Jest bardzo płochliwy, ale koto- i ludzio-lubny. Mam nadzieję, że zżyje się z nami.
Na razie słychać posykiwania i powarkiwania. Ale to chyba tylko kwestia czasu, bo brzmi niegroźnie
No to kogo mamy w domu:
Kizię i Miżię:
Puchasia:
A to NIkuś. Nikuś w nocy trochę potupał i chyba byl w kuwecie. Rano nigdzie nie można było go znaleźć. Już miałam wizję rozbierania mebli w kuchni, kiedy zza książek na regale łypnęło oko, a po wsadzeniu tam ręki było głaskanie, mruczenie i przytulanie, aż książki pospadały















). Może kiedyś jakaś wizyta po-adopcyjna? Na razie pracujemy nad Nikusiem głaszcząc go godzinami (ale chyba nie ma nic przeciwko temu). Też mam nadzieję, że załapie w końcu, że mu nic nie grozi i zacznie wychodzić. Na razie wszyscy Was ciepło pozdrawiamy
!