Konkurs Klubu Ślepaczków-DO ZAKMNIĘCIA -dziękujemy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 20, 2014 18:40 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

moja historia się dopiero zaczyna . wiem że mieszkałem w takim kocim domu dziecka, gdzieś na końcu świata
czarki? czwartki? jakoś tak mi wuj Morf mówił
jakieś cieple ręce zabrały mnie stamtąd, poznałem dwóch kumpli a potem długo długo jechałem
autem !
i trafiłem tam gdzie mam ciepło, mam pełną miseczkę
żeby jeszcze nie zabierali mnie dziennie do tego co kluje daje..
i tyle mojej historii
na razie
ciąg dalszy będzie
obiecuję !
Grosio :)



Obrazek
Ostatnio edytowano Pt lis 21, 2014 11:23 przez mamaGiny, łącznie edytowano 1 raz
Wojtusiu... zabrałeś moje serce. odwiedź mnie proszę, kiedyś..we śnie..w innym futerku.
ObrazekObrazek

mamaGiny

Avatar użytkownika
 
Posty: 7113
Od: Pon maja 10, 2010 10:30
Lokalizacja: Śląsk

Post » Czw lis 20, 2014 18:41 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

i niech to będzie GIT historia.
Wuj Morf.
Obrazek

czarno-czarni

Avatar użytkownika
 
Posty: 42097
Od: Pon lip 21, 2008 12:35
Lokalizacja: Hradec Králové

Post » Czw lis 20, 2014 19:26 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

czarno-czarni pisze:i niech to będzie GIT historia.
Wuj Morf.


:D Tak!

Ale gdzie morfia historia?
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25401
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 20, 2014 19:32 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

fcześniej. A FSZYSTKIE historie a raczje linki do nich są w pierwszym poście!
Obrazek

czarno-czarni

Avatar użytkownika
 
Posty: 42097
Od: Pon lip 21, 2008 12:35
Lokalizacja: Hradec Králové

Post » Czw lis 20, 2014 20:52 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

Dzięki Dag, bo mi chyba komp przeskoczył 2 strony :twisted: pokazując ostatnią.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25401
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw lis 20, 2014 21:28 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

To ja dołączę historię - moją własną i mojej pierwszej (w dorosłym życiu) kotki.

