Tocik i Aszka - było: Imbirek i Sonia

[Majorka]

To zmartwienie Kciuki z całych sił!

[Mysza]

trzymam kciuki by to był tylko węzeł

[Maraszek]

Kciuki i ciepłe myśli ślemy

[Aniutella]

Chirurg zdecydował o zrobieniu biopsji. Zmartwił sie bardzo.
Za jakiś tydzień okaże się czy to ten sam "zwierz".

[Aniutella]

No niestety, ta druga gulka to znów włókniakomięsak

Od razu zrobiliśmy rtg - płuca czyste. Jutro usg i pobranie krwi. A jak będą wyniki to musimy podjąć decyzję czy ciachać czy nie.
Nie ma gwarancji, że nie odrośnie za miesiąc lub dwa. Amputacja łapy nic nie da, guz jest za wysoko.

Przy opatrunku zauważyliśmy następną gulkę, bardzo blisko gojącej się ranki
Nie wiem co robić

[Mysza]

Jeszcze raz bym się chyba zdecydowała na wycięcie. Na zasadzie do trzech razy sztuka, jak się trzeci pojawi, to bym odpuściła

[Majorka]

A co sugeruje lekarz?

[Aniutella]

Jedną z sugestii było danie Imbirowi świętego spokoju. Skoro guzek wznowił się po 2 m-cach od operacji to nie jest dobrze.
Możemy operować nogę w nieskończoność wycinając kolejne pojawiające się gulki, męcząc Imbira szwami, opatrunkami itp.

Z drugiej strony usg nie wykazało żadnych zmian w organach wewnętrznych. Tam przerzutów nie ma (takich, które wykryje usg...).
Amputować łąpkę bez gwarancji, że rana ładnie się zagoi i znów jeździć tygodniami do lecznicy każdego dnia?
Zostawić dziadostwo i czekać?

Póki co czekamy na wynik badania krwi. Może jutro coś się wyjaśni.

[Aniutella]

Wyniki badania krwi są dobre, można operować.
Ale... oprócz drugiej gulki, której biopsję zrobiliśmy, są jeszcze 2 mniejsze blisko gojącej się ranki.
Wg mnie operowanie tylko tej jednej większej nie ma sensu.
Rozważamy amputację łapki.

[Mysza]

Trudna decyzja

[Maryla]

3maj sie Aniu

[Aniutella]

Jutro na 9 rano jadę do lecznicy. Uprasza się o kciuki.

Właśnie dziś odpadł strupek od zagojonej ranki - po dwóch miesiącach od zdjęcia szwów. A jutro może się okazać, że cały wysiłek poszedł na marne i pozbędziemy się łapki, o którą tak walczyliśmy. Ale cóż zrobić...
Wolę mieć "zdrowego" trzyłapnego kota niż pozwolić nowotworowi działać dalej.

Kocham tego mojego dziabąga...
On sam kompletnie nie zdaje sobie sprawy z choroby. Jest wesoły, rozbrykany, zawadiacko zachęca do zabawy w berka. Apetyt ma aż za dobry, na rtg i usg sporo tłuszczyku było widać Miziasty jest niesamowicie, grzecznie znosi wszelkie zabiegi, a jak coś go boli przy zmianie opatrunku to liże mnie po ręce.

[Majorka]

Trudno coś powiedzieć, nie będąc fachowcem... ale wiem, że czasami amputacja łapki jest najlepszym rozwiązaniem, choć to niełatwa decyzja. Kciuki na bank!

[jenny170]

mocne kciuki!!
i co ?

[Aniutella]

Nie było operacji, Imbirek pozostanie czterołapnym kotem. Choroba atakuje zbyt szybko i agresywnie. Amputacja nie przedłuży mu życia. Jedynie przysporzyłaby mu ogromnego bólu i cierpienia. Przerzuty sa nieuknione.

Próbuję nacieszyć się Imbisiem na zapas