerwować :lol:
Ale myslę, że jutro jednak i mnie dopadna nerwy.... Choc mam poczucie, że wszystkiego raczej dopilnowalam tzn. jakości wtereynarza :lol:
Reszta juz nie ode mnie zalezy....

Póki co Lili nic nie przeczuwa... Była w tym tygodniu wyjatkowo grzeczna, a może chciala w ten sposób zakomunikować : a może jednak nie będziesz mnie wiozła na to cięcie, co? Przeciez nie mialam rujki...

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 02, 2007 10:23

to dzis, wiec zaciskamy mocno kciuki i lapki :)

trzymaj sie Lili :)

Dagmara

 
Posty: 1730
Od: Nie gru 31, 2006 9:37
Lokalizacja: Warszawa - Tarchomin

Post » Pt mar 02, 2007 20:37

Już po....Chyba wszystko poszło gładko, szew jest dosyc mały... :lol:

Pan Maciek od razu poznał sie na charakterze mojego aniołka, mówiąc "ona to chyba taki charakterek ma, co?", kiedy go obsyczała ze wszystkich stron. Potwierdzilam, zgodnie z prawdą.
Przy odbieraniu od weta, nasza mała przymulona wciąż jeszcze złośnica, zrobila afere przy wkladaniu jej w kaftanik, próbując gryźć i odtraszać sykiem potencjalnych przeciwników ( a niby taka przymulona)- Tż-ta i wetkę....Ja trzymalam sie z dala, bo widoku krwi, igieł, tudziez przemocy na zwierzętach w każdej postaci staram sie unikać... Taki wrazliwy egzemplarz.... :lol:

Lili natomiast juz po pierwszych spacerkach w kaftaniku. :lol: Szkoda nam jej, bo chodzi troszke jak robocik. Tak śmiesznie tez probowala chodzic do tyłu, podejrzewamy, że sądzila, że kaftanik sam sie wtedy z niej zdejmie....Teraz śpi maluch pod kolderką....

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 02, 2007 22:26

Mam pytanie: ile czasu po zabiegu kocina ma prawo być taką "szmatką "pooperacyjną? U mojej to juz bedzie jakieś 9 godzin,a ona wciąz spi i wydaje mi sie troche wychłodzona. Owszem przeszla się ze dwa razy po mieszkaniu, ale potem mi zaległa.

Powiedzcie ile czasu to może potrwać, takie przymulenie i ew. czy to wychlodzenie jest normalne?

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 02, 2007 22:40

Sadza po sterylce była przymulona całą noc, i bardzo wychłodzona - musisz koniecznie dobrze ją ogrzewać, ja ją kładłam na poduszce elektrycznej (i całą noc nie spałam, bo patrzyłam czy poduszka nie za gorąca :) )
Sadza jeszcze w lecznicy miała bardzo niską temperaturę i to opóźniało wybudzenie.
Nie jestem ekspertem, ale może jak bedzie miała cieplej to szybciej dojdzie do siebie. Trzymam kciuki
Obrazek; Obrazek

mogway1

 
Posty: 395
Od: Czw paź 05, 2006 13:30
Lokalizacja: Błonie k/Warszawy

Post » Pt mar 02, 2007 22:52

Niestety nie mam poduszki elektrycznej, ale Lili lezy pod kołdra i kocem. Jak sie z nią położę, to będe ja ogrzewac wlasnym ciałem. :lol:
Co jakis czas ją macam, ale wydaje mi sie, że juz jest trochę cieplejsza...

Mam nadzieję, że rano będzie juz dobrze....

Margott32

 
Posty: 439
Od: Pt gru 29, 2006 19:34
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 02, 2007 22:59

:)
Uważaj, to może być ściema ;)

Po sterylce, Klunia - zimniutka, biedniutka - przyczołgała się do mnie, wdrapała na kolana i tak siedziałyśmy, zwierz dochodził do właściwej temperatury, ja kwiliłam nad losem obolałego biedactwa.
Takiego ciuchutkiego wsadziłam do transporterka, żeby choć trochę się zdrzemnąć, no i obudził się potwór, który przez całą noc nie dał mi zmrużyć oka :lol:

O Tosi nie mówię, ona chyba nie zauważyła, że ktoś ją usypiał, kroił czu cóś :twisted:

Powodzenia! :)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Sob mar 03, 2007 14:45

Moja Toska w poniedzialek... mam nadzieje ze pojdzie gladko :)
ObrazekObrazek

Toska

 
Posty: 153
Od: Sob sty 27, 2007 19:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 134 gości