Anja pisze:Nie za wiele z tego rozumiem, więc pokuszę się o podsumowanie.
Twój obecny będzie kotem wychodzącym, mimo że wychodzący na smyczy poprzedni skończył tragicznie, choć nie wiesz jak (zerwał się ze smyczy?) i nie wiesz po co to robiłaś. Czyli znasz już tragiczny koniec dla drugiego kota i prosisz nas o radę? Jaką?
Też nie wiem po co robiłaś i nie mam pojęcia co chcesz robić teraz i dlaczego.
Nigdy tego nie powtórzę - mój Kot na smyczy z karabinkiem (z której zresztą się był wyswobodził ) spieprzył w ciągu 5 minut mojej nieobecności w ogródku. Ponieważ moja Kela sama sobie wszystko wybrała (straszny los również, a mnie siłą rzeczy) i jest stąd - po prostu żebrze o wychodzenie. Mój Kot (czteroletni kastrat widząc ją przez okno też się rwał), więc (ja głupia) myślałam że jemu jest potrzebne wychodzenie... Moi sąsiedzi oporni na wiedzę przywiązują kota smyczą do huśtawki (żeby się dotlenił) może to oni mają rację ?(i tak robię tu za cudaka).