Agresja Ninji może być związana z jego chorobą i dyskomfortem- co ja przechodziłam z moją Rysią (mix maine coona i persa właśnie) kiedy do mnie trafiła teraz jest nie do wyobrażenia.
Co do dobrych rad, spróbuję podrzucić kilka które sprawdziły się u kocicy:
1. Najłatwiej czesze się/wykonuje nieprzyjemne czynności kiedy... kot je. Zwykle jest tak zajęty miską, szczególnie jeśli przez jakiś czas była pusta- ze można z nim zrobić wszystko.
2. Tabletki w miarę możliwości dobrze podaje się w mokrej karmie. Czasem (w zależności czy są bezsmakowe czy gorzkie) warto je roztłuc możdzierzem/rozkruszyć i tak wsypać do jedzenia.
3. Szczotki do czesania... Cóż, albo ja miałam ewidentnego pecha albo Rysia była już zbyt zapuszczona jak do mnie przyszła- ale nie zdały egzaminu. Czesały wierzch kota, a pod spodem co?
Filc.
I kot agresywny.
Po goleniu połowy kota (kołtunów było niewiele mniej niż z Ninji, chwilami maszynka nie dawała rady i musiałam złogi podcinać ostrymi nożyczkami) problem zniknął sam z siebie. Kot który nie cierpi się uspokaja.
Czesanie jak już ktoś pisał warto zacząć od razu, już na gołej skórze.
Ja jednak z całą stanowczością będę polecała nie szczotkę, a grzebień. Grzebień z długimi, metalowymi, obłymi obrotowymi zębami. Są takie na rynku w cenie ok 20zł. Szczotki najczęściej mają zbyt krótki "włos" na to by dosięgnąć skóry u takiego kota, więc pod spodem robi się filc. Grzebień nie ciągnie a sięga skóry.
Rysia teraz bez problemu daje się nim czesać a była kotem "niedotykalskim"- do tej pory mam na nadgarstkach blizny po próbach czesania.
4. Kot się odkarmi- Ryśka po ogoleniu połowy pleców wyglądała tylko minimalnie lepiej i dało się ją podnieść jedną ręką (golenie w maju, to jak wyglądał pod tym futrem kot na początku marca gdy do mnie trafił?!)- teraz waży porządne 4,7kg i nie sterczą jej już kości. Dobra karma i kot w ciągu 3-4 miesięcy uzupełni braki ciałka.
5. Odporność na pewno do wzmocnienia, ale wyleczy się z czasem- u Rysi teraz wychodzi niefrasobliwość poprzednich właścicieli i dieta na whiskasie- obniżenie odporności zaowocowało złapaniem świerzbu usznego i się leczymy. Uważajcie na uszka!
6. Noszenia na rekach próbujcie- przytrzymywana siłą Rysia wytrzymywała na początku 5 do 10 sekund- teraz potrafi siedzieć nawet 2-3 minuty.
No, chyba tyle.
Preparatów do sierści nie polecę żadnych bo nie używam niczego oprócz grzebienia. Raz, dwa razy dziennie.
Codziennie.
I nie ma kłaczków

Wszystkiego dobrego dla kotka!