dali płytkę z obrazem, treść poleciała też internetem
gdzieśtamgdzieśtam żeby ktoś zrobił opis. Do Wrocławia bodajże. Bo problem to nie aparat to tk czy rm i nauka jego obsługi, problem to znaleźć kogoś, kto to umie prawidłowo odczytać! mnie się udało dojrzeć kocie dziurki od nosa
tak czy inaczej coś tam się dzieje w tej kociej główce i to widać, ale co to jest - pani doktor, która mi wydawała Muchomorka po zabiegu - wolała się nie wypowiadać. Opis trwa około 3-4 dni, ale kazali się już w piątek dowiadywać, bo może akurat. A jak przyjdzie to i tak dostanę na maila.
Narkoza zrobiła swoje - odporność spadła na twarz i dziś znów cały nosek w gilach, jak dzwoniłam chwilę temu do domu, to mi TŻ powiedział, że Muchomor się przykleił do kanapy. Tymi gilami... po pracy lecę do CC - niech ratuje jakoś, dopóki wyniku tomografii nie ma.
a w ogóle dałam się chyba poznać wczoraj z nie najlepszej strony w tej lecznicy, ale jakoś się zapomniałam i tak wyszło. Otóż oni tam dużo mówią i bardzo dużo pytają. Opowiadają, że teraz dożylna narkoza, potem kontrast, itd. A w ogóle co kotu jest, jakie objawy. A ja zamiast trzymać buzię na kłódkę albo odpowiadać półgębkiem, to się zaczęłam i dopytywać (a jaka narkoza, a czy trzeba ten kontrast wypłukiwać, itp.) i odpowiadać całymi zdaniami (tak, oczywiście zdaję sobie sprawę z możliwości wstrząsu pokontrastowego, kot miał rtg, ale tylko obrzęk tkanek miękkich wyszedł i że może ciało obce, które nie cieniuje, itd.). No i patrzy na mnie ta Pani Doktor i patrzy, i oczy ma coraz większe i większe. Się skapowałam, uśmiechnęłam idiotycznie, złapałam transporter i uciekłam.