Metraż niewielki: Zamykamy!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 08, 2008 19:41 Metraż niewielki: Zamykamy!

Tak się nosiłam od dawna z zamiarem założenia sobie wątku moich footer...
Po pierwsze dlatego, żeby w jednym miejscu mieć wszystkie tymczasy i akcje - taki dzienniczek roboczy :)
A poza tym - tymczasy mają wątki i to nie jakiś tam "zbiorczy," ale każdy swój. A moje własne Futra to gorsze? Też zasługują na własny kącik!

PRZEDSTAWIAM BOHATERÓW:
NEMO
Obrazek
Zwany również jako Koci Ogrom, Futrzu, Wielkofutrze oraz Wujo.
Jak można się domyślić - kot słusznych gabarytów, czyli - inaczej mówiąc - kawał chłopa. Dostojny, spokojny, szlachetny... Uwielbia leżeć i używa do tego obu boczków oraz plecków. Wielką wartością w jego życiu jest micha. :)
Nie jest typowym miziakiem, ale strzela baranki na powitanie, lubi też ugniatać mi narządy wewnętrzne (szczególnie okolice pęcherza), wpatrując się przy tym miłośnie w oczy. W nocy śpi koło mojej głowy, często z łebkiem na mojej dłoni, czym rozczula mnie zupełnie.
Dla tymczasów jest wyrozumiały - bawi się z młodzieżą w berka, miewa też momenty tkliwości.
Ciekawy świata, a konkretnie wszystkich jego zapachów - przeszukuje każdą torbę z zapachami, jest więc zwany również Panem Inspektorem.
Wszystko co się dzieje w domu obdarza osobistym nadzorem.
Trafił do mnie w listopadzie 2006, jako trzymiesięczne już wtedy duże kocię. To było jeszcze w moich "nieuświadomionych" czasach, ale śpieszę wyjaśnić, że mamusia Nemcia została po odchowaniu młodych wysterylizowana.
Aha - Nemo, na codzień oaza spokoju, kraina łagodności na czterech łapach w gabinecie weterynaryjnym przemienia się w bestię. Ślady majowej wizyty noszę na dłoni do dziś. Postrach weterynarzy, zionący ogniem z paszczy i mordujący pazurzastymi łapami. Na co dzień nieustraszony pogromca much, ciem i komarów.

MUFKA
Obrazek
Kotka o wielu imionach, z których większość odnosi się do jej niebanalnego charakteru. Jest więc znana jako:
Mufencja, Mufećka, Kobieta i "Dziewcina jak malina" (to jak mnie najdzie na ludowe przyśpiewki ;) ) - ale również jako Mrukla, Zołzencja i Czarna Małpa.
Wobec ludzi przymilna i urocza do tego stopnia, że owinęła sobie wokół ogonka nawet mojego niezbyt przychylnego kotom ojca :) O koty zazdrosna niezmiernie - tłucze Nemka, jeśli zostanie pogłaskany pierwszy!
Ma swoje zdanie na każdy ważny (czyli jej dotyczący) temat. Niezadowolenie wyraża bez ogródek na różne sposoby. Czasem jest to spojrzenie spode łba, czasem burczenie, czasem nerwowe machanie ogonkiem, czasem - skarcenie łapą pazurzastą lub zębami (dla pańci nie ma taryfy ulgowej - obrywa, jeśli coś zawini).
Mufeczka lubi spać w szafie (w dzień) i na środku kołdry (w nocy). Uwielbia się też bawić - oczywiście nie z jakimiś tam innymi kotami, tylko z człowiekiem! Uwielbia ganianki i "w chowanego" oraz gonitwy za sznurkiem i polowanie pod dywanem. Bawi się jak kociak, zawzięcie i radośnie - potrafi się głośno upominać o zabawę (czasem o drugiej w nocy!)
Mufka trafiła do mnie prawie dokładnie rok temu - 1 września 2007. Wtedy (była to era przed - miauowa) powiedziałabym, że pod wpływem mojego szaleństwa. Byłam po niezbyt wesołych doświadczeniach, bardzo chciałam, żeby wydarzyło się coś pozytywnego, myślałam też o drugim kocie, ale brakowało mi odwagi, by podjąć świadomą decyzję o dokoceniu. Ale kręcąc się po osiedlu wypatrywałam bezdomniaków... I tak wyszłam sobie pierwszej wrześniowej niedzieli na spacer - i wróciłam z kotą! Podjęcie decyzji zajęło mi jakieś 2 minuty. Mufka spała na studzience, zagadałam do niej, ona weszła mi na kolana, zaczęła mruczeć - - i już była moja! Spytałam dzieci o nią - okazało się, że kota jest bezdomna, dokarmiają ją panie z tego bloku. Skontaktowałam się w nimi wywieszając informację, że wzięłam kotkę - były bardzo wdzięczne :) Dzięki nim Mufka przeżyła kilka lat - jak na kotkę wolnożyjącą to w dobrobycie. Panie dokarmiały ją i jej młode - a w końcu ją wysterylizowały. Nikt jej jednak nie chciał, bo nie akceptowała innych kotów. U mnie też bywało ciężko na tym tle (bitwy i siusianie na kanapę), ale osiągnęliśmy pakt pokojowy.
Przeszłyśmy z Mufką małą batalię o jej zdrowie - miała nowotwór sutka i tydzień po przybyciu do mnie została zoperowana. Rekonwalescencja była stresująca, ale na szczęście odbyła się bez powikłań i od tego czasu kota wypiękniała i aż miło patrzeć, jaka dorodna!
A potem zalogowałam się na Miau...
Ostatnio edytowano Pon kwi 19, 2010 22:21 przez Anuk, łącznie edytowano 47 razy
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sie 08, 2008 19:47

