Konkurs Klubu Ślepaczków-DO ZAKMNIĘCIA -dziękujemy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 16, 2014 18:38 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

alessandra pisze:A Ty, Ciocia czemu nie piszesz nic a nic, zobacz jakie fajne nagrody som dlq kociaków Tuliś

:strach: :mrgreen:
Ostatnio edytowano Nie lis 16, 2014 20:22 przez lidka02, łącznie edytowano 1 raz

lidka02

 
Posty: 15908
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Nie lis 16, 2014 19:42 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Więc przedstawiam wam moją rodzine , moje trzy skarby :1luvu: Nie bierzemy udziału w konkursie tylko chce się nimi przed wami pochwalić.
Zaczęło sie od telefonu , że kot chyba nie widzi i jest zabawką dla dzieci .Nie chciano go wydać więc pomyślałam o kasie i tak odsprzedano mi go :( tyle znaczył dla nich..To był Tymuś teraz w ds dano mu takie imie , śliczne i śliczny kot.Po jakimś czasie ta sama osoba zadzwoniła do mnie , że z tego miesjca sa jeszcze dwa chyba slepe.....Powiedziałam że je zabiore okazało sie że były trzy , Zabrałam je do weta , jeden odzyskał wrok ma ds a dwa zostały u mnie to Chłopczyk , brat Tymusia i Dziewczynka , dziewczynka odeszła w styczniu za TM :cry: .
Chłopczyk jest z nami to białe rude cudo , tylko kochać ..Nie widzi ale kocha sercem wszystkich , psy koty i ludzi .To taki wóz strażacki lubi obsikac to tamto :wink: ale co taka jego uroda...Chłopczyk lubi spac mi w nogach , ma padaczkę tak jak jego brat ...Biega z pokoju do pokoju gadając , łapie muchy , skacze po drapakach a mi ciarki przechodzą .Taki jest pełen życia , mimo że żyje w ciemności aż nie można uwierzyć ...
Lenka znaleziona przez studentkę w parku , ona jej szukała domku wstawiła zdjęcie .Nie mogła jej mieć ,nie było chetnych .Pisałyśmy ze sobą i postanowiłam po nią pojechać .Wiedziałam że nie widzi ale to co zobaczyłam na miejscu mnie przeraziło.Jedno oko jak orzech , masakra .Jechałyśmy do domu i jedna myśl tylko , żeby oko nie pękło......Dojechałam do miejsca gdzie mam weta i wstąpiliśmy do niego , dostała leki , zabieg miał być za kilkanaście dni ......Ale oko pękło i znów jechałyśmy do niego na sygnale ..Miała zabieg i udało się ...
Dzis Lenka to koci Anioł , patrzy na świat sercem , kocha wszystko , chociaż do obcych jest ostrożna .Nie wchodzi wysoko , taka mała dama .Jak złapie misia w pysiu to tak krzyczy , jakby chciała się pochwalić mam , pańcia mam :) Ja wtedy do niej sie odezwie a ona idzie z nim do mnie , taka zadowolona...Lenka chodzi za mną jak psiak , tuli sie , gada ..Ma swoje miejsce w pokoju na stoliku , i na tapczanie zawsze obok mnie ....Taki skarb..
Następna slepka to Alpi , ona i jej troje rodzeństwa trafiło do mnie z Włocławka niby znalezione , ale były bardzo oswojone aż za więc to była ściema .Alpi i jej brat z jednym oczkiem są u mnie , srebrna pojechała do Dorci na dt ma ds , i biały miś pojechał do Tomka do Warszawy ma tam Ds :1luvu:
Alpi takie imie bo ona jak alpinistka tylko wyżki , nie boi sie niczego , wchodzi wszędzie tylko wyżej i sie drze wtedy ją biore na dół.Już tak pozabezpieczaliśmy i wszystko niczym , zawsze coś znajdzie ...Mówie jestes szalona a ona miau :mrgreen: ..Gdzie diabeł nie moze tam ją posłać :201461
I tyle , albo aż tyle .
Koty niewidome są boskie , kochają całym serduchem , całym sobą .Bawią się jak inne , łapią muchy , broją , sikają nie tam gdzie trzeba .Nasłuchują na balkonie tylko im główki chodzą - prawo , lewo ....Te koty to nasz skarb - co przeszedł wiele bólu , głodu , zaznały to czego nie powinien żaden kot , żadne zwierze ..Pozbyto je sie jak śmieci .....ale są , czują i żyją ..Są szczęsliwe u nas i to się liczy ...Mają nas a my sobie bez nich nie wyobrażamy naszego życia .Więc nie bójmy sie kotów , kotów które nie widzą .Bo one nie wiedzą ze są inne , cieszą sie z takiego życia jaki mają...Mają życie w ciemności , ale to my o tym wiemy , nie one ........
I piękny wiersz ..
Panie Boże serce mam
Które człowiekowi oddam
Mam też stópki dreptające
Mam też płucka wciąż mruczące
Mam nożynki, ogon, futro
Czemu tobie człeku smutno?
Że mam oczki co nie widzą?
Takie braki mnie nie wstydzą!
Patrzę sercem w Twoją duszę
Jak jest piękna
Kochać muszę

