Zu i Mru - duetu już nie będzie... :-(

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 06, 2008 10:46 Zu i Mru - duetu już nie będzie... :-(

Zuzia jest u nas od wieczora 3 lutego 2008 r. Przywieźliśmy ją od Kasi1, gdzie spędziła ponad rok swojego życia. Do Kasia1 przyjechała ze schroniska w Opolu. Niestety, Misia i Mufka, dwie dobrze odżywione kocice Kasi1, zmówiły się przeciwko Zuzi i traktowały ją bardzo źle…
Kiedy zobaczyłam Zuzię u Kasi1, pomyślałam, że nie o takim kocie marzyłam: chudziutka, malutka, z taką wykrzywioną, podkuloną łapką i taki dziwny kolor… dymny… Kasia1 wytrzymała jednak 3-godzinne przesłuchanie w sprawie Zuzi, z desperacko podjętą opcją: a może Misia... (Obiecałam przecież rodzince, że wrócimy z kotem…) i wyszło na to, że spróbujemy Zuzi.
Wieczorem 3 lutego, obserwując pierwsze niepewne kroki Zuzi w nowym domu, zaczęliśmy się użalać głośno nad wyglądem Zuzi. Chyba to zrozumiała, bo tej pierwszej nocy udowodniła, że nie musimy się tak nad nią litować i myśleć o ryzykownej operacji łapki. Przez północy galopowała jak szalona po naszym domu. Jak by chciała pokazać jak zadowolona jest ze zmiany metrażu: po pokoiku w którym ostatnio ukrywała się przed Miśką i Mufką, teraz cały dom do własnej dyspozycji. Trochę popłakała, pewnie tylko po to, żeby dotychczasowe duże nie pomyślały, że wcale nie tęskni… Pierwsza noc nie była łatwa dla nikogo. Podeptani w nocy (dobrze biegnie się przez nasze łóżko do okna) z podkrążonymi oczami, zaczęliśmy się już martwić nadmierną żywiołowością Zuzi – stwierdziliśmy objawy ADHD – o noc kolejną.
Wieczorem 4 lutego, Zuzia, jak stary domownik, położyła się między nami, oglądającymi jak zawsze wieczorny film z zamkniętymi oczami… I tak sobie spaliśmy we trójkę pod TV, a później poszliśmy do sypialni. Zawołałam Zuzię. Przyszła, położyła się między nami i spała w tym samym miejscu, aż zadzwonił rano budzik!
Obrazek Obrazek Obrazek
ZUZIę JUż KOCHAMY I NIKOMU NIE ODDAMY :1luvu:
Dzisiaj w nocy Zuzia zaczęła wymiotować.
Na razie myślę: stres + eksperymanty z żarełkiem
Zaczęliśmy od mokrej karmy: puszeczka Purina z białym puchatym kotkiem na obrazku (taką samą miała Kasia1 w lodówce). Do wyboru daliśmy Royal Canin suchą dla wybrednych (trochę też zjadła).
Niestety czepiamy się i dalej będziemy się czepiać, że jest za chuda (tylko 2,8 kg + zapadnięte boczki), więc zaczęliśmy eksperymentować z żarciem lodówkowym (kiełbaska w dobrej cenie, zjadła max cieńki plasterek), no i jeszcze mieliśmy saszetkę Perfekt Fit dla kociaków do 1 roku (zjadła pół saszetki).
Najpierw właściwie dostała rozwolnienia, pierwsze objawy w poniedziałek wieczorem. Dzisiejszych wymiotów było 4 razy, pomiędzy 3 a 7 rano. Takie malutkie porcyjki, wszystko strawione, a ostatni raz tylko chyba ślina.
Myślę: koniec eksperymentów typu: lodówkowe, czy dla kociąt.
Dzwoniłam do lokalnych wet.: badania krwi TEż NIE ROBIą, STRASZNE... Za nim powlokę Zuzkę do Gdańska lub Tczewa, dam jej trochę czasu, bo to będzie kolejny stres.
Kasia1 - mówiłaś, że miała badanie krwi i było OK. Ale proszę poszukaj tych wyników, może będą potrzebne.