Pisz Aniu, czytanie twoich opowieści o kotach to sama przyjemność.
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Pt sie 08, 2008 20:18

cudne kociaki o równie przebojowych charakterach! :wink:
świetnie piszesz, bardzo ciekawie. :ok:

Magdallen. <3

 
Posty: 8
Od: Czw lip 31, 2008 18:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sie 08, 2008 20:47

Tymczasiki - tu się nie będę wyjątkowo rozpisywać - to jest spis moich tymczasów dla własnej orientacji, co było kiedy ;)

GRUDZIEŃ 2007
Domowe Przedszkole - moje pierwsze tymczasiki od jopop
viewtopic.php?t=69318
O ile dobrze kojarzę z łomiankowskich działek. Miały być na tymczasowym tymczasie przez dwa tygodnie... Los chciał inaczej - maleństwa zaczęły błyskawicznie gasnąć w oczach - po dobie od pierwszych objawów pożegnałam Krówka, po kolejnej odszedł Warchlaczek. Zrosty w płucach po zapaleniu płuc. Miłkę oddałam w bardziej doświadczone ręce jopop... Przeżyła jeszcze radosne dwa tygodnie - i odeszła tuż po świętach po równie szybkiej chorobie... (chyba FIP)
Maluszki kochane - pamiętam o Was ['] ['] [']

GRUDZIEŃ 2007 - KWIECIEŃ 2008
Chochlik viewtopic.php?t=70 ... 66471ee7a2
Zaczął swoją karierę jako Prawoskrętek Krzywagłówka - Nemo chyba poczuł, że jego pomoc jest potrzebna, bo pięknie się nim opiekował - wylizywał, asekurował. Chochliczek wyrósł na rezolutnego chłopaka, a główka się "odkręciła." Długo nie mogliśmy się rozstać, ale znalazł się wspaniały dom. Chochlik jest teraz rozpieszczany pod Grodziskiem (na spółkę z drugim kotem) przez dwie małe dziewczynki i ich rodziców.

KWIECIEŃ 2008 - LIPIEC 2008
Amigo
viewtopic.php?t=75 ... sc&start=0
Chłopak z pruszkowskich nizin społecznych - konkretnie z jednej z piwnic.
Złapany przez cioteczkę orchidkę spędził najpierw u niej tydzień (z czego część za regałem - trzeba było rozkręcać) No a potem zamieszkał u nas.
Był zdrowy, ale bardzo przerażony. Na szczęście szybko odkrył, że mizianki są tym, o co w życiu kota może chodzić! Co prawda serca wujka Nemka nie zawojował tak jak Chochlik, ale i tak było miło :) Moje serce podbił porannymi barankami prosto w nos. Aha - w trakcie pobytu nabawił się grzyba, więc przez pewien czas były to grzybne baranki.
Amigo - już jako Lucek - mieszka sobie w fajnym nowym domku w Piasecznie z bardzo troskliwą panią i swoim najlepszym kumplem - rudym Leonem.