Twój KOT
A to Lenka
Obrazek

Obrazek

Chłopczyk
Obrazek
Obrazek

Alpi
Obrazek
Obrazek
Brat Alpi
Obrazek
Obrazek
Rambek
Obrazek
Obrazek
I starczy , czytamy i kibicujemy wszystkim :1luvu: :1luvu: :201461
Dziewczynka za TM :cry:
Obrazek
Obrazek

lidka02

 
Posty: 15908
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Nie lis 16, 2014 22:55 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Jakie są teraz piękne :1luvu:
kicikicimiauhau
 

Post » Pon lis 17, 2014 1:48 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

No to teraz nasza historia ...
Stokrotka urodziła się jako koci wcześniak, niewiele przypominając kociątko - łysa, czerwona i pomarszczona skórka na malusieńkim ciałku. Ważyła zaledwie 51 g i była niewiele większa od mojego kciuka … Nikt nie dawał jej szans na przeżycie, radzono uśpienie, zwłaszcza że kocia mama nie odnalazła się w roli matki. Nie chciała wcale zajmować się kociakami, ani karmić, ani myć ani przytulać … Kiedy maluszki płakały – gryzła je (zdarzało się, że do krwi). Musiałam je cały czas pilnować, w nocy drzemałam z głową w kociej budce. Jak już udało się mamuśkę zmusić do karmienia (przeważnie trzeba było ją przytrzymywać na siłę), to maleńka Stokrocia miała niewielkie szanse dopchania się do „bufetu”. A jak się już cudem udało – była odrywana przez największego kocurka, który urządzał sobie „przemarsze” wzdłuż kotki tylko po to, żeby reszta maluchów poodpadała … Pomimo dokarmiania strzykawką, malutka prawie nie przybierała na wadze …
W trzeciej dobie życia (oczywiście w środku nocy i w weekend) na główce Stokrotki, w miejscu oczka, zaczęło wyrastać coś koszmarnego … Po dwóch godzinach guz był już wielkości połowy główki, która wyglądała tak, jakby miała zaraz eksplodować … :cry: Zdesperowana, samodzielnie zdecydowałam, żeby zrobić zastrzyk z antybiotyku … Do dzisiaj nie wiem, jak mi się udało nie przebić małej na wylot … Pomimo zapewne koszmarnego bólu, Stokrotka nadal chciała jeść, jej wola życia była ogromna. Po zaocznej ( :wink: ) konsultacji z wetem okulistą okazało się, że jest to tzw. ropień okołoniemowlęcy, dostałyśmy duuuużo różnych kropli do oczka. Niestety, ropień pękł po kilku dniach, spod powieki (oczka były jeszcze zamknięte) zaczęła lać się ropa …Profesor nakazał natychmiastowe otworzenie tego oczka i wyczyszczenie wszystkiego, bo inaczej ropa przeżre kość i dostanie się do mózgu … Moja (z tego powodu już „była” wetka), pomimo obietnicy wizyty domowej, olała nas …czekałam na nią prawie do północy… I niestety musiałam Stokrotce to oczko sama, na siłę rozerwać … Maleństwo straszliwie płakało :cry: , ja chyba jeszcze bardziej…ale po 3 godzinach udało się … Drugie oczko koteczka otworzyła dopiero po 3 tygodniach, cały czas ją dokarmiłam, a apetyt miała niesamowity .. i tak ślicznie „bekała” po jedzeniu, a potem zasypiała mi w dłoni zawinięta w chusteczkę do nosa …

