Od pewnego czasu walczę z robakami u moich kotów, konkretnie u Niuni

Zaczęło się od tego, że rano budziło mnie jej mlaskanie, przegryzanie czegoś i łykanie. Robiła to tylko na czczo. Miałam wrażenie, że mieli w pyszczku robaki, wrażenie okropne

Miała pobieraną krew, ale wszystko w miarę ok. Zebrałam kupę i zaniosłam do weta do badania. Wynik-pojedyncze jaja glist

Dodam, że tej kupy było niewiele, bo zostałam wyposażona "sprzęcik" do pobrania, a dokładnie wkręcenia się w kupsko (fuj)

Wet zapewniał, że nawet tak mała ilość wystarczy. Dostałam aniprazol do odrobaczenia całej trójki. Podawałam przez 3 dni, potem 2 tygodnie przerwy i znowu trzydniówka. Przyznam, że pierwsza tura nie wypadła dobrze bo więcej znalazło się na ścianach, meblach i podłodze niż w żołądkach tych małpiszonów. Pomysł ze strzykawką nie wypalił

Za drugim razem moja determinacja sięgnęła zenitu i nie było zmiłuj się

Przypłaciłam to ranami ciętymi, ale co tam... Najgorsza jest Niunia bo dostaje szczękościsku i ciężko otworzyć jej pyszczek

Potem niby było ok, ale od kilku dni znowu budzi mnie to dziwne mlaskanie

Możliwe, że to robale? Sprawdzam kupy i nic tam nie ma. Żadnych wymiocin z glistami też nie zanotowałam. Jak sobie pomyślę, że znowu mam im ładować tabletki to

Lolek i Niunia już mnie omijają szerokim łukiem

Brać jeszcze coś pod uwagę? Ja w tępieniu robaków nie mam żadnego doświadczenia, gdyż żadne ich wcześniej nie miało. Może to być coś innego??
Wklejam wyniki badania krwi. Może ktoś mądrzejszy mi coś doradzi. Plisss
GLUC Glukoza 100 mg/dl
ALT ALT 36 u/I
AST AST 4 u/I
BIL T Bilirubina całkowita 0.27 g/dl
GGT GGT 0 u/I
CREA Kreatynina 1.61 mg/dl
UREA Mocznik 67 mg/dl'
AMYL Amylaza 689 u/I