historia Truci historia Zuzki historia Mru :D :?: :(
Ostatnio edytowano Wto paź 14, 2008 7:59 przez Trucia-mama, łącznie edytowano 20 razy
Obrazek Obrazek

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 10:51

po prostu czas zakonczyc eksperymenty jedzeniowe ,dac jakas dobra sucha karme i poczekac az zoladek sie uspokoi .Stres zwiazany z nowym miejscem + mieszanka jedzeniowa mogly rozstroic jej zoladek .

kya

 
Posty: 6513
Od: Śro mar 14, 2007 17:09
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lut 06, 2008 11:05

co do suchej karmy, to nie wiem, bo do tej pory miała mokrą
ale jest wysterylizowana, więc takie suche są chyba bardziej zalecane

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 11:13

Zajrzałam, troche mnie smuci, ze Zuzia wymiotuje, mam nadzieję, że to tylko chwilowe.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lut 06, 2008 11:15

Jak się Zuzia ustabilizuje, to chcemy wziąść drugiego kota.
Myślimy, że lepiej nie czekać za długo. Pytanie: ile minimum odczekać? Tydzień, miesiąc :?:
Drugie pytanie: jakiego szukać :?:
Myślimy, że najlepiej malutkiego i kocurka. Chłopaki chcą rasowca, najlepiej MCo. Ja się boję, bo co będzie jak MCo dorośnie i zacznie okładać Zuzię??? Kogo wtedy oddamy: MCo za 1500 zł, czy Zuzię, która już tyle domów w życiu przeszła, nawet schron zaliczyła, a jest taka kochana...
A może pomożecie szukać :?:
Podrzućcie jakieś linki, tylko bez trudnych problemów natury wet, bo mamy za daleko do dobrych fachowców.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 11:18

Trucia-mama, uważaj aby przypadkiem to:
http://upload.miau.pl/show.php?u=3/66839
nie było przyczyną wymiotów. :? Dobrze nie widzę co to za kwiatek, ale profilaktycznie usunęłabym go (i inne kwiaty) z zasięgu kociego.

I jak pisze kya, na razie ograniczyłabym jedzonko Zuzi do dobrej suchej karmy (a co jadła u Kasi?) i dopiero po uspokojeniu sensacji zaczęła eksperymenty kulinarne. :wink:
I kciuki za śliczną panienkę. :ok:

Wawe

 
Posty: 9494
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lut 06, 2008 11:19

Trucia-mama pisze:Jak się Zuzia ustabilizuje, to chcemy wziąść drugiego kota.
Myślimy, że lepiej nie czekać za długo. Pytanie: ile minimum odczekać? Tydzień, miesiąc :?:
Drugie pytanie: jakiego szukać :?:
Myślimy, że najlepiej malutkiego i kocurka. Chłopaki chcą rasowca, najlepiej MCo. Ja się boję, bo co będzie jak MCo dorośnie i zacznie okładać Zuzię??? Kogo wtedy oddamy: MCo za 1500 zł, czy Zuzię, która już tyle domów w życiu przeszła, nawet schron zaliczyła, a jest taka kochana...
A może pomożecie szukać :?:
Podrzućcie jakieś linki, tylko bez trudnych problemów natury wet, bo mamy za daleko do dobrych fachowców.


dlaczego ma okladac zuzie?
ja mam mco
byla pierwsza
nie czuli sie zbytnio z resztą towarzystwa
ale krzywdy im nie robi
mco to takie cieple kluchy :)
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 06, 2008 11:32

Wawe pisze:Trucia-mama, uważaj aby przypadkiem to:
http://upload.miau.pl/show.php?u=3/66839
nie było przyczyną wymiotów. :? Dobrze nie widzę co to za kwiatek, ale profilaktycznie usunęłabym go (i inne kwiaty) z zasięgu kociego.

