Beata pisze:d
przepraszam za moje rozklejenie sie, ale Ci, ktorzy mieli z FIPem do czynienia wiedza, co czuje - ja widzialam juz taki plyn![]()
Beato, to ja przepraszam, bo trochę wyszłam na nieczułą jędzę
Ale to nie tak.
Po prostu próbuję zamawiać los.
I oddałabym wiele, żeby tylko się udało.
Za każdym razem, gdy czytam o podejrzeniu FIPa, przypominam sobie Kicię, nasza pracową, którą wiozłam w ostatnią podróż - bo był płyn taki sam, lepki i żółty, do tego z echogenicznymi cechami FIPowego (opis Marcińskiego), chociaż w małej ilości. Kicia była potwornie chuda. Wyniki krwi szalały - ale wątroba była w miarę, podobnie jak u Sati. Ale mimo to Kicia żyje. Ma cudowny dom i cudownych udzi.
Bardzo, bardzo bym chciała, żeby Satynce też się udało.






