Mała Fela :( Podejrzenie FIP-chyba nie. jest dużo lepiej:)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lis 01, 2006 19:52 Mała Fela :( Podejrzenie FIP-chyba nie. jest dużo lepiej:)

Zakładam ten wątek może, aby pokrzepić się, a może aby wygadać, bo jest niefajnie...
Po wizycie w lecznicy całodobowej.
I jutro kolejna wizyta...w innej lecznicy, w innym miescie
Wracamy po tzw. świętach z Łodzi do Wwy...

A ja biegam po necie i zaczytuję się w opisach różnych wirusówek
.. i wiem, że nic nie wiem.

**
Malutka kociczka Fela ma ok. 2 miesięcy. Wszystko zaczęło się wczoraj wieczorem - kociak dotąd radosny i żywotny był osowiały. Sądziłam, ze nowe miejsce, chwilowy stres...
W nocy obudziło mnie krztuszenie... kaszel, taki odgłos wymiotny.
***
Maluch śpi non stop, oko zakryte do połowy trzecią powieką.
Ważny symptom: słania się na nogach. Kuśtyka na przednią łapkę

Rano zjadła z ręki trochę kurczaka i śmietanki. sama nad miską nie miała sily się nachylić...


No i wczoraj przemieszczaliśmy się tramwajem, pociągiem i taksówką..
15 minut czekalismy na przystanku, transporter owinęłam swetrem. Ale kociaki mogły zmarznąć... Podziębiło się biedactwo?

Byla leczona na KK (unidoxem) Leki skonczylismy22 lub 23 pazdziernika

Dzis byliśmy w lecznicy całodobowej
Lekarz napisał
"temp. 40,1, powiększone nieznacznie węzły chłonne podżuchwowe, gardlo i okolica bez uchwitnych zmian. powłoki brzuszne wiotkie, jelita nieboesne, nienapięte, w koncowym odcinku prostnicy zbity kał'

Felicja dostała lewatywę
tolfedine, cykloferon i synulox
do powtórzenia cykloferon

Lekarz jeszcze nie wie, co sie wykluwa

Kiedy będzie wiadomo?
I co z drugą kociczką - boję się, że wirus zaatakuje... jeżeli nie stało się do tej pory (objawów na razie nie ma, ma dostawac cykloferon zapobiegawczo)

Okropne takie czekanie :( :cry:
Ostatnio edytowano Czw lis 09, 2006 18:30 przez Agalenora, łącznie edytowano 3 razy

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 01, 2006 19:59

Bardzo współczuję :cry:
Oby to tylko nie była panleukopenia - z katarem dacie sobie radę, nawet, jeśli jest taki paskudny. Od jak dawna koteczki sa u Ciebie? Kiedy były w lecznicy (przed tym zachorowaniem)?
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro lis 01, 2006 20:00

Agalenora, nasze Wampirki miały bardzo podobne objawy, ponad 40 stopni gorączki, utykanie na łapkę, apatia i brak apetytu. Potem pojawiły się nadżerki.
Prawdopodobnie był to kaliciwirus - leczenie synuluxem przyniosło bardzo dobre efekty - kociaki odżyły, obecnie brykają po całej chalupie.
Niestety jedna kocinka zmarła, pojawiły się bardzo silne powikłania płucne - nie wiadomo czy ma to bezpośderni związek z wirusówką - sekcja Fredzi wykazała jak na razie poważne zmiany w tkance płucnej i węzłach chłonnych śródpiersiowych - czekamy na wyniki histopatologii.
Kryzys u naszych kociaków trwał 5 dni porem zaczeła się stopniowa poprawa.
Trzmam kciuki i powodzenia
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Śro lis 01, 2006 20:12

ryśka pisze:Bardzo współczuję :cry:
Oby to tylko nie była panleukopenia - z katarem dacie sobie radę, nawet, jeśli jest taki paskudny. Od jak dawna koteczki sa u Ciebie? Kiedy były w lecznicy (przed tym zachorowaniem)?



Koteczki są u nas od 11, a Fela od 12 października.
Wtedy ostatnio bylysmy u weta
Przez 10 dni braly unidox (dopyszcznie)

Nic mnie nie niepokoiło, Felicja była strasznym urwisem, byla silniejsza i żywsza od siostry... Zaczęło się ostaniej nocy, nagle, tym dziwnym, uporczywym odkrztuszaniem.
Od tej pory jest słabiutka, apatyczna..
Trochę je - rano wmusiłam w nią, po zastrzyku zjadła sama trochę convalscence'a

czy to możliwe, że KK nie doleczył się, i ujawnił po kilku dniach (zapewne podróż była dla kociaka stresem... Ale bałam sie zostawić ją na prawie dwa dni. w domu zostały moje trzy dorosłe kocice... I tak zbyt długo..)

