Dziękuję za zainteresowanie i przepraszam, że nie pisałam wcześniej, ledwo trzymam się na powierzchni, tak bardzo się o niego boję
Wczorajsze wyniki nie lepsze, leukocyty co prawda podniosły sie do 3.3, ale hematokryt spadł do 20. Co dziwne, hemoglobina pozornie podniosła się do 5.6, ale pojawił się na wyniku komunikat, że ze względu na dużą liczbę retikulocytów, wynik hgb może być zaburzony. Wetka tłumaczyła, ze przy takim zróżnicowaniu erytrocytów (erytroblasty, retikulocyty, dużo niewybarwionych), automat "gubi się". Wiec nie bardzo wierzę w tę hemoglobinę, zwłaszcza przy spadku hematokrytu

a erytrocytów niestety ten automat nie liczy osobno, trzeba dopiero zrobić rozmaz.
Więc przyczyną może być hemobartonella, ale wet. zasugerowała (i bardziej się ku temu skłania), że to robale, glisty i tasiemiec. Póki co dostał środek przeciw glistom, żeby nie dobić go w tym stanie. No i pchły ma jeszcze biedak

Wczoraj zaliczył spadek temperatury pon. 37 i lecieliśmy na sygnale do weta, z zamiarem transfuzji, ale potem się podniosła. Dziś rano była w granicach 38, teraz stopniowo się podnosi, 38.5, a ja chcę wierzyć, że to objaw stopniowego wzmacniania organizmu, a nie powrót gorączki...
Marcel jest potwornie słaby, przejdzie kilka kroków i się kładzie. Widać, że oddycha płytko i dość szybko (ok. 36-40 oddechów w stanie spoczynku), ale jeszcze nie kładzie się w pozycji, którą przyjmują koty z dusznościami. Dziąsła jeszcze też nie kredowo białe, choć b. blade, oczy białe. Przeraża mnie, że nie wiem jak poważny stan jest w tej chwili. Wcześniej erytrocyty spadały o 1mln na dzień, jakby taki stan się utrzymywał, znaczyło by, że dziś jest tragicznie. Jutro pewnie, gdy się nie zmieni, konieczna będzie ta transfuzja - wetka wczoraj uznała, że jeszcze jest czas na to, że lepiej dać mu szansę na odbudowę krwinek (dostaje leki), niż ryzykować przetoczenie krwi.
A przed nami noc...