Porwanie Kotona?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 27, 2003 12:36

Nie chcę tutaj oceniać, bo nie znam dokładnie sytuacji lecz wiem tylko tyle co z artykułu.
Niestety, na niekorzyść Canisu, jak wynika z artykułu, może świadczyc opinia dr Beaty Brzeźny, do której niektórzy z nas mają pełne zaufanie.
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pt cze 27, 2003 13:28

Słuchajcie, przeczytałam komentarze pod artykułem ( w większości obrzydliwe) i dalej nic nie wiem.
Pisze zaraz do Canisu, czy ktoś ma może kontakt z wetką, Panią Beatą?
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 27, 2003 13:33

Olivia pisze:[Oprócz ogromej i wspaniałej pracy, jaką wykonuje ta fundacja, coraz głośniej słychać o nieżyciowych zasadach, często krzywdzących osoby, które chcą wziąć kota- np. człowieka dyskwalifikuje jako opiekuna posiadanie dzieci :?

wiem, pewnie zaraz wszyscy na mnie nakrzyczą w obronie fundacji, ale ja, jako mama bym kota od nich nie dostała- i uważam to za bardzo niesprawiedliwe"


Poważnie? 8O "posiadacz" dzeci nie może adopotować kota?

Moje zdanie zupełnie z boku patrząc na sprawe (jako nie znajacą dokładnie szczegółów a opierając się na tym co przeczytałam) i starając się bez emocji to robić. wygląda nastepująco.

Skoro kot "porwany" został po wizycie u veta to musiano o niego dbać (tak myślę).

Może ów Pan widząc z jaką mniej więcej miał do czynienia osobą (przekraczającą "normalne" granice lubienie kota, a to chyba trudno w takich warukach ukryć) po prostu obawiał się może jego zdaniem mogących mieć miejsce za częstych powiedzmy odwiedzin czy ingerencji w sposób postepowania z kotem. (w końcu to już było zwierze pod jego wyłączną opieką). Tak sobie w każdym razie myślę również.

Nie uważam za właściwe, porywanie kota przez Panią Annę. Czy nie można było jednak od weterynarza uzyskać jednak potrzebnych informacji?
Oczywiście, gdyby kot rzeczywiście był w stanie opłakanym (o wiele gorszym niż wówczas gdy go oddawano) mogła kobieta "dostać szału" co jednak nie za bardzo poważnie i profesjonalnie wygląda.
A Canis powinny chyba reprezetować jednak osoby o "profesjonalnym" podejściu do sprawy. Emocje nie powinny w żadnym wypadku brać góry.

Czy nie może być tak, że pewne osoby "nie nadają się" do wyadoptowywania kotów ? Może. Nikt nie bada ich pod względem psychologicznych uwarunkowań. Nie umniejszając wielkiej do kotów przez te osoby miłości. Tak myślę.

A tak przy okazji, szkoda, że dzieci w domach dziecka nie mają takich umów adopcyjnych jak koty. Wniosek jest tylko jeden i wiadomy.
Z kotami osoby owe pracują z serca a z dziećmi ... :( państwowo( przepisy takie wystarczają) najmniejsza linia oporu. Wizyta po odebraniu dziecka jest tylko jedna w nowym domu. I to bardzo krótka i ... oficjalna.Wszystko dobrze? no to dobrze. I nikt więcej i nigdy więcej nie zainteresuje się losem dziecka ( to czy dziecko jest leczone czy nie, nawet gdy tego wymaga nikogo nie interesuje. W każdym razie wystarczają im słowa opiekuna, że jest leczone. Nikt tego nie sprawdza.
A zdaża się niestety, że nie tylko z wielkiej potrzeby serca ludzie to robią... :cry: niestety...
Ogólnie więc adoptowane koty mają w naszym państwie lepszą "umowę adopcyjną" niż adoptowane dzieci. Ale to tak, na marginesie, choć smtne.
(z korzyścią dla kotów jednak :D ).

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 13:49

nie pamiętam dokładnie tych przepisów, ale pamiętam jak mnie zadziwiły.
wyszło mi, że wg.Canisu większość osób z tego Forum nie dostałoby kota.
a czyje kociaki mają lepiej niż nasze :?: 8)
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 27, 2003 13:52

Zdaje się, że na stronie Canisu są wypisane wszystkie wymagania.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35297
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Pt cze 27, 2003 14:05

LimLim pisze:Zdaje się, że na stronie Canisu są wypisane wszystkie wymagania.

owszem. ale są to ogólniki typu(skopiowałam):

Warunki mieszkaniowe, ilość osób dorosłych i dzieci (wiek dzieci).
Inne zwierzęta przebywające w domu.
Utrzymywanie kontaktu telefonicznego z Ośrodkiem Adopcyjnym w celu informowania o adaptacji kota w nowym miejscu pobytu i stanie zdrowia.
Umożliwienie odwiedzenia kota w nowym miejscu pobytu.