Jesień 2007. Stoję przed klatką, w której siedzi kotka 3łapka i nie wiem jak powiedzieć, że za cholerę nie chcę kalekiego kociaka na tymczas. Od niedawna zostałam wkręcona w bycie domem tymczasowym, właściwe postawiona przed faktem dokonanym, a tu jeszcze na dodatek wciskają mi kota niepełnosprawnego. Rozpaczliwie próbuję wytłumaczyć że nie miałam doczynienia z trójłapkami i nie dam rady. Uff, udało się. Odpuszczają mi tę kaleką koteczkę i prowadzą przed klatkę z kotką .... niewidomą. Jestem załamana. Nie chcę kota 'ułomnego' ale wstydzę się do tego przyznać. Jestem przekonana że taki kot jest smutny, nieszczęśliwy, a poza tym taka niepełnosprawność mnie przeraża. Kotka w klatce ma dziwne, niebiesko-biało-czarne oczy. Słysząc mnie wyciąga przez pręty łapki. Postanawiam pobawić się z nią chwilę a potem wykombinować jakiś unik. Biorę ją na ręce - od razu zaczyna mruczeć jak szalona, chodzi mi po głowie, rękach, plecach. Niesamowite ile ma w sobie energii. W końcu wkładam ją do klatki i zamierzam odejść, ale czarne łapki znowu na oślep wychodzą przez pręty, wyciąga je w moim kierunku. Szkoda mi małej. Znowu odbywamy sesję głaskania na rękach i znowu wsadzam ją do klatki. I tak kilka razy, bo za każdym razem mam wyrzuty sumienia kiedy chcę ją zostawić. W końcu poddaję się. Umawiam się na tymczas na 2 tygodnie, mała dołączy u mnie do czarnego dziczka, którego obecnie oswajam w klatce. Jedziemy do domu, przed nami długa droga - najpierw autobus, potem metro i znowu autobus. Kotka siedzi grzecznie w transporterze. W domu od razu zwiedza wszystko - każdy kąt. Dziczek jak do tej pory ledwo wystawia łepek z klatki, a ona śmiga wszędzie. 2 tygodnie tymczasowania to trochę koszmar, a trochę duża frajda i zaskoczenie. Koszmar, bo mała wspina się na mnie wbijając pazury, bo gryzie wszystko co spotka na drodze (moje buty, biżuteria, dłonie - wszystko jest dobre do trenowania ząbków), nie mam już zasłon, nie mam nic. Kiedy ginie śmiercią tragiczną kabel do mojego ukochanego laptopa, załamuję się i zaczynam buntować. Wszystko, tylko nie to. Ale z drugiej strony jest i frajda, bo ona o dziwo świetnie sobie radzi w mieszkaniu, bardzo szuka kontaktu z człowiekiem, wieczorem wtula się w moją twarz i tak zasypiamy. A przed zaśnięciem staje mi na klacie i wyciąga przed siebie łapki. Wygląda wtedy jak z filmu o zombie, tym bardziej że oczy ma naprawdę przerażające (tak wtedy uważałam). Dlatego pomimo, że nadałam jej imię Zoe, mówię na nią Zombiczek albo Ząb-Ząbiczek (aluzja do gryzienia). Kiedy wracam z pracy wita mnie zwykle widok czarnej kłębiącej się kuli - to Zombiczek toczy walkę z dziczkiem. 'Dziczek' w końcu znajduje dom (jak się potem okazuje na krótko ale to inna historia), a mała jeszcze siedzi u mnie. Dobiegają końca dwa tygodnie tymczasu, a mój dom nadal jest poddawany destrukcji. Zastanawiam się kto weźmie do siebie na stałe taką demolkę, ile miejsca zagrzeje w nowym domu? U mnie w sumie już niczego zniszczyć więcej nie można, poza tym muszę przyznać, że jest ujmująca. I wiele mnie uczy na temat niepełnosprawności w świecie zwierząt. Jestem zdumiona, że tak świetnie sobie radzi, praktycznie trudno uwierzyć, że kotka nie widzi. Żal mi jej oddawać, boję się, bo jestem przekonana że nikt nie zechce na dłużej takiego niszczyciela w domu. Poza tym chyba okręciła mnie sobie wokół palca zupełnie :) Podejmuję ostateczną decyzję i jadę podpisać umowę adopcyjną. Po powrocie - szok. W domu czeka na mnie grzeczny kot. Czyżby wiedziała po co pojechałam? Czy specjalnie udawała potwora, żeby sobie załatwić u mnie miejscówkę? Może i tak, to bardzo inteligentna bestia :) Potem dużo się dzieje. Zoe zaczyna chorować, ma wymioty, biegunkę. Badania krwi wskazują na wirusa. Leczymy, ale po odstawieniu antybiotyków znowu jest źle. 31 grudnia wieczorem, zaraz mam wyjść na imprezę Sylwestrową. Zombiczek osowiały, na pościeli zostawia ślady - ma ogromną biegunkę, leje się niej. Boję się ją zostawić, wracam się zza drzwi. Trudno, tę noc spędzimy razem, a rano wracamy do weta. Przechodzę szybki kurs kocich chorób, biegam po specjalistach. Ale długo trwa, zanim udaje się nam wyjść na prostą. W międzyczasie coraz bardziej interesują mnie przyczyny, dla których koty tracą wzrok, próbuję pomagać tym, które mają szansę na ocalenie oczu. Wchodzę w to coraz głębiej i głębiej, zaczynam zauważać wokół siebie coraz więcej potrzebujących futer. Adoptuję drugiego kota, bo nie chcę, żeby Zombiczek siedział sam kiedy jestem w pracy. Szukam najbardziej potrzebującego zwierzaka, tym razem kalectwo mi nie przeszkadza zupełnie, wybieram głuchą kotkę po przejściach. Sama się sobie dziwię. Potem idzie już z górki - własnoręcznie siatkuję balkon na wiosnę (a przecież wcześniej byłam przekonana, że każdy kot jest na tyle mądry, że nie wypadnie), pomagam w leczeniu chorych kociąt (robię pierwsze w życiu zastrzyki, rany), pojawia się pierwszy własnoręcznie złapany tymczas (chory kociak z Parku Saskiego), zaczynam łapanki (najpierw na swoim terenie) i tak dalej..... A to wszystko tylko i wyłącznie przez nią. Bo to jest moje kochane Czarne Słoneczko, o którego zdrowie tak długo walczyłam. I nie wyobrażam sobie już bez niej życia. Cieszę się, że ktoś kiedyś ją zauważył, jak siedziała na drzewie a jej braciszek na dole błagał o pomoc. Dzięki temu, że taki ktoś się pojawił i jej pomógł, przeżyła. Widzę ją w każdym innym kocie, dlatego już więcej nie przejdę obojętnie wobec żadnego zwierzaka w potrzebie. I chociaż z biegiem czasu jest ich coraz więcej w moim życiu, a nawet pojawiają się i takie, z którymi - z racji różnych przejść - łączy mnie silniejsza więź niż z Zoe, to ona zawsze jest obok mnie. Od pół roku, a jest to dla mnie wyjątkowo trudny moment, nie odstępuje mnie praktycznie na krok. Leży przy mojej głowie, albo obejmuje mnie łapkami i przytula się. Ten tekst równie napisałyśmy razem - Zombiczek cały czas mi asystował, siedząc i mrucząc na moim ramieniu :)
Zdjęcie:
https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =3&theater
Film:
https://www.youtube.com/watch?v=Hv0F1SJ9sKY