MAJ 2008
Neo
viewtopic.php?t=75 ... hlight=neo
Właściwie to tymczas orchidki - u mnie był tylko przez tydzień, ale dość burzliwy... Neo był wyrzuconym z domu niekastrowanym kocurkiem. Przemiłym, kontaktowym, ale - co tu ukrywać - dojrzałym chłopakiem. Przypuszczam, że to zapach był przyczyną wyrzucenia - "państwo" nie wpadli na pomysł kastracji (podobnie jak nie wpadli na pomysł wyleczenia kociego kataru, świerzba oraz prawidłowego żywienia :evil: ) Ponieważ Neo był chory nie można go było od razu ciachać - miałam więc mocno aromatyzowany tydzień. Neonek musiał się przenieść do orchidki, bo Nemo był bardzo zestresowany jego obecnością (wyraźnie nie lubi chłopaków pełnojajecznych) Po ciachnięciu i wyleczeniu Neo znalazł wspaniały dom w Grodzisku, jego nowa pani jest w nim zakochana po uszy :)

CZERWIEC 2008 - LISTOPAD 2008
Kminek
viewtopic.php?t=77 ... ght=kminek
Jeszcze w czerwcu mały szkielecik z wielkim grzybem - a teraz - piękne, cudne tygrysiątko o wielkim apetycie! W nowym wspaniałym domku :)

SIERPIEŃ 2008 - GRUDZIEŃ 2008, LUTY 2009
Tola - malutka krówka, subtelna i delikatna. Odłowiona na pruszkowskim podwórku - miała paskudny ropień na głowie. Już dobrze :) Zamieszkała w nowym domku, ale po 2 tygodniach wróciła z adopcji :( Podooswajała się jeszcze troszkę i 13 lutego pojechała do nowego domku w Jabłonnej :)
viewtopic.php?t=85 ... light=tola
W sierpniu 2009 do Tolusi dołączył Max: również chłopak z Pruszkowa!

PAŹDZIERNIK 2008 - LUTY 2009
Frodo - malusie i pełne miłości stworzonko. Je za trzech i nabiera ciałka! 14-go lutego Frodzinek pojechał do nowego domku w Warszawie :)

GRUDZIEŃ 2008 - STYCZEŃ 2009
Sówka - każdy kiedyś musi znaleźć kota na ulicy... Tak to już jest na tym forum! Sówka jest kochana i śliczna - jednak niewystarczająco dla babsztyla, który wyrzucił ją z domu w listopadzie :evil:
Wątek Sówki viewtopic.php?t=86688
09.01.2009 - Sóweczka pojechała do fajnego domku!

STYCZEŃ 2009 - LUTY 2009
Inka - bardzo rezolutna panna :) Mimo niskiego urodzenia, to dama stworzona do głaskania i leżenia na poduszkach. Świetnie ugniata!
viewtopic.php?t=87 ... sc&start=0 Już w nowym domku!

LUTY 2009
Dwa małe grzdyle: Mela i Felek. Z tej samej piwnicy, co Frodzina. Miały wielkie wejście: tydzień spędziły pod tapczanem planując doprowadzić mnie do siwizny. Po paru miesiącach pracy stały się nieco tchórzliwymi miziakami :)
25 listopada Melasia pojechała do nowego domku w Warszawie ... i wróciła...
Bure Duo wciąż jest!

KWIECIEŃ 2009 - SIERPIEŃ 2009
Tonio: grzdyl zupełnie nadprogramowy! Przecież miał być maksymalnie jeden tymczas, a nie trzy naraz i to wszystkie bure, żeby się w oczach troiło! Ale jak mogłam nie wziąć Tońcia! Przybłąkał się na osiedle i przez panią karmicielkę trafił do mnie. Model z wykręconym wyłącznikiem mruczenia!
W sierpniu zamieszkał u moich znajomych: będę go odwiedzać ;)

LIPIEC 2009, SIERPIEŃ 2009
Maszka: znaleziona przeze mnie na trawniku z kk, połamaną miednicą i zatrzymaniem moczu.
Było bardzo nerwowo, ale dziewczyna pięknie się zrosła. Delikatna i spokojna, mądra koteczka.
Maszka znalazła bardzo kochający domek w Pruszkowie u mruczki1 :piwa:

SIERPIEŃ 2009 - LISTOPAD 2009
Bambi: Przybył jako 6-tygodniowy maluszek z ogromnym kocim katarem. Słodziak :) Leczymy słodziaka!
25 listopada Bambi pojechał do domku w Dęblinie.