a "właściwość" tych warunków i interpretacja tych zastrzeżeń należy juz chyba do pań z fundacji?
pamiętam kiedyś na forum animal.pl dyskusję na ten temat, i żal dziewczyny, która po śmierci swojej kotki nie dostała "następczyni" z Canisu bo miała małe dziecko.
oczywiści kota i tak dostała z innego żródła.
ja rozumiem troskę o los podopiecznych, którzy i tak juz dużo złego w życiu przeszli.
ale takie traktowanie ludzi, którzy chcą pomóc, tez jest co najmniej nie na miejscu.
ja oprócz dziecka ma jeszcze 30m2 mieszkanka i jednego kota.
idę o zakład, że w życiu by mi w Canisie drugiego nie dali.
oczywiście i tak sobie kupię drugiego, będzie miał dobre życie, a dziecko go nie zamęczy.
ale chodzi o zasadę.
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 27, 2003 14:08

Nie wydaje mi się, żeby pani Anna W. działała za zgodą i wiedzą Canisu. Raczej była to jej prywatna akcja, w której posłużyła się przykrywką organizacji do własnych celów - co jest oczywiście nadużyciem.
Uważam, że jeśli tak było, Canis powinien zareagować przede wszystkim wywierając wpływ na panią Annę W. i spróbować zmusić ją do natychmiastowego zwrotu kota.
Jeżeli, jak pisze Gazeta sprawa będzie się toczyła w sądzie grodzkim co najmniej dwa miesiące, Canis powinien dla dobra kota rozawiązac ją jak najszybciej.

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt cze 27, 2003 14:10

LimLim pisze:Zdaje się, że na stronie Canisu są wypisane wszystkie wymagania.

Wymagania są przeróżne. To o małych dzieciach, które napewno doprowadzą kota do nerwicy bardzo mnie zjeżyło. Ale umowy adopcujnej na stronie nie mogę znależć. Przeczytałam za to list Pani ANNy o jej tragicznej sytuacji finansowej w związku ze zmianą ustroju Wa-wy. Czy w takiej sytuacji branie z powrotem Kotona (w trakcie leczenia) do domu jest rozsądne. Według mnie niebardzo. Nie znam jedna ciągle drugiej połowy sytuacji. Może z Canisu odpowiedzą w miarę szybko.

Pozdrawiam ciepło
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 27, 2003 14:12

Też tak uważam, dla dobra kota powinien. Biedny ten kot :(
(dotyczy to wypowiedzi ani)

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 14:20

Alina pisze:Też tak uważam, dla dobra kota powinien. Biedny ten kot :(
(dotyczy to wypowiedzi ani)

Tyż się zgadzam. Dobro Kotona przede wszystkim. Jego nowy opiekun też to przecież strasznie przeżywa. A Pani Anna sądząc ze zdjęć ma dość kotów do kochania.
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 27, 2003 14:34

Nie wiem po czyjej stronie leży wina, ale sama dziś dzwoniłam do Warszawy w sprawie adopcji kociaka. Znalazłam w bazie kotów czarnego persika , a poniewaz chcę zafundować Bursztynkowi towarzystwo, to pomyślałam, że dlaczego nie przygarnąć takiej sierotki ... I pan odesłał mnie z kwitkiem :( Jeszcze rozumiem wymagania dotyczące zabezpieczenia balkonu i okien (na razie mam niezabezpieczony :oops:, ale planuje to zrobić przy najbliższej okazji , a kot na balkon wychodzi albo na szelkach albo na rękach , balkon jest otwierany po uprzednim zamknięciu kociambra w innym pokoju), ale ten pan tego nie wiedział - skreslił mnie zaraz po tym jak sie dowiedział,że jestem spoza miasta :evil: Bo (cytat niedokładny, bo z pamięci): " niektóre koty sa z nami bardzo długo, przywiązujemy się do nich i chcemy utrzymywać z nimi kontakt"....

Bursztynek

 
Posty: 181
Od: Wto lut 25, 2003 14:38
Lokalizacja: Kielce

Post » Pt cze 27, 2003 14:42

Bursztynek pisze:skreslił mnie zaraz po tym jak sie dowiedział,że jestem spoza miasta :evil: Bo (cytat niedokładny, bo z pamięci): " niektóre koty sa z nami bardzo długo, przywiązujemy się do nich i chcemy utrzymywać z nimi kontakt"....