Stokrotka w wieku 3 tygodni ...lewego oczka już nie ma ...
Obrazek
Pomimo, że z jednym oczkiem i mniejsza o ponad połowę od rodzeństwa, Stokrocia radziła sobie doskonale – jako pierwsza odkryła, że kuwetka świetnie nadaje się do spania i innych zabaw typu „panierujemy” kotka w żwirku … :roll: uwielbiała też wisieć na drapaczku ...
Kolejne nieszczęście wydarzyło się, kiedy kocięta miały 8 tygodni … Z lecznicy przyniosłam na butach wirusa pp …Stokorocia zachorowała jako pierwsza … I znowu stał się cud … przeżyła cała piątka maluchów …
Operację usunięcia pozostałości po oczku i zaszycia oczodołu Stokrocia przeszła w wieku 3 miesięcy, i zniosła ją lepiej, niż kastrowany razem z nią dorosły, silny kocur … On jeszcze był nieprzytomny, a mała już po 4 godzinach od operacji zażądała michy z jedzeniem … Doskonale radziła sobie w kołnierzu, chrupki zagarniała jak koparka… Rozpracowanie techniki zdejmowania abażuru zajęło jej 4 doby, musiałam zamontować szelki z bandaża …
Stokroteczka w październiku skończyła 3 lata, jest drobną koteczką na krótkich nóżkach, która uwielbia w nocy głaskać mnie łapeczką po twarzy … oraz robić peeling nosa ... Skacze po parapetach, drapaku, biega i szaleje jak inne pełnosprawne koty … a może nawet bardziej …

Stokrotka w wieku około 4 - 5 miesięcy (to ta do góry "kółkami")

Obrazek

edit: zgodnie z sugestią dodaję aktualne zdjęcia Stokrotki, niestety nie bardzo chciała pozować na żądanie ... :wink:

Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Czw lis 20, 2014 18:33 przez katarzyna1207, łącznie edytowano 2 razy
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lis 17, 2014 7:18 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Było strasznie, jest cudownie :lol: Koty zjawiskowe, a Stokrotka :1luvu: .
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56106
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pon lis 17, 2014 14:01 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Katarzyno1207 a mogłabyś wstawić zdjęcie samej Stokrotki już dużej? dziekuję
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Klub Ślepaczkowy

 
Posty: 1404
Od: Czw maja 05, 2011 14:56

Post » Pon lis 17, 2014 14:05 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

lidka02 pisze: Nie bierzemy udziału w konkursie tylko chce się nimi przed wami pochwalić.


komisja zadecydowała ,że bierzecie -sponsor nie sponsor -z szeregu sie nie wyłamuj 8) :mrgreen:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Klub Ślepaczkowy

 
Posty: 1404
Od: Czw maja 05, 2011 14:56

Post » Pon lis 17, 2014 14:21 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Klub Ślepaczkowy pisze:Katarzyno1207 a mogłabyś wstawić zdjęcie samej Stokrotki już dużej? dziekuję


Muszę namówić, żeby raczyła zapozować pokazując pyszczydło ... bo nie jest zbyt chętna ....
Obrazek

katarzyna1207

 
Posty: 5628
Od: Pt lip 03, 2009 21:58
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lis 17, 2014 15:15 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

katarzyna1207 pisze:
Klub Ślepaczkowy pisze:Katarzyno1207 a mogłabyś wstawić zdjęcie samej Stokrotki już dużej? dziekuję


Muszę namówić, żeby raczyła zapozować pokazując pyszczydło ... bo nie jest zbyt chętna ....


dzięki :ok:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26828
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 17, 2014 17:07 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

a my mamy kolejnego sponsora :D - ewa_mrau :piwa: pęknie dziękujemy :1luvu:
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Klub Ślepaczkowy

 
Posty: 1404
Od: Czw maja 05, 2011 14:56

Post » Pon lis 17, 2014 18:39 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

Klub Ślepaczkowy pisze:
lidka02 pisze: Nie bierzemy udziału w konkursie tylko chce się nimi przed wami pochwalić.


komisja zadecydowała ,że bierzecie -sponsor nie sponsor -z szeregu sie nie wyłamuj 8) :mrgreen:

