Tosia&Bazyl / wymioty po jedzeniu :/

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 24, 2013 10:00 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

To mój TŻ taki sam, choć nauczony życiem :D . Najpierw mieliśmy jednego kocurka, który jak sam zostawał to płakał. Następnym razem 2 domowe siostrzyczki, zgarniete w listopadowy mroźny dzień przed wywózką do schronu, ale mąż o rudym kocie marzył. Przy zakupach w zoologicznym trafilismy na zdjecie norweskich dziewczyn i pojechalismy tylko obejrzeć. Mnie i synowi podobała sie kremowa, TŻ i córce ruda. No i od 9 lat są u nas dwie ( babcia pozyczyła kasę :wink: ),a potem sie potoczyło. Ale władzę w domu trzyma najstarsza domowa Pantereczka ( jej siostra Puma niestety 4 lata temu odeszła nam na mocznicę).
Obrazek Obrazek

Thorkatt

 
Posty: 17122
Od: Czw sty 04, 2007 23:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 24, 2013 10:40 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Mój już planuje trzeciego... ze schroniska.
Ano udał mi się chłop ;) ... to on uczepił się, że okna muszą być zabezpieczone, a wszystkie kable pochowane. Zrobiliśmy to jeszcze zanim koty przyjechały. Kategorycznie obstawał za siatką na balkonie mimo moich sprzeciwów... mało wtedy wiedziałam o kotach i myślałam sobie "kurde no... kto jak kto, ale przecież kot wspina się, skacze i trzyma równowagę jak żadne inne zwierzę" :roll: To on wynalazł największy i najdroższy drapak, jaki w życiu widziałam, który według moich ówczesnych myśli tylko mi będzie psuł estetykę salonu :roll: Oj głupia ja byłam zanim kotów nie poznałam... ale najważniejsze, że On mądry :1luvu:
A wiecie na jaki pomysł teraz wpadł? :mrgreen: Koty pakowanie do transporterka i samochód kojarzą tylko z wyprawą do weta. Czyli samochód = zastrzyki, kolonoskopia, obcięcie jajek albo jakiś mało gustowny niebieski kubrak w grochy. Mąż wymyślił, że będziemy je zanosić czasem do garażu, zamykać się z nimi w samochodzie niech sobie pochodzą... poznają... może pobawią się tam trochę :ryk: Ciekawskim T&B na pewno się spodoba :wink:
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Śro lip 24, 2013 10:53 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

To się nazywa rasowy kociarz :ok: :ok: :ok:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 24, 2013 10:56 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Dzień dobry :)
No pewnie, koty poznają samochód i same Wam zaplanują wycieczkę... :)

Sihaja

Avatar użytkownika
 
Posty: 20592
Od: Pon sty 03, 2005 22:17
Lokalizacja: Warmia, Dolny Śląsk

Post » Śro lip 24, 2013 11:00 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Swoją drogą ciekawe gdzie by chciały pojechać? :roll: :roll: :roll:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 24, 2013 11:20 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Haha będą musiały się cieszyć z wycieczki jedynie do garażu :mrgreen:
Marzy mi się wyjść z nimi na szelkach gdzieś na jakąś polankę, ale jak tu widzę, koty z szelek uciekają :o
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Śro lip 24, 2013 11:50 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

To zależy od szelek. :roll:
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 24, 2013 11:56 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

NatjaSNB pisze:Marzy mi się wyjść z nimi na szelkach gdzieś na jakąś polankę, ale jak tu widzę, koty z szelek uciekają :o

Jak są dobrze dopasowane, to nie ma szans na ucieczkę. Ja z Malagą w szelkach spaceruję już prawie 1,5 roku, odkąd skończył 4 m-ce i ani razu nie był nawet blisko ucieczki. Początkowo ciężko mu się było przyzwyczaić, udawał nieruchomego paralityka, ale teraz już śmiga tak, że czasem ja nie nadążam. :wink: Pinelli też wczoraj po raz pierwszy był wzięty na podwórko w szelkach dla kociąt kupionych w Zooplusie - dopasowałam mu je ciasno (ale nie tak, żeby nie mógł oddychać, oczywiście :wink: ) i też nawet nie próbował się z nich oswobadzać, taki był ciekawy tego, co na zewnątrz - a przecież ma dopiero 2 miesiące skończone. :wink:

