Hmmm...jeśli bardzo chcecie- czytajcie na własną odpowiedzialność...
I jak któraś nie wytrzyma...nie moja to wina!
Jak wiecie od pewnego czasu jeżdżę w piątki do sklepu z nietypowymi mięsami gdzie nabywam ekologiczne króliki dla Leosia oraz takąż jagnięcinę.
Kupuję najczęściej karczek jagnięcy- bo tłusty a tłuszcz zwierzęcy jest konieczny moim persiętom (tauryna i takie tam...)
Ów karczek posiada w środku piękną kość.
Przedmiot jamniczego pożądania.
Kupiłam już psince "koński ogon parzony" i ta kość smakowała mu bardzo.
Czułam się co prawda trochę jak kanibal- no bo koń też człowiek...ale skoro zjadał to Długiś...to i sumienie mniej bolało.
Jagnięcy karczek nie budził moich wątpliwości moralnych jakoś (?), okroiłam więc mięsko i rozłożywszy gazetę dałam jamnikowi.
Zabrał się do pracy metodycznie, zajęła mu ona jakieś 40 minut.
W trakcie pracy wszedł do pokoju MK i został owarczany ( nie wiem dlaczego, ale MK jest przez Melona uważany za poważnego konkurenta do każdej posiadanej kości i Mel gotów jest gryźć się z Młodym o nią na śmierć i życie...).
Ze dwa razy jamnik nieco się zjeżył bo poprawiłam gazetę.
Nie wiem skąd w psach ta nabożna cześć dla kości.
Inne jedzenie- ok- mogę sobie grzebać ręką w misce.
Ale kość- to inny wymiar.
Inny świat.
Po prostu- wara wam ludzie od psiej kości!!
Kość została
ześrutowana i pożarta do najmniejszego kawałka.
Pies ułożył się w poczuciu dobrze spełnionego pieskiego obowiązku w swoim łożu i zasnął.
Potem odbył spacer z MK i jakąś przechodnią koleżanką nad jezioro.
Na spacerze był żwawy i wesoły...
A po powrocie pies ZNIKNĄŁ.
Kotkinsy jakoś tego nie zauważyły, bo oglądały film.
Dopiero zapach zwrócił naszą uwagę.
Jakby ktoś- człowiek- zrobił gdzieś KUPĘ w domu.
Okropny, najgorszy na świecie smród!!
Po obejściu mieszkania i stwierdzeniu , że;
- kupy nijakiej nie ma
- nie ma też psa,
kierując się nosem zawędrowaliśmy w okolice naszego łóżka.
Odsunąć się go nie da prawie a miejsca pod nim - poza skrzynią na dodatkowe pościele i
pokoikiem Amelki, z jej sypialnią i prywatną bawialnią- mnóstwo.
Ma ono 2,20 na 2 metry i jest litego drewna.
I właśnie z tych dwóch powodów nasz zwierzęta uwielbiają pod nim wymiotować.
Po wczołganiu się pod łóżko Kotkins stwierdził obecność pod nim Mela oraz dziwnie i przenikliwie cuchnącej niezidentyfikowanej masy...
Co było robić: Kotkinsy zwołały MK i wspólnymi siłami odsunęły łoże.
Podczas odsuwania wybiegł spod niego jamnik, przebiegając przez śmierdzącą paćkę i wzbudzając we nas
bardzo złe przeczucia.. .
(wrażliwi niechaj nie czytają dalej...)
Pod łóżkiem był wielki jamniczy WYMIOT.
Składający się w równych częściach z kilkumilimetrowych kawałkaów kości i ludzkiego g...
Nie mam pojęcia DLACZEGO mój zadbany, czyściutki , odrobaczany i suplementowany najlepszymi środkami pies ZEŻARŁ LUDZKIE G...
Zapewne zrobił to podczas spaceru z MK i koleżanką.
Nie zwróciło to uwagi młodzieży, zresztą Mel miał zakusy tego rodzaju na kocie kuwety, ale żeby LUDZKIE (obce...) ???
Mel dostaje tzw żwacze wołowe- okrutnie śmierdzące suche kawałki żołądków wspomagające psie trawienie.
NIE WIEM dlaczego zjadł kupę.
Niech mi ktoś wyjaśni jeśli wie...
Sprzątnie tego...
Małż i MK orzekli zgodnie jak jeden mąż, że "to jest TWOJ PIES" i wyszli do ogrodu dławiąc się z lekka.
Nie opiszę co przeżyłam sprzątając to-to.
Sino zielona i spocona zimnym potem byłam kiedy wyszłam z sypialni.
Tak przynajmniej zeznała moja mama , która mnie zobaczyła i się przestraszyła ("choraś?")
Jamnik rozniósł oczywiście gó...ne ślady po podłodze, którą myłam ze trzy razy.
Wietrzyło się dwie godziny...
A Mel?
Po pół godzinie przyszedł sprawdzić co tam w miskach (pusto było)...a potem MK jadł kolację.
I jamnik żebrał.
Jak zwykle...
Fajnie jest mieć pieska
c'nie??