Nie bierzemy i bez kłótni mi tu :evil: ,.Bo usunę :mrgreen:

lidka02

 
Posty: 15908
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Pon lis 17, 2014 19:00 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

lidka02 pisze:
Klub Ślepaczkowy pisze:
lidka02 pisze: Nie bierzemy udziału w konkursie tylko chce się nimi przed wami pochwalić.


komisja zadecydowała ,że bierzecie -sponsor nie sponsor -z szeregu sie nie wyłamuj 8) :mrgreen:

Nie bierzemy i bez kłótni mi tu :evil: ,.Bo usunę :mrgreen:


mam kopię 8) :mrgreen:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26828
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon lis 17, 2014 19:59 Re: Konkurs Ślepaczków - Historia mojego ślepaczka

alessandra pisze:
lidka02 pisze:
Klub Ślepaczkowy pisze:
lidka02 pisze: Nie bierzemy udziału w konkursie tylko chce się nimi przed wami pochwalić.


komisja zadecydowała ,że bierzecie -sponsor nie sponsor -z szeregu sie nie wyłamuj 8) :mrgreen:

Nie bierzemy i bez kłótni mi tu :evil: ,.Bo usunę :mrgreen:


mam kopię 8) :mrgreen:

Możecie je podziwiać nic więcej..

lidka02

 
Posty: 15908
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Śro lis 19, 2014 2:13 Re: Konkurs Ślepaczków - jeszcze dwa dni-zapraszamy

Witam Was serdecznie i wraz z moim Fryderykiem zgłaszam chęć udziału w konkursie. A oto ,,nasza historia", widziana moimi oczami:

,,Ten dzień zapamiętam do końca życia. Po tym, jak podjęłam decyzję, że chcę WŁAŚNIE JEGO, na dobre i złe. Tę drobną, niewidomą, czarną ,,kupkę nieszczęścia"...

Dokładnie 1. września 2013r. Fryderyk miał się wreszcie pojawić u mnie. Przygotowania czyniłam z największą starannością. Mieszkanie wysprzątane,
meble i wszystko, co mogłoby stanowić jakąkolwiek przeszkodę w poruszaniu się - usunięte i ustawione na swoim miejscu, fora i artykuły o ,,ślepaczkach" przestudiowane.
Miseczki i kuwetka przygotowane. Stary koszyk piknikowy usłany miękkimi poduszkami i ciepłym, żółtym kocykiem. Dookoła przywieszone ozdobne kokardki, których i tak nie zobaczy, ale może jednak spróbuje się nimi pobawić?

Kuleczka z dzwonkiem w środku radośnie pobrzękuje w oczekiwaniu na swojego przyszłego ,,właściciela".
Wreszcie telefon z informacją: ,,Już jesteśmy". Jest ciemno i dość chłodno, wrzesień. Ubieram się szybko i wychodzę moim gościom na przywitanie.
Widzę 3 pokolenia kobiet - Babcia, Mama i Córka. ,,Niezła asysta" - myślę ;)
Panie idą w moim kierunku, trochę rozmawiamy, gdy prowadzę je do swojego mieszkania, ale tylko jedno zaprząta mi teraz głowę - jaki jest Ten Ktoś, kto ma się właśnie do mnie wprowadzić.
Panie wchodzą i pozwalam im się rozgościć. Rozkładają klatkę, instruują mnie, co do postępowania w początkowym okresie adaptacji, a ja czekam
tylko na moment...
No właśnie. Mała, czarna główka nieśmiało wychyla się z transportera. W tym momencie pierwszy raz Go widzę i czuję ukłucie w sercu. Ekscytacja miesza się ze strachem.
Zamiast oczu ma dwie wąskie, białe kreseczki. Wyraźnie próbuje słuchem rozeznać się w sytuacji. Widzę to, bo przechyla głowę w każdą stronę, z
której dobywa się jakikolwiek dźwięk.
Tak zagubiony, niepewny. W oczach stają mi łzy, ale staram się nie dać tego po sobie poznać i uważnie słuchać, o czym mówią do mnie Opiekunki. Już wiem, że
bez względu na wszystko BĘDĘ GO KOCHAĆ.
Ustawiamy Fryderyka w klatce i pozwalamy mu wyjść. Pierwsze swoje kroki kieruje do... kojca, który mu przygotowałam. Zupełnie jakby widział!
Po czym, jak gdyby nigdy nic, zaczyna się myć.
Sprawia wrażenie zupełnie nieprzejętego sytuacją. Nasze zaskoczenie jest ogromne!