:(

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 01, 2006 20:17

tanita pisze:Agalenora, nasze Wampirki miały bardzo podobne objawy, ponad 40 stopni gorączki, utykanie na łapkę, apatia i brak apetytu. Potem pojawiły się nadżerki.
Prawdopodobnie był to kaliciwirus - leczenie synuluxem przyniosło bardzo dobre efekty - kociaki odżyły, obecnie brykają po całej chalupie.
Niestety jedna kocinka zmarła, pojawiły się bardzo silne powikłania płucne - nie wiadomo czy ma to bezpośderni związek z wirusówką - sekcja Fredzi wykazała jak na razie poważne zmiany w tkance płucnej i węzłach chłonnych śródpiersiowych - czekamy na wyniki histopatologii.
Kryzys u naszych kociaków trwał 5 dni porem zaczeła się stopniowa poprawa.
Trzmam kciuki i powodzenia


Tanito, to bardzo ważna wiadomość, dziękuję. Objawy są podobne, na tym etapie...
Ale dziwi mnie, że u nas było pozornie dobrze, dobrze, dobrze (właściwie już po odłowieniu z piwnicy Fela nie wyglądała źle) I przez te trzy tygodnie u nas byl spokój.. Apetyt dopisywał, kociak byl pełen życia, kupki ładne.
Dzisiejsza u weta też - byla lewatywa, obydwa kociaki od ponad doby nie wypróźniły się. Robali naocznie nie wykryto...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Śro lis 01, 2006 20:34

Koci katar daje czasem nietypowe objawy - neurologiczne.
Utykanie zdarza się często. A wymioty mogą się zdarzyć przy podrażninym gardle. Niestety stres aktywizuje działanie wirusa.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro lis 01, 2006 22:42

A jeszcze jedno: bakteriologia w sekcji wykazała obecność Pasterelli. Zmarła kocinka w pewnym momencie zaczeła mieć bardzo duże problemy z oddychaniem.
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Czw lis 02, 2006 15:23

A my dziś po kolejnej wizycie - tym razem już w Wwie na Białobrzeskiej
Po wczorajszych lekach Feli spadła gorączka... Jest tak jakby żywsza, w lecznicy wrzeszczała jak wielki silny kocur.

Jadła, jest żywsza.
Ja troszkę się uspokoiłam, w nocy nie było kaszlu...

W lecznicy obstawiają jednak koci katar - Nawrót, mimo unidoxu

Będzie podawany synulox, gdyż wczoraj pierwsza dawka pomogła.
Prosimy o kciuki, jutro kolejna wizytacja lecznicy...

Perspektywy domkowe dla kociczek najwyraźniej się oddalają :(

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw lis 02, 2006 17:17

" MIĘŚNIE I STAWY. Niezwykle rzadko zdarza się tzw. reumatyczna forma kataru kociego nazywana inaczej syndromem kulejącego kociaka. Występuje ona praktycznie wyłącznie u młodych kotów i ma bardzo dramatyczny przebieg. Chore zwierzęta mają bardzo wysoką temperaturę - powyżej 40°C, obrzęknięte i bardzo bolesne stawy oraz mięśnie kończyn. Z powodu bólu przez cały czas leżą, czasami głośno płacząc. Apetyt i pragnienie są zachowane, ale pokarm i woda muszą być podsuwane kotom bardzo blisko, ponieważ mimo głodu nie potrafią one podejść do jedzenia. Taki stan trwa 3-4 dni i potem nagle następuje całkowita poprawa. "

Cytat ze strony Vetserwisu - (http://www.vetserwis.pl/katar.html)

Nasza Tigusia miała tą odmianę, kiedy miała ok. 3 miesiące - faktycznie po 4 dniach (leczenie SYNULOX'em) przeszło.

Objawy to kulenie codziennie na inną nóżkę i bardzo wysoka gorączka.

iza12

 
Posty: 29
Od: Pt lut 24, 2006 9:08
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Sob lis 04, 2006 0:58

oj, chciałabym żeby to był KK... Bo tak to wyglądało.
**
Wczoraj diagnoza była własnie taka.
Niestety, nie mam wieści zbyt dobrych. Koteczka znów osowiała, bardzo odwodniona...

Pobraliśmy krew do badania. Wyniki będą jutro, więc poki co, to 'tylko podejrzenie... Myślę, że obraz krwi pokaże co i jak.

A przy pobraniu już zaobserwowaliśmy, że:

Fela ma żółtaczkę. Jest odwodniona...
Brzuszek bolesny...
Pobraliśmy krew, nie bylo łatwo, robiły się skrzepy -
Poryczałam się, gdy wetka nakłuwała te cienkie, chude łapiny... trwało to kilka minut...