WRZESIEŃ 2009 - LISTOPAD 2009
Maja: trójkolorowa wariatka! Kotka, która we wszystko wkłada całą duszę: jak się przytula, to tak, żeby się przykleić na zawsze, jak się bawi, to tak, żeby koniecznie rozbić się o szafę! Znaleziona na ulicy, prawdopodobnie pochodzi od pewnej baby, o której chciałabym szybko zapomnieć.
Po dwóch miesiącach szaleństw w moim domu Maja pojechała szaleć w Warszawie :)

28 LISTOPADA - 03 GRUDNIA 2009
Gabi ['] Prześliczna, kochana bura kruszynka. Zginęła w idiotycznym, okrutnym wypadku, którego nikt nie był w stanie przewidzieć. Przepraszam Maleńka, że nie pomyślałam za ciebie :(

GRUDZIEŃ 2009
Rózia: biszkoptowo-dymna szylkretka z pruszkowskiego Żbikowa. Po dwóch dobach za sedesem zdecydowała, że będzie kotem domowym i tego się trzymamy!
27 stycznia Rózia zamieszkała na Żoliborzu :)
Ostatnio edytowano Śro sty 27, 2010 21:18 przez Anuk, łącznie edytowano 24 razy
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sie 08, 2008 21:02

INTERWENCJE
Koty, w pomocy którym uczestniczyłam bardziej aktywnie i bardziej bezpośrednio.
GRUDZIEŃ 2007
Wyrwany z meliny Pulpet:
viewtopic.php?t=69169
Ja "wyrywałam" na spółkę z MAGDZIOL, tymczasowała aamms.
Wiedzie szczęśliwe życie u Mereth viewtopic.php?t=78273&start=0

GRUDZIEŃ 2007/STYCZEŃ 2008
Super Klakier ['] i jego drużyna.
viewtopic.php?p=26 ... t=#2676865
Trzy koty pod blokiem moich rodziców nie miały gdzie mieszkać (wszystkie okienka zabite dechami :( ) Karmicielka opowiedziała mi, że to nie kotka, ale młody kocurek ogrzewa swoje młodsze rodzeństwo (z następnego miotu tej samej matki), przyprowadza do jedzenia, opiekuje się nimi. Agneska zaoferowała DT. Z senioritą złapałyśmy całą trójkę. Klakierek wkrótce trafił do wspaniałego domku u moich znajomych - niestety po trzech dniach odszedł nagle na jakąś błyskawiczną infekcję. Jeszcze jeden przykład na to, jak los potrafi byc okrutny :( Ale jego opiekuńczość pozwoliła uratować życie maluchom. Dzikszy z kociąt stołuje się w ogródku Agneski, a mała koteczka Śrubka ma wspaniały domek w Warszawie (znaleziony przez Agneskę :aniolek: )

CZERWIEC 2008
Koteńka Luna z mojego osiedla.
viewtopic.php?p=3188420
Zauważona przez panią, która opiekuje się kotami na moim osiedlu. Do tej pory sterylizowała na własna rękę, od niedawna staramy się jej pomagać z orchidką (pomaga głownie orchidka, jako czynnik zmotoryzowany i dysponujący klatką łapką)
Luna miała jechać na sterylkę, a że była przemiła w planach było też szukania domku. Okazało się, że ma paskudny, babrzący się guz sutka - nie mogła wrócić na ulicę. Zamieszkała u orchidki, a w końcu w domku stałym. Kicia o wyjątkowym wdzięku i wielkich pokładach miłości!

LIPIEC 2008
viewtopic.php?t=77 ... sc&start=0
Megamiziak - przybłąkał się jako koci szkielecik do zaprzyjaźnionego sklepu z artykułami dla zwierząt. Panie ze sklepu nigdy nie zostawią żadnej biedy w potrzebie - przygarnęły, odkarmiły, szukały domku. Tam go wypatrzyłam i sfotografowałam, i tak chłopak został gwiazdą internetu. Po odjajczeniu znalazł domek dzięki internetowym ogłoszeniom orchidki.
Epilog: Megamiziak niestety zmarł... :( Miał chore serce. Miał to szczęście, że w swoim krótkim życiu zaznał domu i miłości [']

LIPIEC 2008
Razem z Megamiziakiem na ciachanie pojechała Szara Kota z mojego osiedla. Jedna z ostatnich nie wysterylizowanych osiedlowych kotek - znana jako istna fabryka kociąt. Wyjątkowej urody (biało-szara o cudnych, ogromnych oczach o wyjątkowo pięknym odcieniu zieleni!), a przy tym wyjątkowo dzika. Zaprzyjaźniona pani kociara próbowała ją dorwać od jakiegoś czasu, udało się dzięki orchidkowej klatce-łapce. Dzika kota budziła postrach w lecznicy. Wróciła na stare śmieci i po krótkim okresie obrażenia znowu przychodzi na karmienie pod balkonem swojej opiekunki.