Po wizycie, gdy zgodnie stwierdziłyśmy, że Mały czuje się jakby trafił do Domu, zostaję z nim sama.
Siedzę na kanapie i On próbuje do mnie dołączyć.
Pierwsza przeszkoda. Chwytam go delikatnie i pokazuję, że wcale nie jest tak wysoko. Da radę! W końcu to MÓJ KOT :)
Chwilę później jest już przy mnie i pozwala mi się pogłaskać.
Czuję wzruszenie i szczęście.

Tego samego wieczoru nauczył się zeskakiwać z kanapy. W kolejnych dniach poznał kolejne zakamarki mojego maleńkiego mieszkania.

Widzę, że je zbyt szybko, jakby na zapas. Boi się też każdego dźwięku. Kiedy wychodzę do pracy i muszę zostawić go w specjalnej klatce, łamie mi się serce.
Ale wiem, że to dla jego dobra, tak trzeba.
Wkrótce zaczyna wprowadzać w moje życie własny chaos. Niszczenie mebli, brudzenie. Nie byłam na to gotowa, ale staram się reagować z cierpliwością
i zrozumieniem. Nie karcę, lecz wyrażam się stanowczym tonem. Wymieniam niektóre meble na łatwiejsze do czyszczenia.
Regularnie zmieniam żwirek. Podwajam starania o porządek.

Po wielu miesiącach zaczynają przychodzić efekty.
Fryderyk nic już nie niszczy.
Od początku staram się nie traktować go jak ,,kota specjalnej troski". Nie jestem przesadnie opiekuńcza, ale asystuję, gdy widzę , że coś może sprawić
mu trudność. Obserwuję uważnie.
Zdarzają mu się zachowania, których nie rozumiem - kręci się w kółko, bez ustanku, albo podchodzi i gryzie mnie bez powodu.
Staram się to przeczekać, choć nie jest łatwo. Blizny po zadrapaniach nie nadążają się goić. Jestem pełna goryczy, ale wiem, że jako Człowiek muszę sprostać odpowiedzialności, której się podjęłam,.
Wreszcie przychodzi więcej momentów, kiedy Fryderyk chce się po prostu się przytulić, a nie gryźć.
Zasypia ze mną, wtulając mi główkę pod brodę. Mruczy. Kocha mnie. Czeka, gdy wracam z pracy.
Dzielę się z nim tym, co mam dobrego, a mam coraz więcej, bo on uczy mnie cierpliwości i pokazuje, że można sobie radzić z życiem, pomimo oczywistych przeciwności.
Jest pełen energii i radości, którą mnie zaraża. Ma wspaniały charakter.
Jest moim NAJLEPSZYM PRZYJACIELEM.
Jest moją dumą. Uwielbiam o Nim opowiadać. Przeważnie natrafiam wtedy na zaskoczone miny, które w trakcie rozmowy przeradzają się w podziw.
Nie potrzebuję podziwu.
Chcę, żeby ludzie zrozumieli, że niepełnosprawny kot jest w pełni sprawny uczuciowo i potrzebuje nas - ludzi, żeby móc cieszyć się życiem, które ma.
I które jest tak samo cenne, jak życie każdego z nas!

(Fryderyk stracił oczy w wyniku przebywania w warsztacie ślusarskim w Poznaniu.
Dziękuję wszystkim - Lekarzom i Opiekunom, którzy mu pomogli i doprowadzili do momentu, w którym mogłam go poznać i złączyć z nim swój los.
Dalej, RAZEM damy już radę!)

Obrazek

JustynaMartaGrodzka

 
Posty: 2
Od: Śro lis 19, 2014 0:47

Post » Śro lis 19, 2014 8:25 Re: Konkurs Ślepaczków - jeszcze dwa dni-zapraszamy

Justyno :1luvu: witamy na Forum, witamy w Klubie Ślepaczków!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak bardzo się cieszę, że opowiedziałaś nam o Waszej przyjaźni, o jej niełatwych początkach.
Popłakałam się, ale tym razem ze szczęścia!
Uściskaj, proszę, Fryderyka :201461 bardzo serdecznie!!!
Ukochaj go od nas :D
Serdeczności moc dla Ciebie!!!!!!!!!!!!!!!
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: monkaw, nfd, Tomasz1985mok i 51 gości