Piękny wykastrowany olbrzym maści czarno - białej trafił do mnie jak zwykle przypadkiem.
Głodny człowiek, czyli ja, udał się do sklepu nocnego po prowiant na kolację 27.05 (niedziela) - wracając usłyszałam płacz kota, siedzącego w ogródku przyblokowym na rogu ulicy Przy Agorze i Wrzeciono. Podeszłam bliżej, zakiciałam... zza ogrodzenia wyszedł do mnie olbrzymi kot i prosił o pomoc.
Obudziłam karmicielkę kotów z tego budynku i poprosiłam o zajęcie się kotem i rozpytanie sąsiadów, czy komuś nie zaginął kot.
W poniedziałek sprawdziłam wyniki zajęcia się kotem.... jedyne co zrobiła karmicielka to otworzyła kotu piwniczne okienko z tyłu budynku, "bo pojawiły się myszy i kot się przyda".
Wsadziłam głowę do tego okienka, zawołałam kota - zobaczyłam olbrzymie przestraszone oczy siedzącego na rurach pod sufitem kota, a na dole piwnicy straszny śmietnik.
Wieczorem poszłam z Marylą, transporterem i jedzeniem i zabrałam Behemota do siebie.
Behemot jest młody, pięknie umaszczony: białe skarpetki na przednich łapach, na tylnych podkolanówki, krawat i fantastyczne białe plamki pod czarnym nosem, jest cudownie kontaktowy: liże mnie po twarzy, strzela "baranki" łebkiem, ociera się, uwielbia głaskanie i czesanie. Chętnie jada karmę z puszki, mięso wołowe, kurczaka i suchą. Nie zna kotów i psów - trochę się jeszcze na nie boczy, ale przychodzi z łazienki do pokoju, gdzie z lubością zalega na oknie. Korzysta z kociej toalety.
Szukam dla Behemota - kota w rozmiarze XXL - troskliwego człowieka, spragnionego dużej ilości kochanego i cudownego futerka.
Tel.: 835-64-38 - Fundacja Ochrony Zwierząt "Bezpieczna Przystań" - Anna Wydra.


