Koty Amiki6 - Pracusie: Snejki[*], Misio[*] i Dyziaki [*][*]

Obejrzałam dokładnie cały album

I nie ukrywam, że moim faworytem zdecydowanie jest Misioooo... :1luvu:

Bo Snejki obgryza paznokcie :twisted:

O, ja dzisiaj miałam podobną sytuację w pracy. Tylko zamiast kotów byli mężczyźni wyjadający swojską kiełbasę po kawałeczku. Ktoś przyniósł do degustacji

pixie65 pisze:Obejrzałam dokładnie cały album
I nie ukrywam, że moim faworytem zdecydowanie jest Misioooo...
Bo Snejki obgryza paznokcie

Taaa, bo uwierzymy, że Ty tego nie robisz

pixie65 pisze:Obejrzałam dokładnie cały album
I nie ukrywam, że moim faworytem zdecydowanie jest Misioooo...
Bo Snejki obgryza paznokcie :twisted:

Mogę podesłać :twisted:

dokładam duży wór karmy już teraz i potem w razie potrzeby :mrgreen:

To nie było obgryzanie, tylko ostrzenie :!:

.
A pilniczka w zębach Cioteczka nie zauważyła? :twisted:

Rzeczywiście, Amiko, zaniedbany, zapuszczony wątek. Będę stopniowo nadrabiać zaległości. Bo na razie to ledwie, ledwie się orientuję :oops:

sunshine pisze:Rzeczywiście, Amiko, zaniedbany, zapuszczony wątek.

Poprawimy się

Amika6 pisze:
sunshine pisze:Rzeczywiście, Amiko, zaniedbany, zapuszczony wątek.

Poprawimy się

Zacytuję, żeby nie umkło :twisted:

pixie65 pisze:
Amika6 pisze:
sunshine pisze:Rzeczywiście, Amiko, zaniedbany, zapuszczony wątek.

Poprawimy się

Zacytuję, żeby nie umkło

Witajcie Cioteczki

Dawno nas tu nie było :twisted:

To my ... Dyziaki

i my ... Pracusie

Ej, Dyziaki to chyba trochę "urosły" odkąd je ostatnio widziałam :oops:

Album pracusiów obejrzałam. Amiko, jak zwykle cudne, dowcipne, trafne podpisy

Pewnie ciekawi jesteście co u moich Pracusiów :twisted:

Zatem, po dłuższej przerwie spieszę donieść, że u Pracusiów wszystko w porządku.
Mróz w dupkę nie szczepie, bo noce spędzają w biurze

.

Podeszłam (sprytnie :wink:

) szefa na zakładowej imprezie i mamy zgodę na nocowanie Pracusiów w biurowej piwnicy (a w zasadzie to na sporej na klatce tam prowadzącej).
Tak więc, żaden z nich nie będzie się kisić w króliczej klatce, czy kontenerku.
Jeszcze nie wiem jak to wyjdzie w praktyce, bo dosyć często (jeszcze przed naszym przyjściem do pracy) z tej klatki schodowej korzysta donosiciel (ma w piwnicy podręczne pomieszczenie magazynowe).
Póki co, na razie trochę oszukujemy i kocurki śpią w moim pokoju (u mnie na piętrze nie ma czujki alarmowej). Rano biegusiem kuweta ląduje za drzwiami prowadzącymi na strych i jakoś na razie sobie radzimy

.
Na szczęście kuwetkowych wpadek Pracusów na razie nie było (tfu ... tfu ... odpukuję profilaktycznie, bo u mnie jest wykładzina), ale niestety narozrabiać trochę potrafią. Zaliczyły już przesadzanie moich storczyków (z okna na podłogę) i ponadgryzały mi rogi w kilku nisko stojących segregatorach.

A tak w ogóle, to Misio jest wstrętnym zdrajcą :evil:

, a przez Snejkiego to o mało zawału dzisiaj nie dostałam

.

Amika6 pisze:A tak w ogóle, to Misio jest wstrętnym zdrajcą , a przez Snejkiego to o mało zawału dzisiaj nie dostałam .

Ciąg dalszy nastąpi jak będziemy grzeczne :?:

Przycupnę i grzecznie poczekam na ciąg dalszy

pixie65 pisze:
Amika6 pisze:A tak w ogóle, to Misio jest wstrętnym zdrajcą , a przez Snejkiego to o mało zawału dzisiaj nie dostałam .

Ciąg dalszy nastąpi jak będziemy grzeczne

Cdn oczywiście będzie :twisted:

Ponieważ zależy mi na tym, by tak na wszelki wypadek ich zbytnio nie rozhartować, w ciągu dnia robimy im małe wietrzenia na świeżym powietrzu. No i dzisiaj z tego powodu mało zawału nie dostałam.
Nocny dyżur miała Pani Beatka, więc wyprosiła ich na dwór przed 7-mą. Misio wrócił jak tylko pokazały się dziewczyny, a Snejki gdzieś się zabunkrował.
Ja przyszłam ponad pół godziny później i czorta nigdzie nie było. Wołałam, kiciałam i nic.
A, że akurat ciężkim sprzętem sprzątali śnieg, więc pomyślałam, że boi się wyjść z kryjówki. Po godzinie zaczęłyśmy się niepokoić, bo mróz duży a kota nie widać. Co chwilę na zmianę wychodziłyśmy go przywołać. Dwa razy obchodziłam zakamarki i nic.
Dopiero koło 11-tej w odpowiedzi na snejkanie, kicianie i miaukanie, usłyszałam ciche popłakiwanie. Nie mogłam zlokalizować skąd dochodzi. Myślałam, że schował się gdzieś w jamce pod krzaczkami w ogródku. W końcu wypatrzyłam go siedzącego w śniegu na posesji naprzeciwko (tam gdzie się wychowywał).
Zwykle przylatywał na mój widok, a dzisiaj nic, tylko siedział taki skulony i popłakujący. Przestraszyłam się okropnie. Snejki ma takie intensywnie rude plamy na nosku, a ja wyszłam bez okularów i ślepa myślałam, że to krew. Ta chałupka jest dalej nie zamieszkana, bramka zamknięta, ale udało mi się rozchylić starą bramę i jakoś się przecisnęłam (zalety postury :twisted:

), a ten głupek uciekł przede mną w taką dziurę pod schodami i ani myślał do mnie podejść.
Przekopałam mu butami ścieżkę do bramki, a ten czort ani myślał za mną stamtąd iść. Już miałam lecieć po saszetkę Whiskasa (to taki bardzo skuteczny wabik jak trzeba go wyłuskać z niedostępnego miejsca pomiędzy biurkami u dziewczyn), ale na szczęście zareagował na szelest banknotu, który akurat miałam w kieszeni.

Teraz właśnie siedzi w kontenerku (to od jakiegoś czasu jego ulubiona miejscówka) i gapi się na mnie swoimi zielonymi ślipiami, ta wstrętna kocia morda :1luvu:

To rzeczywiscie stracha napędził :roll:

A dlaczego nie chciał iść do ciepełka?
Będziecie im szukać domków?

Amika6 pisze:(...) ale na szczęście zareagował na szelest banknotu, który akurat miałam w kieszeni.

Hmmmm...ciekawy patent...

Zastanawiam się czy jakby tak w klatce-łapce zawiesić powiedzmy sto złotych, to czy chętniej by do niej koty właziły...

Koty Amiki6 - Pracusie: Snejki[], Misio[] i Dyziaki [][]

Kto przegląda forum