P.S. nie mam zdjęć Zombiczka 'sprzed' - prawie wszystkie zdjęcia straciłam kiedy okradziono mi mieszkanie. Poza tym ona trafiła do mnie już wyleczona. Wtedy miała brązowawe futerko, szczupłą sylwetkę i jednego białego wąsa :) Wąs wypadł i już wszystkie następne były czarne, futerko jest teraz też czarne a po sterylce pojawił się brzuszek. Poza tym nic się nie zmieniła. Ale mogę załączyć zdjęcia pokazujące metamorfozę kotki, którą zabrałam z szopy w Wołominie. Kruszynka nie tylko nie widzi, ale też raczej nie słyszy i nie chodzi (niedorozwój móżdżku). Jednak jest wspaniałym kociakiem, takim który kocha się wtulać w człowieka i mruczeć. Obecnie jest we wspaniałym dt, gdzie praktycznie cały czas ktoś przy niej jest. Czekamy aż przybierze na wadze, żeby ruszyć z dalszą diagnostyką. Zdjęcia nie są mojego autorstwa, ale przyjemnie popatrzeć na to jak mała się zmieniła :)
Przed: https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =1&theater
Po https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =1&theater
Ostatnio edytowano Czw lis 20, 2014 22:59 przez Never, łącznie edytowano 1 raz

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Czw lis 20, 2014 22:09 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

Mój ślepaczek. Zdążyłam??

Lili – historia bardzo skrzywdzonej koteczki. Ale z happy endem...

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Historia Lili jest bardzo smutna.
Domową kotkę ktoś wywiózł na stację benzynową usytuowaną w lesie i porzucił. Tam też przydarzył jej się potworny wypadek, prawdopodobnie została zaatakowana przez lisa, bo kicia w tym lesie mieszkała. Kiedy ją znalazłam z urwanej łapki sterczały na wierzchu kości, miała urwany kawałek ogonka i w strasznym stanie oko, z którego strumieniem lała się ropa. Cały policzek był nabrzmiały ropą. Kotka była zagłodzona, mimo że na tej stacji jest bar, a tym samym chociażby resztki jedzenia. No i w barze pracują ludzie. A może raczej “ludzie”. Kiedy ją zobaczyłam gryzła suchy chleb...
Koteczka koczowała w lesie podobno ponad 2 miesiące i nikt jej nie pomógł, mimo iż na stację podjeżdżały samochody żeby zatankować i koteńka do nich podchodziła prosząc o pomoc. Pracownice z baru ograniczyły się jedynie do stwierdzenia, że ten kot na pewno zimy nie przeżyje.

Promyk nadziei zaświecił dla Lili pierwszy raz, kiedy wreszcie ktoś, z tysiąca podróżnych zjeżdżających z trasy na stację benzynową zobaczył kota bez nogi. To znaczy chciał zobaczyć, bo inni też widzieli, ale odwracali twarz. I ten ktoś napisał o tym na forum. Nie zabrał kota, nie pomógł od razu, był przejazdem. Ale wysłał w świat komunikat, że w lesie jest kot z urwaną nogą. I siłą tego forum jest to, że z daleka też można uratować życie kota.

