Ciąg dalszy pracowitego wieczoru.
Polowanie na bis. Mała Czarna śpiewała w sypialni jak nakręcona. Jak weszłam do sypialni, to zrozumiałam, skąd ta serenada. Przez uchylone okno do oświetlonej sypialni wleciała chmara muszek i innych żyjątek i całe to towarzycho krążyło wokół mojego zabytkowego żyrandola. Eksterminacja, połączona z serwowaniem kotom przekąsek, trochę trwała. A musiałam eksterminować, bo na suficie mam styropianowe płyty, szeleszczące w kontakcie z latającymi owadami
Posprzątałam dziś mieszkanko, z łazienką włącznie. Chwilę po sprzątaniu wlazłam w łazienkowy koci wodopój i wylałam wodę na dywanik

. Myślałam, że to koniec atrakcji porządkowych, ale nic z tego. Przed chwilą Ofelia potuptała do kuwety, kucnęła w wiadomym celu. Po dłuższej chwili usłyszałam dziwny dźwięk, jakby coś spadło. Pobiegłam do łazienki - a tam Pustynia Błędowska! Ofelia, jako Książniczka, nie może odejść od kuwety, jeżeli nie jest dokładnie zasypane. No więc zasypywała tak intensywnie, że zasypała pół łazienki i zrzuciła ramkę z kuwety. Piórka mi opadły. Wyłowiłam rozkawałkowaną grudkę, wyrzuciłam, zabrałam się za zamiatanie żwirku. Ofelia weszła do łazienki, spojrzała do kuwety, wlazła i wypięła dupinkę
Może nauczę koty korzystania z wc?
