Tak wygląda podwórko, na którym teraz łapiemy

Na tym zdjęciu jest po lewej jedna z czterech prawie jednakowych dziewuch. Dwie już po, dwie przed.Po prawej to chyba już złapany ostatni maluszek. Jakiś taki duży się wydaje.

Sympatyczna, bo łatwa do odróżnienia kocica. Była gruba, już nie jest.

Też chyba kocica. To za nią czołgałyśmy sie po podwórku próbując zajrzeć pod ogon. Jaj nie widać, ale robi sobie jaja (z nas). Niby nie taka płochliwa, ale utrzymuje dystans. Niby głodna, ale wyjada tylko ścieżkę prowadzącą do klatki. Potem sięga z boku, wyławia przynętę, a wejść do klatki nie chce za nic. Piękna jest.

Wejście do piwnicy, tam sypiają chyba

Trzy z czterech maluszków z tego miejsca już jutro będą u mnie.