Dalej życie kotki wzięłam w swoje ręce ja, bo byłam najbliżej. Byłam zaledwie 15 km od owego lasu, ale nie mogłabym kotce pomóc, gdybym się nie dowiedziała, że tam gdzieś jest taki kot, który nie ma już dużo czasu. Jeździłam 2 razy szukać kotki, bo za pierwszym razem jej nie znalazłam. Kiedy za drugim razem wypatrzyłam kicię gdzieś obok wielkiego koła ciężarówki, to zobaczyłam tylko to jej oko, na wierzchu, całe w ropie. Nawet nie wiedziałam, czy wiozę do domu kota bez nogi, czy to ten po którego jechałam, widok oka mi wystarczył. Dopiero w domu ukazała się dalsza odsłona tragedii kotki - wystające kości z urwanej (odgryzionej?) łapki.
Ale w tym momencie życie Lili zostało już uratowane. Oczka nie dało się co prawda uratować, wszystkie struktury oczne były już zniszczone. Jedynie tyle dobrze, że nie trzeba było usuwać gałki ocznej, ale oko jest puste, Lili nie widzi i nigdy nie będzie na nie już widziała. Wystające kości z łapki zostały usunięte, kicia nauczyła się chodzić na trzech, po jakimś czasie kikucik łapki pięknie się zagoił. Urwany ogonek też zarósł futerkiem.

Teraz Lili jest szczęśliwą koteczką. Mimo swojego kalectwa jest bardzo wesoła i kocha życie. Radzi sobie świetnie - widzi to co chce zobaczyć, wchodzi tam gdzie chce wejść (najwyżej podstawiamy taborety :wink: ). Po tym co przeżyłyśmy razem, więź między nami jest niesamowita. A ja dzięki niej zrozumiałam, dlaczego dzieci kalekie kocha się bardziej.

Ale przeszłość czasami wraca do Lili. Nagle zaczyna miauczeć i chce gdzieś uciekać. Trzeba ją wtedy przytulić i szepnąć do uszka, że już jest bezpieczna, że tamto nie wróci już nigdy. Wtedy się uspokaja. Długo nie wiedziałam, w jakich okolicznościach ta przeszłość wraca, aż w końcu skojarzyłam, że dzieje się to zwykle wtedy, kiedy coś smażę czy piekę w kuchni. Na początku kojarzyłam z gorącem, zastanawiałam się, co ta kotka przeżyła, może jakiś pożar? Aż w końcu doszłam do tego, że dzieje się tak zawsze wtedy, kiedy smażę coś na oleju. Czyżby ktoś z baru wylał na nią gorący olej? Tego niestety nie dowiemy się już nigdy. Ale odkąd dotarłam do źródła lęków Lili po prostu staram się unikać smażenia na oleju. I ataki ostatnio nie powtarzają się.


A to szczęśliwa moja Lili <3
Obrazek
Obrazek

Adoptuj. Nie kupuj.

zuzia96

Avatar użytkownika
 
Posty: 9096
Od: Czw wrz 13, 2007 14:07
Lokalizacja: Rzeszów

Post » Czw lis 20, 2014 23:10 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

mamaGiny pisze:moja historia się dopiero zaczyna . i tyle
Grosio :)



Obrazek


Jeju! ale duze muszle uszne w stosunku do cialka i jakie patyki nozne, bede kibicowac.
Obrazek
Obrazek

111janina

Avatar użytkownika
 
Posty: 619
Od: Śro cze 18, 2014 19:16

Post » Czw lis 20, 2014 23:45 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

Dziękuję za moc ciepłych słów. Fryderyk wycałowany i wytarmoszony :)))
Zależało mi właśnie na tym, aby przekazać ludziom, że adopcja zwierzaka ,,z bagażem" (zresztą w sumie każdego zwierzaka, mniej lub bardziej) wiąże się z wieloma konsekwencjami - zarówno pozytywnymi, jak i tymi mniej radosnymi. Ale od tego jesteśmy Ludźmi, żeby radzić sobie z przeszkodami, a pozytywy wyciągać na wierzch. Na tym polega przecież całe życie. Jeżeli ktoś nie ma w sobie tego ciepła i empatii, to może lepiej niech nie adoptuje, bo co to za dom, który najpierw przygarnie, a potem odrzuci, gdy robi się mniej kolorowo?
Wierzę też w przeznaczenie. Fryderyk po prostu jest dla mnie, a ja dla niego :))))