:x no tak- taki mój kot u kogoś :x
sam już nie mam z tytułu opieki żadnych kłopotów, ale będę do końca życia nachodził kogoś, kto z dobrego serca się zaopiekował. :evil:
co innego dobrowolne kontakty, bo nawet przyjażnie się zdażają między kupcem-nabywcą, a co innego okresowe kontrole na zawsze :!: Bursztynku- na pewno trafi Ci się jakiś fajny kociak bez niefajnego opiekuna(byłego).
Obrazek

Olivia

 
Posty: 4464
Od: Czw mar 20, 2003 20:51
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt cze 27, 2003 14:46

Ja tego naprawdę nie potrafię zrozumieć.
Niby koty szukają domów, niby tyle ich jest że trudno ten dom znaleźć, niby koszty utrzymania takie duże że ciągle brakuje pieniędzy a warunki adopcji takie rygorystyczne (i bardzo osobiste jak widać) że adopcje są uniemozliwiane lub bardzo utrudniane stawianymi wymaganiami. Ale te wymagania są akceptowane (a przypuszczam, że ustalane również) przez zainteresowanych ze schroniska. Więc dla nich są korzystne. (dla kotów jak widze nie bardzo).
Dla mnie jakoś lekko paranoicznie to wszystko brzmi.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 16:47

jestem wolontariuszką canisu i adoptuję koty - czyli szukam dla nich nowych domów. umowa adopcyjna canisu nie precyzuje wymagań w stosunku do nowych opiekunów,a jedynie w miarę dokładnie sprawdza ich warunki mieszkaniowe. interpretacja zależy tylko i wyłącznie od wolontariuszy (przy okazji chcę zaznaczyć,że ten wolontariat nie ma nic wspólnego z jakimkolwiek dofinansowaniem adopcyjnych kotów-możemy tylko liczyć na ulgi przy wizytach u weta,a i to uzależnione bezpośrednio od samego weta ze względu na absolutną niewypłacalność samej fundacji canis).owszem,są w umowie zobowiązania osoby adoptującej,na przestrzeganie których zgadza się składając podpis pod umową.zgodnie z nimi zdarzyło mi się już otrzymać kota z powrotem w rok po adopcji z powodu stłuczenia wazonika! ale jak wszędzie - wszystko zależy od ludzi ! nigdy nikogo nie nachodziłam celem sprawdzenia warunków,a z większością osób jestem w kontakcie za obopólną zgodą! również wszyscy mają świadomość,że mogą do mnie dzwonić o każdej porze dnia i nocy celem uzyskania porady. nie chcę wypowiadać się na temat postępowania anki w.,ale bardzo żałuję,że canis i koty na tym ucierpią.

hmmm...trochę się rozpisałam...ale załączam jeszcze fragment "umowy adopcyjnej" zawierający zobowiązania nowego opiekuna:
Zobowiązuję się:
1. Zapewnić zwierzęciu prawidłowe wyżywienie, wodę i schronienie oraz utrzymywać je w granicach mojej posiadłości, nie wypuszczając swobodnie na tereny otwarte bez dozoru.
2. Zabezpieczyć okna i balkon , uniemożliwiając wypadnięcie zwierzęcia.
3. Traktować adoptowane zwierzę jak członka rodziny.
4. Nie poddawać go eksperymentom medycznym lub jakimkolwiek innym.
5. Nie odsprzedawać i nie przekazywać osobom trzecim.
6. Zapobiegać nieplanowanemu rozmnażaniu zwierząt poprzez sterylizację.
7. Zapewnić opiekę weterynaryjną w razie choroby, oraz szczepienia ochronne.
8. Poinformować dotychczasowego opiekuna o każdej zmianie miejsca zamieszkania lub numerów telefonów.
8. Odwieźć adoptowane zwierzę do dotychczasowego opiekuna w przypadku rezygnacji z adopcji.
9. Być w kontakcie telefonicznym z dotychczasowym opiekunem.

Przyjmuję do wiadomości, że w razie złego traktowania zwierzęcia grozi mi odpowiedzialność karna na podstawie Ustawy o Ochronie Zwierząt z dnia 21.08.1997 r.
KrólowaNocy[*], Greebo[*], Jaś[*], Bojówka[*], MiniMini[*], NeverMind v.Ciocia[*], Adolfina[*], FataMorgana[*] :(

jenny170

Avatar użytkownika
 
Posty: 1817
Od: Wto wrz 17, 2002 12:19
Lokalizacja: warszawa-mokotów

Post » Pt cze 27, 2003 17:03

Mnie tez ten artykul zszokowal. I rowniez jestem glodna szczegolow. I strasznie trzymam kciuki za to, by Koton wrocil do wlasnego domu :-( O ile nie bylo jakichs innych przeslanek poza brakiem zawiadomienia... Bo jesli to reakcja tylko i wylacznie na to to IMHO zdecydowanie przesadna :-(
Gdyby Koton byl zaniedbany to nie wierze, ze pani Beata by o tym Canisu nie zawiadomila. Tak przy okazji... nie jest ona raczej najtansza weterynarka, a leczyla go wczesniej i fajnie, ze nowy opiekun kontynuowal u niej leczenie... Artykul czytalam rano, wiec bylam malo przytomna, ale wrazenie mi zostalo kiepskie...

I przy tym wszystkim fatalne jest to, ze Canis bedzie mial zla prase :-( Odrobienie w swiadomosci ludzi takiego zajscia bedzie niestety trwalo strasznie, strasznie dlugo :-(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87916
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: KotSib i 68 gości