KWIECIEŃ 2009
Spróbujemy pomóc w ogłaszaniu Kinii!
viewtopic.php?t=91347 Kinia ma domek!

WRZESIEŃ 2009
Szukamy domu dla Rudzielca z "Manhattanu": rudzielec znalazł dom!

PAŹDZIERNIK 2009
Efezik: kociak uratowany dzięki niesubordynowanej suczce! Opiekowałam się psiną znajomych, na spacerze Sabcia pobiegła na budowę. Chcąc ją odłowić weszłam na teren baraków robotniczych i znalazłam 8 tygodniowe, słabiutkie maleństwo, całe zaklejone ropą. Nie miałam możliwości wziąć go wtedy ze sobą, więc wróciłyśmy z orchidką wieczorem: i udało się malucha znaleźć i odłowić! Trafił na tymczas do cioci seniority, a że piękny był wyjątkowo, to szybciutko trafił do własnego domku!
viewtopic.php?f=13&t=101651&hilit=Efezik
Ostatnio edytowano Pon gru 07, 2009 10:57 przez Anuk, łącznie edytowano 9 razy
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sie 08, 2008 21:20

Magdallen. <3 pisze:cudne kociaki o równie przebojowych charakterach! :wink:
świetnie piszesz, bardzo ciekawie. :ok:

No proszę - już mamy fanów :) :)
Ano mamy - w liczbie mnogiej... Bo ja bym sobie mogła pisać, a gdyby Futra były banalne, nieciekawe, nijakie to i tak by było nudno...

Seniorita - Ty też masz tam przecież całkiem doborowe towarzystwo :)
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Pt sie 08, 2008 22:44

Dodane do czytanych 8)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt sie 08, 2008 22:48

Jestem! Jestem!

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Sob sie 09, 2008 9:56

O - jak miło! Znaczy się - pisać dużo muszę :) Nie spodziewałam się aż takiej rzeszy czytelników!
Ale - wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu czytelniczemu, opowiem o moich codziennych śniadaniach. Osoby "obrzydliwe i krew w żyłach mrożące" (zagadka - z czego to cytat ;) ) zostają lojalnie uprzedzone, że będzie ostro.
No więc zasiadam ci ja do śniadania. Tak przyjemnie, z herbatką, z gazetką... Tym razem - serek wiejski z cukrem... Zasiadam...
Mru, mru, mru - to Kminek. Wpycha się na kolana, strzela baranki. Ale do czego on te baranki strzela? Do mojej miseczki! Brakuje mu milimetrów, żeby zanurzyć łepetynę w upragnionej zawartości... Łapię smarkacza, wyrzucam z pokoju, zamykam drzwi. Spokój będzie.
Za chwilę mru mru... jest z powrotem, tym razem wsadził łepek do miseczki, udaję, że tego nie widzę, bo serek mam jeden. Ale chwileczkę - przez drzwi przeniknął? No tak - balkon otwarty, okno w kuchni też...
(Tu wyjaśniam - nie jest tak, że kot balansuje po parapecie przeskakując zeń na balustradę: mój - modelowo, a jakże zabezpieczony - balkon ciągnie się na długość kuchni i pokoju, co należy do atutów tytułowego niewielkiego metrażu :) )
No więc Kminek jest - z łbem w mojej miseczce. Usuwam, wynoszę, zamykam drzwi do pokoju i drzwi balkonowe. Okno w kuchni zostawiam otwarte, niech sobie dziecko używa słoneczka.
Za chwilę odgłos pazurków na szkle. Mały kociaczek siedzi z nosem przytkniętym do szyby, wygląda żałośnie. Zasuwam zasłonkę. Jest spokój.
Wyjaśnienie numer dwa - nie głodzę Kminka. Wręcz przeciwnie - tuczę. Ja do śniadania siadam dopiero jak koty się najedzą. Dałabym mu na deser tego serka, ale akurat kminkowy brzuszek ma problemy, więc nie chcę ryzykować.
No nic, jem sobie dalej. Nagle drap, drap, drap. To Futru... Kuweta stoi w pokoju (dlaczego - to zostanie pewnie kiedyś również wyjasnione), Futru jest w pokoju, zapomniałam o Futrzu... Ech... Nemo jest jak wiadomo dużym kotem o dobrej przemianie materii. Dużo je i ... A moje posiłki to akurat najlepszy czas na wizyty w toalecie, koty to już dawno ustaliły między sobą. Idę do łazienki po sprzęt. Gdy wracam, Futru z ogromnym poświęceniem zakopuje to, co zrobiło. Usuwam urobek, udaję się do toalety, spuszczam wodę ... Drzwi! Kminek!
Mlaskanie jest rozkoszne! Dziecko w niezwykłym tempie zdołało już nawet upaprać sobie wąsy serkiem.
No to sobie podjadłam...
Nie muszę dodawać, że dokładnie ten sam serek przełożony na miseczkę kocią nie spotkał się z najmniejszym zainteresowaniem i skończył w śmietniku.
A mogło być tak pięknie!
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Sob sie 09, 2008 9:58