JustynaMartaGrodzka

 
Posty: 2
Od: Śro lis 19, 2014 0:47

Post » Pt lis 21, 2014 8:10 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

A ja i tak nie rozumiem .. Nie rozumiem takich głosów, że ludzie nie chcą - bo kaleki. Bo nie ma oka, nie ma nogi..
Tzn rozumiem, że są ludzie, dla których to jest ważne ze względów ..hmmm.. powiedzmy estetycznych , tak jak np. nie postawią uszczerbionego wazonu,nie pokażą znajomym... [rozumiem = wierzę, że są i jest to dla nich ważne, nie że się godzę].
Ale jak ktoś już chce kota/psa, bo lubi żeby zwierzak mieszkał, to co mu za różnica? Ani taki zwierz nie jest brzydki, ani kłopotliwszy.. Inne mają wszystko na swoim miejscu, ale za to jakieś choroby wewnętrzne i uważam, że to jest często trudniejsze. Finansowo, logistycznie, czasowo..
Ale brak oka/obu oczu? Łapy? Jeśli zwierz sobie radzi bez problemu - to gdzie ten problem?
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 25401
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt lis 21, 2014 8:33 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

Oprócz względów estetycznych może to być taki pierwotny lęk przed innością ("nienormalnością"),
lub po prostu obawa, czy zwierzę i jego opiekun sobie poradzą na co dzień.
Ale chyba generalnie wszystko zależy od tego, czy człowiek bierze zwierzaka dla siebie samego,
czy także (lub przede wszystkim) dla dobra samego zwierzęcia.
Obrazek

violet

 
Posty: 4631
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Pt lis 21, 2014 10:53 Re: Konkurs Klubu Ślepaczków-zapraszamy wszystkich do głosow

Wszystkie historie są zamieszczone w 1 poście
viewtopic.php?p=10821283#p10821283
dla wygody czytelnika link obok zdjęcia przenosi na odpowiednią historię -zapraszamy do czytania i głosowania, choć zdajemy sobie sprawę,że bardzo trudne zadanie czeka głosujących - każda historia jest wyjątkowa, każda niesie przesłanie, naukę i mamy nadzieje,że te historie przyczynią się do poszerzenia grona osób patrzących sercem :201461

Zapraszamy na głosowanie od 21 listopada do 01 grudnia
Głosujemy tylko na trzy historie oceniając je na: trzy , dwa lub jeden punkt


Nagrody:
Za trzy historie, które zostaną najwyżej ocenione, zostaną przyznane nagrody rzeczowe oraz zostaną zamieszczone na fb japaczesercem oraz stronie www japaczesercem.
Zastrzegamy sobie umieszczenie innych historii,biorących udział w konkursie, niezależnie od punktacji, które pomogą w propagowaniu naszej idei- patrzenia sercem :201461
Nagrody specjalne zostaną przydzielone metoda wyboru własnego, co oznacza,że każdy opiekun, który nie zdobędzie jednej z trzech nagród głównych, sam wybiera nagrodę dla kotka spośród dziesięciu nagród specjalnych. Żaden kotek nie pozostanie z pustą łapką :wink: :ok:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Klub Ślepaczkowy

 
Posty: 1404
Od: Czw maja 05, 2011 14:56

Post » Pt lis 21, 2014 11:42 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

morelowa pisze:A ja i tak nie rozumiem .. Nie rozumiem takich głosów, że ludzie nie chcą - bo kaleki. Bo nie ma oka, nie ma nogi..
Tzn rozumiem, że są ludzie, dla których to jest ważne ze względów ..hmmm.. powiedzmy estetycznych , tak jak np. nie postawią uszczerbionego wazonu,nie pokażą znajomym... [rozumiem = wierzę, że są i jest to dla nich ważne, nie że się godzę].
Ale jak ktoś już chce kota/psa, bo lubi żeby zwierzak mieszkał, to co mu za różnica? Ani taki zwierz nie jest brzydki, ani kłopotliwszy.. Inne mają wszystko na swoim miejscu, ale za to jakieś choroby wewnętrzne i uważam, że to jest często trudniejsze. Finansowo, logistycznie, czasowo..
Ale brak oka/obu oczu? Łapy? Jeśli zwierz sobie radzi bez problemu - to gdzie ten problem?