Niestety, w karcie napisano:
"podejrzenie FIP"
Izolować kotki...
Musztarda po obiedzie...
Zresztą widać na zdjęciach z adopcyjnej jak izolowaliśmy :(
Rezydenci, Tosia nerkowa.

FIP ujawnia się nagle.. pod wpływem stresu, aktywizuje się koronawirus.
Może ta podróż do Łodzi na Święto Zmarłych była krytyczna?

Ale z drugiej strony - może to jednak KK? ale co raz mniej mam tej pewności...
Nic już nie jest takie, jak było :(

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob lis 04, 2006 1:05

niedobrze...
miejmy nadzieję, że to nie FIP.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob lis 04, 2006 1:06

Izo12- dziękuję za ten cytat. Dla mnie, laika to tak też wygląda. kociczka nie ma apetytu, ale jak się jej podstawi coś pod pyszczynkę, to skubnie...
ale dzisiaj, mimo tego, zjadła naprawdę mało
siedziała nad jedzeniem i patrzyła, patrzyła...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob lis 04, 2006 1:14

Aga,
wiem, że jest Ci trudno, że ciężko.
Ale trzeba być dobrej myśli.

Przechodziłam podobną rzecz rok temu, z Pikasią. Był nawracający kk, potem biegunki, wymioty, enzymy wątrobowe pojechane na maksa.
Było podejrzenie białaczki (zrobiłlismy test - dzięki bogu negatywny). O FIPie też wspomniano. O izolacji oczywiście nie było mowy (do tego jeszcze doszłą świadomość, że Pikasia wychowywała się z kotami Petroniusz i Jany). A mała wyszła z tego i ma się dobrze.

W lecie u naszej pracowej Kici też podejrzewano FIPa (czego nie wykluczył Marciński po badaniu usg). Kicia jest obecnie kawałem kocicy, który molestuje pracowników ochrony ładując im się na kolana i podskubując im uszy.

Wpis do karty nie jest jeszcze wyrokiem. Wierzę w to z całych sił.

Co zalecili w lecznicy poza izolacją?

Nie załamuj się, błagam.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 04, 2006 1:32

smil pisze:Aga,
wiem, że jest Ci trudno, że ciężko.
Ale trzeba być dobrej myśli.

Przechodziłam podobną rzecz rok temu, z Pikasią. Był nawracający kk, potem biegunki, wymioty, enzymy wątrobowe pojechane na maksa.
Było podejrzenie białaczki (zrobiłlismy test - dzięki bogu negatywny). O FIPie też wspomniano. O izolacji oczywiście nie było mowy (do tego jeszcze doszłą świadomość, że Pikasia wychowywała się z kotami Petroniusz i Jany). A mała wyszła z tego i ma się dobrze.

W lecie u naszej pracowej Kici też podejrzewano FIPa (czego nie wykluczył Marciński po badaniu usg). Kicia jest obecnie kawałem kocicy, który molestuje pracowników ochrony ładując im się na kolana i podskubując im uszy.

Wpis do karty nie jest jeszcze wyrokiem. Wierzę w to z całych sił.

Co zalecili w lecznicy poza izolacją?

Nie załamuj się, błagam.


Dzięki!
Trzymam się, i jeszcze walczymy...
Jutro będą wyniki, to coś napiszę.
Dziś nie mam już siły.... trochę mi się wszysto posypało na głowę... (I to prawie dosłownie, po powrocie z lecznicy stwierdziłam, ze sąsiedzi z góry zalali mi kuchnię i sufit -)

No cóż, jutro może być tylko lepiej...

A teraz, co zalecili weci:

1. Pokazać się jutro z obydwoma kociczkami.
2. Czekać i obserwować
3. izolować...tak

Wiem tylko, że zalecenie izolacyjne weta na tym etapie trochę mija się z celem. Kogo izolować? Felę od siostry Fiony?!
Resztę kotów od jednej i drugiej?!
8O
Aha. Kociczki są już u nas trzy tygodnie.

Fela dostała kroplówkę dożylną - witaminy i coś na wątrobę... wenflon w łapinkę, pewnie jutro powtórka
Obie kicie dostały synulox. To już trzeci raz.

Fela przy pobieraniu krwi do badania strasznie płakała a pani doktor nie mogła pobrać krwi, bo momentalnie tworzyły się skrzepy.. tak byla odwodniona i osłabiona

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob lis 04, 2006 1:36

najbardziej mnie tutaj martwi to krzepniecie krwi :(
ale trzymam kciuki :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kocidzwoneczek, Manuelowa i 142 gości