Poszukaj sobie po prostu szelek z możliwością jak największego dopasowania pasków i kup dobrą smycz - taką, żeby Ci pewnie siedziała w dłoni jak np. kot nagle pociągnie i zapewniam Cię, że będzie ok. :ok:

solarie

 
Posty: 2018
Od: Pt mar 02, 2012 17:21
Lokalizacja: Oświęcim

Post » Śro lip 24, 2013 14:06 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

solarie pisze:
NatjaSNB pisze:Marzy mi się wyjść z nimi na szelkach gdzieś na jakąś polankę, ale jak tu widzę, koty z szelek uciekają :o

Jak są dobrze dopasowane, to nie ma szans na ucieczkę. Ja z Malagą w szelkach spaceruję już prawie 1,5 roku, odkąd skończył 4 m-ce i ani razu nie był nawet blisko ucieczki. Początkowo ciężko mu się było przyzwyczaić, udawał nieruchomego paralityka, ale teraz już śmiga tak, że czasem ja nie nadążam. :wink: Pinelli też wczoraj po raz pierwszy był wzięty na podwórko w szelkach dla kociąt kupionych w Zooplusie - dopasowałam mu je ciasno (ale nie tak, żeby nie mógł oddychać, oczywiście :wink: ) i też nawet nie próbował się z nich oswobadzać, taki był ciekawy tego, co na zewnątrz - a przecież ma dopiero 2 miesiące skończone. :wink:

Poszukaj sobie po prostu szelek z możliwością jak największego dopasowania pasków i kup dobrą smycz - taką, żeby Ci pewnie siedziała w dłoni jak np. kot nagle pociągnie i zapewniam Cię, że będzie ok. :ok:


Nawet jak są dobrze dopasowane, to tak, jest szansa na ucieczkę. Sprawdziłam, a właściwie to Sevilla sprawdziła. Szelki zapięte tak ciasno, że ledwo wchodził pod nie palec. Była taka ciekawa, że nie próbowała się wyswobodzić. Od początku zwiedzała ogród, skubała trawkę. Za piątym razem spokojnie chodziłyśmy, gdy nagle nie wiadomo dlaczego zerwała się do biegu i wyślizgnęła z szelek. Przy czym podkreślam, że szelki pozostały zapięte! Ja z duszą na ramieniu i sercem w gardle podchodziłam do niej i modliłam się, żeby mi nie uciekła przez płot... Nigdy więcej z nią nie wyjdę, bo po prostu nie mogę jej znowu zaufać, a mieszkam koło tak ruchliwej ulicy, że to tylko chwila.
Więc jeśli Twoja Malaga (gdybym miała trzecią kotkę, tak bym ją nazwała, świetne trio by było z Sevillą i Granadą ;D) nie próbuje się wydostać, to naprawdę fantastycznie, niech jej to nigdy nawet nie przyjdzie do głowy, bo nikomu nie życzę tego, co sama przeżyłam...

Madzio

 
Posty: 544
Od: Nie paź 21, 2012 19:18
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lip 24, 2013 14:20 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

To fakt z szelkami różnie bywa.
Ja raz zabrałam Polę do zakłady fryzjerskiego mojej koleżanki.Oczywiście Pola była w szelkach już dość ciasnych bo szybko rosła i zaczęła z nich wyrastać.Wstawiłyśmy wodę na kawę i wyszłam tylko na chwilę kupić coś do kawy. Zostawiłam Polę pod opieką koleżanki. W tym czasie co mnie nie było woda się zagotowała a koleżanka poszła zalać kawę. Zostawiła Polę siedzącą na fotelu ze smyczką przywiązaną do poręczy fotela.Gdy weszła i zobaczyła zwisające z fotela czerwone szelki bez zawartości w postaci kota prawie zeszła na zawał.Okazało się że Pola wyswobodziła się z szelek i poszła zwiedzać salon fryzjerski.
Obrazek

Ewa L.

