Agatka już jakiś czas temu zaczęła okazywać agresję Milusi, a równocześnie objawy rujki (posterylkowej

). Nawet miałam dawać jej krople Bacha, ale miałam odebrać osobiście, nie miałam czasu i tak schodziło. Tym bardziej, że agresja po prostu minęła i objawy rujki też. Potem przyjechała Babunia. Agatka przyjęła ją spokojnie i wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Tymczasem od wczoraj zaczęła powoli znowu rujkować. Tzn. nie całkiem typowo, ale grucha. A dzisiaj - narasta w niej agresja. Coraz gorzej. Do mnie nie. Ale do kotów (wszystkich) okropnie. Po prostu rzuca się. Uciekają przed nią. Teraz siedzi na monitorze. Ale nie daj Boże, żeby któryś kot do niej się zbliżył. Kładzie uszy po sobie, szczerzy zęby i po prostu rzuca się. Gdy nie ma kotów w pobliżu to grucha, ale poza tym ok. Je. Chyba nic ją nie boli (obmacywałam). Boję się aż nocy. Nie chciałabym jej zamykać w kuchni, a z drugiej strony boję się awantur. Chyba, że jak zwykle ułoży się na mojej poduszce i tam będzie spać. Oby. Podejrzewam, że to jakieś zaburzenia hormonalne. Jutro chyba polecę do weta (a miałam z Bamboszem

). Ale jakie badania powinna mieć? Coś przeciw rujkowego? Jak miała taką rujkę posterylkową przez 2 miesiące chyba, to gdy w końcu się skończyło, to dostała trzy kolejne zastrzyki (w odpowiednich odległościach) i potem przez półtora roku chyba był spokój. wtedy byłam umówiona z wetem, że jeśli rujki wrócą, to robimy USG. Może jakiś otorbiony jajnik czy co? Chyba źle, że te pierwsze objawy sprzed miesiąca zlekceważyłam. Martwię się
