w Part One działo się:
Dwa nasze pierwsze wspólne koty: Nitulek i Mruvak.
Mruf wiedzie swe życie pełne wzlotów i torebek foliowych, Nitulek odszedł od nas w sierpniu zeszłego roku zabrana przez okrutną chorobę, chorobę, która jest wyrokiem. To był FIP.
A to był Nitulek:

Potem działo się tak:
Wampirki
z piekła rodem

Sopelek, który złamał mi serce i nie wyobrażam sobie domu bez niego
Ptem były moje urodziny i znów się zakochałam Pesto
Misz, pierwszy tymczasowy podrostek
Zuzinek, co jest piękna jak marzenie
No i
Ziomale i Sportowcy
ufff

a dla przypomnienia jakby ktokolwiek zapomniał, tak wygląda nasza trójca

Tyle tytułem wstępu.
Na dobry początek nowego wątku mała humoreska z życia kotuf i Dużych.
Ze względu na schizoidalno-paranoidalne zachowania Mruf na noc zamykamy się z nią w sypialni, reszta kotów bryka wesoło po pokojach.
Wiemy wszyscy jakie były i są teraz temperatury, więc łatwo sobie wyobrazić czym kończy się spanie w zamkniętym pokoju przy zamkniętych oknach.
Ostatnio obudziłam się ok 3 rano i w desperacji wywaliłam Mruvaka z sypialni, zamknełam drzwi i zabrałam się za otwieranie okien na oścież.
W tym momencie odezwała się Uschi, która spała:
U: - a nie ma tutaj już innych szalików?
T:



U dziarsko: klubowych
T:



Hmm, pomyślałam, że może w nowym języku Uschi szaliki to koty, zatem zapytałam:
- czy wpuszczałaś tu inne szaliki?
na co U
- śniło mi się, że rozmnożyłam Mrufkę
T:



Kładąc się do łóżka usłyszałam jeszcze
U: bo wiesz każdy klub ma swój szalik.
T:



.......
.......
.......
Upał zmienia świadomość

