Przed chwilą zadzwoniłam do lecznicy.
Kotka siedzi w klatce, je, sikała. Nie cierpi. Nie staje na tylnych łapach (nic dziwnego). Operacyjnie nie da się jej naprawić, jedyna szansa dla niej to bezruch przez 6 tygodni, żeby miednica się zrosła. Wczoraj, w znieczuleniu, wetka zbadała ją rektalnie - na szczęście żaden odprysk kości nie uszkodził ani nie blokuje jelita grubego i odbytnicy. Pusia może się wypróżniać normalnie.
W przyszłym tygodniu zdjęcie obejrzy jeszcze świetny ortopeda.
Na razie kotka dostała szansę. Mamy co najmniej tydzień na kombinowanie co robić dalej... Bo ona potrzebuje co najmniej miesiąca w małej klatce, żeby mieć możliwość wrócić do siebie - na swoje podwórko, do swoich dorosłych dzieci, do p. Izy, która bardzo ją kocha.