I jak pisze kya, na razie ograniczyłabym jedzonko Zuzi do dobrej suchej karmy (a co jadła u Kasi?) i dopiero po uspokojeniu sensacji zaczęła eksperymenty kulinarne. :wink:
I kciuki za śliczną panienkę. :ok:

To kliwia. Kwiatków jest w domku dużo i nie da się usunąć wszystkich. Ale poszukam gdzieś listy gatunków trujących dla kotów.
Zuzia wąchała w domku wszystkie miejsca, zwłaszcza te gdzie często bywała Trucia. Truci nie ma u nas już 2 tyg. ale zapachy pewnie zostały.
Myślę, że widziałabym jakieś ślady gryzienia, ale koleżanka też ma kotkę i kwiatki i podsuwała mi tą samą myśl.
U Kasi1 jadła mokrą karmę. Ale już dzwoniłam do Kasi1, u niej też czasami wymiotowała, częściej niż Mufka i Miśka.

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 11:35

Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 06, 2008 11:36

BarbAnn pisze:dlaczego ma okladac zuzie?
ja mam mco
byla pierwsza
nie czuli sie zbytnio z resztą towarzystwa
ale krzywdy im nie robi
mco to takie cieple kluchy :)

Miśka i Mufka jak się dogadały zaczęły ją tłuc. Zuzka jest taka malutka i kulawa. Jest taki pogląd, nie wiem czy słuszny, że koty często nie lubią tych słabszych i inaczej wyglądających.
A ja chciałabym, żeby moje 2 kotki się lubiły i bawiły i lizały i razem spały...

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 11:43

Kasiu, a kiedy byla odrobaczana?Moze zaklaczona?
Badania krwi zrobilabym szybko, wtedy masz pewność co siedzi w kocie.A Twoi weci nie pobiora krwi?jesli tak, to przeciez do najblzszego labu mozesz oddac.Morfologia z rozmazem, biochemia ,elektrolity ,profil nerkowy, watrobowy .
A wyniki skonsultujesz telefonicznie z inym wetem.
Super ze Zuzia tak zaakceptowala nowy domek.
Jesli dokocenie to maluchem, bo u Kasi 1, jak widac, inne koty ja nękały.
Choc mój malutki czarnuszek trafil do 4letniek kotki,która sie go boi
Zreszta sa koty,które ewidentnie nie znoszą obecnosci innych pobratymców a inne wręcz przepadaja za towarzystwem.Muszą być dobrane usposobieniem, ale tego nigdy nie stwierdzi sie bez próby.
Z mojego doswiadczenia wynika niestety , albo zawsze miałam dominujace koty , ze najszczesliwsze są same, chyba ze wzięte razem z jednego stada.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Śro lut 06, 2008 11:48

ja się z takim poglądem nie spotkałam
a jesli zdecydujesz się na mco to poszukaj takiej hodowli gdzie rodowod to bedzie oczywista oczywistosc (jak mawial pewien pan)
gdzie sprzedadzą ci kota o ktorym hodowca bedzie w stanie powiedziec wiecej niz dwa zdania
jaki jest, co lubi, i czy toleruje inne koty
a skoro zuzinka jest pierwsza to IMO ona bedzie pania na wlosciach :)
u mnie szefową jest gaba, pomimo tego ze do domu trafialy popzniej koty od niej starsze (rezydenci)
a tymczasami się nie zajmuje
jest ponad_to ;)

Obrazek

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 06, 2008 11:52

Trzymam mocne kciuki za Zuzię Opolankę :D
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
...

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Śro lut 06, 2008 12:00


Teraz to dopiero jestem w szoku.
Kliwi nie ma na liście.
Amarylis i liliowate na pierwszym miejscu toksyczności.
Kliwia należy do podklasy: liliowe, nadrząd Lilianae Takht., rząd amarylkowce, rodzina amarylkowate :!:
Na tej stronie napisali o liliowatych, że:
zjedzenie przez kota nawet małego fragmentu liścia, łodygi czy kwiatu może w bardzo szybkim czasie doprowadzić do nieodwracalnego uszkodzenia nerek
Boże, czy Trucia żarła tego kwiata :?: Ja myślałam, że ona go wącha :evil:

Trucia-mama

 
Posty: 816
Od: Czw sty 24, 2008 8:01
Lokalizacja: wieś pomorska

Post » Śro lut 06, 2008 12:05

Dlatego u mnie zadnych roslin, opróczwysoko umieszczonego bluszczu nie ma!
Ale chyba przeciez widac czy kot naruszył roślinkę.

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: bartoo, Google [Bot] i 211 gości