zdjęcie zrobione, wstawię wkrótce
finał jest taki, że kotka wypuszczona, jednak nie opuszcza terenu podwórka
nie wróciła tam, skąd przyszła
morduje myszy przed moim zdaniami, po kilka dziennie, ciągle sprzątam szczątki..
ale mam inny problem
pod dom mojej mamy przychodzi kotka, nei jest oswojona
od dawna się stołuje, raz jest, raz jej nie ma, czasami nawet przez parę miesięcy
od jakiś 4lat ją znamy
dawno temu ją wysterylizowałam
teraz pojawiła się znowu, ma uszy w stanie szczątkowym

masakrycznie zdrapane, zakrwawione, w jednym jakaś wielka kulka - trudno przyjrzeć się dokładnie, bliżej niż na 2-3 metry nie da do siebie podejść
będę chciała ją złapać by jej pomóc
nie wiem mi się to uda....

i na koniec smutna wiadomość - w sobotę pod kołami zginał kot bez ogonka ;( ;(
ten który od dawna, podobnie jak ta koteczka, stołował się u mamy
nie było go od zimy, już sie z nim pożegnałyśmy, wrócił 2tygodnie temu, na krótko
jeszcze dwa dni przed tym, głaskałam go, mruczał... szkoda mi go strasznie