Ps.: Dziś na śniadanie było muesli z mlekiem. Koty dbają o urozmaicenie. Tym razem Nemcio był łaskaw zwymiotować z biurka na podłogę. To tak, żeby się zbyt apetycznie nie zrobiło...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sie 10, 2008 20:20

Anuk pisze:
Magdallen. <3 pisze:cudne kociaki o równie przebojowych charakterach! :wink:
świetnie piszesz, bardzo ciekawie. :ok:

No proszę - już mamy fanów :) :)
Ano mamy - w liczbie mnogiej... Bo ja bym sobie mogła pisać, a gdyby Futra były banalne, nieciekawe, nijakie to i tak by było nudno...

Seniorita - Ty też masz tam przecież całkiem doborowe towarzystwo :)



No cóż, niestety nie.
Jeszcze nie. :twisted:
Mam nadzieję, że nie jest zabronione posiadanie tutaj konta nie mając przy tym kociego przyjaciela. ;)
Tylko szczurzą koleżankę. :)

Magdallen. <3

 
Posty: 8
Od: Czw lip 31, 2008 18:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 10, 2008 20:24

Ależ oczywiście, że nie jest zabronione :)
Ale ciekawe jak długo się utrzymasz :)
Jak ma szczurzynka na imię?
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

Post » Nie sie 10, 2008 20:32

na kotka na razie nie mogę sobie pozwolić. za dużo wydatków.
poza tym, zamiast posiadania kota mogłabym chodzić na jakieś zajęcia.
a poza tym mama się zniszczeń obawia.
ja za to przestraszyłam sie jak zobaczyłam na forum jakie to potworne wydatki. no ale i sama radość. :)
i w dodatku jest też pewna obawa o szczura.
ja na nią ogółem mówię Lu lub po prostu Mysza.
pierdoła z niej straszna jest. ;)

Magdallen. <3

 
Posty: 8
Od: Czw lip 31, 2008 18:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 10, 2008 20:42

no to ja tez sie do fano-czytaczy zapisuję :-)
masz cudne koty a Nemo powala swoją urodą
czekam na ciąg dalszy

i przemycam pozdrowienia dla szczurka bo szczurki uwielbiam z całego serca

ewung

 
Posty: 9960
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Wrocław :-)

Post » Nie sie 10, 2008 21:05

Nemo dziękuje za komplementy - on wie o tym, jaki jest cudny, wcale nie zaprzecza... :)
Ja też lubię szczurki, chociaż nigdy nie miałam... ale to głównie dlatego, że tak krótko żyją...
Ostatnio zaskoczyła mnie pani w moim zaprzyjaźnionym sklepie z artykułami dla zwierząt (który się będzie pojawiał pewnie nie raz - więc żeby nie powtarzać zwrotu "zaprzyjaźniony sklep ...itd." od razu wyjaśniam, że nazywam go po prostu "sklepem na Komorowskiej")
No więc panie ze sklepu na Komorowskiej - matka i córka - mają każda po domowej menażerii. I u córki szczurek z kotem żyją w jak najlepszej komitywie, jedząc nawet z jednej miski. Nie wiem, czy ja bym się odważyła, bo albo kot pozbawiony instynktu, albo szczurek obdarzony wyjątkowym wdziękiem osobistym... W każdym razie przyjaźń rzeczonej pary jest faktem...
Obrazek Obrazek

Anuk

 
Posty: 6550
Od: Pon paź 15, 2007 20:58
Lokalizacja: Pruszków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, zuza i 299 gości