no wiesz, wazonu gościom wyszczerbionego tez bym nie pokazała :roll: :mrgreen: , ale koty pokazuję akurat te, które są "inne" , patrząc na reakcje ludzi o nich samych można się wiele dowiedzieć :wink:

Poza tym takiego zwykłego kota to ma wielu, takie koty som nudne: majom wszystko na miejscu -eee ...nic ciekawego , nie to co my Tuliś :wink:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26828
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt lis 21, 2014 14:21 Re: Konkurs Ślepaczków -od jutra głosujemy -zapraszamy :-)

morelowa pisze:A ja i tak nie rozumiem .. Nie rozumiem takich głosów, że ludzie nie chcą - bo kaleki. Bo nie ma oka, nie ma nogi..
Tzn rozumiem, że są ludzie, dla których to jest ważne ze względów ..hmmm.. powiedzmy estetycznych , tak jak np. nie postawią uszczerbionego wazonu,nie pokażą znajomym... [rozumiem = wierzę, że są i jest to dla nich ważne, nie że się godzę].
Ale jak ktoś już chce kota/psa, bo lubi żeby zwierzak mieszkał, to co mu za różnica? Ani taki zwierz nie jest brzydki, ani kłopotliwszy.. Inne mają wszystko na swoim miejscu, ale za to jakieś choroby wewnętrzne i uważam, że to jest często trudniejsze. Finansowo, logistycznie, czasowo..
Ale brak oka/obu oczu? Łapy? Jeśli zwierz sobie radzi bez problemu - to gdzie ten problem?


Niejako czuję się wywołana do tablicy, bo to ja nie chciałam kota kalekiego. Nie chodzilo raczej o względy estetyczne, a o to, że byłam przekonana że takie koty są nieszczęśliwe i że będzie mi przykro na nie patrzeć. A tymczasem 2 tygodnie z takim kotem wywróciło mój świat do góry nogami. Zrozumiałam, że niepełnosprawność jest w głowie, i to mojej, a nie takiego kota. Gdybym zaadoptowała kota sprawnego, pewnie nie otworzyłabym tak szybko oczu na to, jak ogromne tragedie dotykają koty na ulicy czy w schronach i nie zaczęłabym pomagać. Dlatego postanowiłam napisać o tym jak Zoe zmieniła moje życie, właśnie dlatego że była taka, jaka była. Nie jest łatwo się przyznać, że się nie chciało kota niewidomego. Ale 7 lat temu tak właśnie było i mam odwagę to powiedzieć. Po 2 tygodniach jej oczy wydawały mi się już piękne ale bardzo, bardzo długo jeźdząc z nią do weta słyszałam w autobusach komentarze jaki to brzydki kot. Moja koleżanka, której wyaoptowałam rasowca, wręcz się jej brzydziła. Było mi wtedy bardzo przykro. To dzięki Zoe skupiłam się na świecie ślepaczków, zaczęłam działać na ich rzecz. I to dzięki niej 3 na 4 koty, które są u mnie to koty niepełnosprawne, a moje mieszkanie jest w pełni dostosowane do ich potrzeb (zwłaszcza jeśli chodzi o dwułapka). Ślepaczki, czy też w ogóle koty niepełnosprawne potrafią człowieka wielu rzeczy nauczyć i to chciałam pokazać :)

Never

 
Posty: 9924
Od: Czw lis 29, 2007 23:22

Post » Pt lis 21, 2014 14:24 Re: Konkurs Klubu Ślepaczków-zapraszamy wszystkich do głosow

Ja tak dokładnie to przesłanie zrozumiałam
Ta historia jest edukacyjna, tak samo jak historia , która napisała Kamakolo , trudno jest pisać o tym , czego się obecnie człowiek wstydzi. :wink:

Co do tych od rasowców i ich wielbicieli- nie zdziwiła mnie taka postawa owej osoby ,z mojej obserwacji to norma.

Myślę,że morelowa ogólnie napisała o ludziach,wy;lapujac akurta ten watek z historii- zresztą ja myślę bardzo podobnie :ok:

Ja tez się brzydzę : obleńców i ...hodowców- ciekawe czy teraz dostanę bana? :mrgreen:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26828
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 66 gości