Witaj Janinko
Też mi brak słów do takich ludzi...

W końcu im się znudzi; myślą, że jak wyrzucą miski to się poddam i koty zostawię głodne i na pastwę losu... Oj nie
Violet, ja zawsze łapię na transporterki, klatki-łapki nie mam, ale nawet nie wiem, gdzie bym ją zostawiła, bo pewnie ktoś by ja wyrzucił, oni tam nie idą na rękę, nie lubią ani mnie, ani moich kotów... Ja naprawdę się staram, mówię do nich, żeby jak najszybciej je oswoić - i tak widać postępy, ale z dzikimi czasem ciężko bywa

Na pewno damy radę, bo co zrobię? Oni mają schronienie, zamarznięcie nie wchodzi w grę, a w razie katarku leczenie mają zapewnione, tam jeszcze jest opuszczony garaż, z którego widzę, że wychodzą. Mama tam chowa Błękitka, bo w deszcze stamtąd wychodzi... Musi być dobrze, ale z całego serca CHCĘ I MUSZĘ je wysterylizowac
Dziś po karmieniu wybralismy się na pocztę. Na Rynku byli wolontariusze z 7 psami - husky, malamuty odebranymi z interwencji. Dałam grosik na te psiaki, niewiele, ale zawsze coś... I Misiu na rękach na kolegów patrzył, piękne psy - i takie kochane, jeden nawet zaczął całować

Żeby dobre domy znalazły...