Avatar użytkownika
 
Posty: 70693
Od: Śro lut 27, 2013 20:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lip 24, 2013 19:50 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Ja tez wczoraj byłam z Szajką na działce. Kupiłam nowe szelki taki kubraczek, podobno bezpieczne. Poprzednie takie z pasków też mam, ale Klara potrafiła się z nich wydostać w ciągu kilku sekund. Szajka zwiedzała działkę bardzo zaciekawiona. Kiedy tak spacerowałyśmy zakręciła smycz naokoło nogi od krzesła następnie zrobiła zwrot i w 3 sekundy była wolna. Dobrze, że wpadła w moje ręce. Resztę czasu na działce spędziła w dwóch parach szelek pilnowana, aby sie o nic nie zakręciła, bo to ułatwia ucieczkę. Mam pomysł jak udoskonalić szelki :twisted: mam nadzieję, że wtedy nie da rady z nich czmychnąć. Jak doszyję to co trzeba to zrobię foty i wam pokażę :twisted:

Jak brałam Szajkę to hodowca powiedział żebyśmy wsadzali ją do transportera i do samochodu na 5 minut i jazda wokół bloku. Potem coraz dłużej i się przyzwyczai. teraz jak ja wkładam do samochodu to kładzie się i śpi albo się myje. Zero stresu całkowity luz.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lip 24, 2013 20:03 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Ja co do szelek powiem jedno, ngdy nie kupię innych szelek niz guarsy! Z tych drugich czy pies czy kot wychodzi w mig jak sprytny
A tu tak dla przykładu guardy (dobrze dopasowane leżą jak ulał)
Obrazek
i "Y" ( nie ufam im bo już nie raz się przekonałam, jak latwo co sprytniejsze zwierze z nich wychodzi)
Obrazek
Obrazek

Patikujek

 
Posty: 787
Od: Czw kwi 05, 2007 21:09
Lokalizacja: Zabrze :)

Post » Śro lip 24, 2013 20:11 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Patikujek pisze:Ja co do szelek powiem jedno, ngdy nie kupię innych szelek niz guarsy! Z tych drugich czy pies czy kot wychodzi w mig jak sprytny
A tu tak dla przykładu guardy (dobrze dopasowane leżą jak ulał)
Obrazek

Z takich Klara właśnie w kilka sekund uciekała.
Ja mam teraz takie
http://www.zooplus.pl/shop/koty/transpo ... ota/158590
I wymyśliłam, ze doszyję jej pod brzuchem dwa paski, one przejdą do tyłu rozejdą się przy ogonku i wepną na pleckach. Wtedy się nie wycofa z nich.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro lip 24, 2013 20:11 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Gdybym miała działkę ogrodzoną to może bym zaryzykowała... ale nie mam takiej opcji
..........................♥Tosia&Bazyl♥.........................
ObrazekObrazek
'I had been told that the training procedure with cats was difficult. It's not. Mine had me trained in two days.'

Zapraszamy: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=162710 cz. VI

NatjaSNB

Avatar użytkownika
 
Posty: 5686
Od: Czw lis 08, 2012 10:03
Lokalizacja: dolnośląskie

Post » Śro lip 24, 2013 21:39 Re: Tosia&Bazyl - nasza historia, część II :)

Ja raz wzięłam Tosię pod blok. Wydostać się nie wydostała ale bałam się, że bidula umrze na zawał, tak bardzo się bała wszystkich dźwięków, zapachów i w ogóle całego otoczenia.
♥ Tosia ♥ razem od 24.11.12
klik -> http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=165788

Obrazek Obrazek

vanesia1

Avatar użytkownika
 
Posty: 6557
Od: Sob gru 08, 2012 12:38

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: luty-1 i 125 gości