Ja pragnę tylko dodać, że radosne przemierzanie wywołane było zapewne ulgą, że wreszcie skończyła się jazda samochodem - Wiluś jej nie znosi i płacze tak rozdzierająco, jakby mu ktoś matkę mordował. Strasznie się biedny denerwuje.
Dziś rano wyłączna nocna domena Mrufki, czyli nasza sypialnia, została zagarnięta przez Willa. Z zasady staramy się nie zamykać ich w jednym pomieszczeniu, ale kiedy nad ranem uchyliłam drzwi, żeby wypuścić zniecierpliwioną królową, Willie wślizgnął się błyskawicznie do pokoju. No i się zaczęło
Mruczenie było słychać chyba aż u sąsiadów

. Kotecek nie wiedział, co ze szczęścia ze sobą zrobić - uwalał się na nas w różnych miejscach i pozach, nadstawiał wszystkie części ciała do głaskania, tarmoszenia i przytulania, a tu główkę, a zaraz ten boczek, a natychmiast brzusio, a może jednak plecki, a jeju, teraz niech druga ciotka głaszcze, a najlepiej jak jedna głaszcze a druga całuje po brzusiu, a teraz przebiegnę kurcgalopkiem naokoło łózka i uwalę się tej pierwszej na plecach, ale dlaczego śpicie, przecież trzeba mnie głaskać, mrymrymrymrrryyyyyy
Mamy szczęście do słodkich Białych Bez
(Mały Biały Króliś został wczoraj zawieziony do Domu
)
A następnym razem napiszę Wam o zabawach i zabawkach Wilcia, bo to temat na osobnego posta
