Kitek jako małe kocię był takim brudaskiem, że wstyd mu to teraz przypominać
Wina leżała ewidentnie po stronie kocicy-pedantki, która dwóch minut nie wytrzymała, tylko zaraz pędem dopadała kociaka i dalejże pracować języczkiem. Wypuściła jednego, zabierała się za pierwszego, a potem wracała do tego pierwszego, dopiero co przecież umytego

. Śmialiśmy się, że kota cierpi na narwicę natręctw
Skutek był taki, że rudy myć się albo nie umiał, albo uważał, że ma od tego służbę

No i służba rzeczywiście działała, całodobowo, bo podogonie myć trzeba było, a Kitek osobiście się brzydził
O myciu futerka też nie było mowy - dwa machnięcia językiem po łapie, to było wszystko, na co było go stać. Kto by takie nudne rzeczy robił...Za to wycieranie wszystkich kątów, tarzanie się w świeżym żwirku i inne takie brudzące rzeczy - oj, tak!!! To takie przyjemne i fascynujące.
Nie było wyjścia - kiedy futerko przestało być złociste i, co tu kryć, waniało troszkę, z pewnymi oporami wykąpaliśmy kotka w kocim szamponie... Kilka razy...
Z wiekiem minęło mu to, jak ręką odjął. Kotek czysty i pachnący bez interwencji ze strony dwunożnych. Natręctwo matki mu się wyraźnie udzieliło, bo myje się nawet przez sen
Głowa do góry - koty to czyste stworzonka. Twój koteczek też do tego dorośnie
