Dziękuję wam. To naprawdę jest jednak ważne, że można z kimś podzielić się tym smutkiem. A kto zrozumie lepiej taki smutek jak nie wy. Rozumieją, niby rozumieją ale chyba tylko kociarz kociarza tak naprawdę zrozumie.
Czytając was, rozklejam się na nowo

i myślę, że to kiedyś i Maurycego czeka...
Katango, o przybyciu do nas Lizy, był inny temat. Już w tym momencie nie wiem, czy Mayurycy i Liza? Chyba tak. Myśmy przygarneli Lizę po nagłej śmierci TZ-towego brata. Nie tak bezposredio, bo niby żona niby ją chciała. Ale po dwóch tygodniach jej się odechciało i Liza przyszła do nas.
Może to też miało jakiś wpływ na psychiczne Lizy odczucia. Bo poszła, do nowego domu (już z TZ tową niby żoną) nie została tam gdzie mieszkała z TZ-towym bratem.
Wiecie co kochani, mnie też tak rozczuliła tym przytulonym misiem, że ...

Ona została w pozycji przytulenia misia - to ten misiu Coca-Coli który jest na fotkach z małym Maurycym w Koterii- tak jak pisałam, nigdy niczego nie tuliła, była charakterną nie uznającą i nie wykazującą potrzeby okazywanej jej czułości kotką.
Widocznie gdy czuła, że odejdzie, potrzebne było jej coś, do czego mogła się przytulić, żeby spokojniej przejść w inny wymiar.
Miała mieć dziś to badanie, które miało wykluczyć bądź potwierdzić przypuszczenia. Wczoraj miała taki dobry nastrój. Może podjęła taką decyzję jaka podjęłą? Nie, ja piszę już bzdury... ale takie różne myśli chodzą mi po głowie.
Eve, bardzo Ci współczuję, taka decyzja nie jest łatwa - wymaga naprawdę dużo miłości z naszej strony i takiego prawdziwego współodczuwania. Bardzo mi przykro. Współczuję.
Ech, za za dzień dzisiaj.