Trochę będzie przydługawo, najwyżej jutro wieczorem dokończę, jak mi czasu zabraknie:)
Najpierw rzeczy przyjemne, czyli wizyta u Justyny. Pojechałyśmy z nią wczoraj na zakupy - udało się kupić dla Maksa dwie paczki pampersów w promocji, z czego jesteśmy bardzo zadowolone, mały zapas zrobiony. Oprócz tego zwierzaki mają mały zapas kości do obgryzania i będzie z czego zupkę im gotować

Za bardzo nie miałam czasu na mizianie kotów, z czego były bardzo niezadowolone, bo jak mi się udało na chwilkę usiąść to tak się pchały na kolana, że ciężko było się opędzić od nich. No ale chociaż chwilę były pogłaskane, a to się liczy. Wczorajszy dzień spędziłam w dużej mierze na kwarantannie z Ogonkiem i Feri(jeśli pomyliłam imię to proszę mnie poprawić), ta mała potrzebuje towarzystwa jak nikt. Nie pozwoliła mi zrobić porządku w klateczkach, bo cały czas zagadywała o mizianie i zabawę. Żeby zrobić porządek musiałam jej przywiązać sznurek do czegoś i wtedy mogłam spokojnie przez minutkę czy dwie porobić. Ta maleńka jest świetna! tak się tuli, łasi do człowieka i przy tym chętnie się bawi, że żal ją aż zostawiać samą. Przydałby się jej domek z towarzystwem. Poza tym jest bardzo śliczna i powinna szybko znaleźć domek, chociaż z tego co widzę to adopcje stoją w miejscu. Zamieszczę kilka fotek z nią. Widać, że jeszcze jest chuda, chociaż Justyna mówiła, że tydzień temu to jej wszystkie żebra było widać. Na szczęście teraz można powiedzieć, że wygląda jak kot, a nie jak szkielet, chociaż jeszcze trochę ciałka musi nabrać.
Znalazłam jeszcze potem chwilę, żeby z Sarą wyjść na spacer, w parku trochę ją pogoniłam rzucając patyk, ale w takie ciepło nie chciałam jej jakoś mocno męczyć, żeby się nie zgrzała zanadto. W kawiarence niedaleko parku właściciele wystawiają dla czworonogów miskę z wodą i oczywiście Sara idą w obydwie strony musiała się nią poczęstować:) Gratulują pomysłu właścicielom, oby więcej takich ludzi było:)
I teraz troche mniej przyjemna rzecz. Czy postąpiłam właściwie ocenicie sami, chociaż uważam, że jest wiele nieścisłości w całej sprawie, dlatego postąpiłam tak a nie inaczej. A o co chodzi? A o adopcję Emila, mojego tymczasa.
Dostałam w zeszłym tygodniu w piątek tel. od Justyny, że jest dom dla Emila, znalazła go jedna z pań, która go przyprowadziła do Justyny. Zadzwoniłam do tej pani, wypytałam o wszystkie możliwe rzeczy jakie należy wiedzieć przed wydaniem zwierzaka do adopcji. Po prostu cud, miód i orzeszki. Dom wychodzący, stary typ budowy - dwa wyjścia. Potencjalni adoptujący mają już psa i kota, wiedzą jak sie obchodzić ze zwierzakami, gdyby koty się nie zgodziły to każdy ma swoje wyjście i nie będzie problemu. Ona go zawiezie, itd. Rozmowy z tą pania trwały trzy dni, trzeba się było dopytać o szczegóły, chciałam wyjaśnić parę kwestii, a w niedzielę dostała moją odmowę. A dlaczego?
- brak wizyty PA - jej znajomi(zna ich od kilkunastu lat, zwierzęcia nie skrzywdzą, itd) mieszkają w Czechach
- Ona po kota PRZYJEDZIE we wtorek(tel. miałam w piątek). Bez pytania czy może, czy jestem w domu. Tak się zdarzyło, że akurat we wtorek wyjeżdżałam, więc nie mogłam kota wydać ani porozmawiać i przedstawić charakter Emila. Jej słowa: Ja wiem jaki on jest. Pytanie skąd?(zapaliła mi się czerwona lampka)
- Jeśli mnie nie ma, to przeciez ktoś musi być to jej kota da, ona może nawet w poniedziałek w nocy po niego przyjechać. To nic, że cały dzień spędził by w domu, a on uwielbia dwór.
- Na moje słowa, że kot koło 4 rano miauczy, że chce wyjść usłyszałam, że ja go tak nauczyłam. Super, nie mam co robić tylko budzić się o świcie i z radością koty uczyć wychodzić na dwór o tej porze.
- umowa miałaby być spisana na nią. Ona nam zaufała oddając kota, więc my powinniśmy jej zaufać
- stwierdziłam,że mogę osobiście zawieźć kota, bo mam trasę w tamta stronę, niech tylko poda adres, to stwierdziła, że to wykluczone.
To tylko parę spraw, bo tego sporo było. Niby wszystko miało być ładnie i pięknie, ale jej rozkazujący ton i brak chęci podania danych mnie z kolei zniechecił. Może gdyby inaczej to wszystko ujęła, formułowała zdania to Emil byłby już w nowym domku. Ale został i będziemy szukać domku nadal, takiego, który nie będzie anonimowy.
Dla poprawy humoru wstawiam parę zdjęć, niestety nie wiem jak usunąć rozmiar. W razie czego zdjęcia prześlę mailem jakby ktoś chciał
Feri - kangurek:) Jak mi się uda to wstawię filmik z jej zabawy






Teraz przedstawię moje kociaki:) Nita - ożywia się dopiero na noc, tak to potrafi cały dzień przespać.

Tosia - moja kocurzyca, pilnuje swojego terenu i często przynosi niespodzianki na wycieraczkę

I Emil, tymczas
