Ida, cieszę sie z happy endu. Napisz coś więcej - w jakim stanie wrócił Franek i jak sie zachowuje teraz? Dalej znika na długo, czy trzyma się blizej domu?
Moja banda ma się względnie dobrze.
Miluś ma już 7 lat, jest wielkim silnym kotem i nabiera starokawalerskich nawyków. Jak przychodzi jeść (słodziutki jak miodek), to należy dac mu natychmiast bo jak nie to będzie popędzał zębami. Kiedy chce wyjść - otworzyć natychmiast. Choć większą czesć życia spędza na zewnatrz, widzę ze coraz bardziej ceni sobie domowe ciepłko i spanie na podusi. Trochę go skołowała zmiana samochodu - stary silnik rozpoznawał od razu i codziennie biegł witać, a teraz mu się myli. Wie już jak dbać o siebie, od dawna (odpukać) nie było żadnych urazów i problemów zdrowotnych.
Maksiunio - teraz 5-latek, spi grzecznie w domu z dziewczynami, wychodzi nad ranem, wraca na śniadanie. Po południu kiedy wracam z pracy idzie pobiegać, ale zawołany pojawia się w polu widzenia. Niestety wróciły problemy z dziąsłami i to z powodu mojego zaniedbania - wydawało mi się, ze jest tak dobrze, ze odpusciłam czyszczenie. Po niedzieli będzie trzeba do weta zrobić z tym porzadek.
Lala 18-19 lat (?) wychodzi na spacer po ogródku od wielkiego dzwonu. Lubi spać na balkonie, a najchętniej na kolanach. Widać już problemy ze stawami - po schodach kica wolno i ostrożnie, jeśli gdzieś wyżej to woli poknać dłuższą drogę niż w wskoczyć. Na wiosnę zaczeła chudnąć i słabo jadła, wiec po konsultacji z wetem usuneliśmy resztę ząbków. Teraz babcia je to co reszta kotów i powoli odrabia straty.
Malinka 3 latka jeszcze nie wydoroślała. Rozrabia jak kociak, ale roztropność i ostrożność ma typową dla starych kocic. Moze Lala ją nauczyła? Wychodzi jak Maksio i dość szybko wraca. Do domu wpada z takim impetem jakby ją goniło stado wilków.