Pusto u nas.
Nie jest dobrze z Mimi. Wczoraj w nocy jak ją karmiłąm po raz pierwszy przemknęła mi myśl, że przegrywamy... Wiem nie powinno się ich dopuszczać ale same wkręcają się w pełne lęku serce. Mimi bardzo spadła na wadze. Poleciało z 610 na 540 w ciągu praktycznie półtorej doby. Jest osowiała i apatyczna. Bardzo zmęczona, zgarbiona i jecząca.
Koty nie jedzą i nie załatwiają się. Muszę je karmić .Mimi wręcz na siłę. To walka pełna płaczu. Obu stron. Mały Klon i Mikuś jakoś połykają. Grubaśna walczy ze mną o każdy łyk.
Dziś wylądowałam na cito z całą 4 u weta z powodu braku kupali i ogólnie złego wyglądu.

Koty bardzo źle się czuły. Były bardzo słąbe. Halince dziękuję za podwózkę.

Prócz Mimi wszystkie mają jako takie temp i miękkie coś w środku co daje nadzieję na kuwetkowanie. Ale na razie nic nie znalazłam. Ogarnęłam pokój córki w nadziei na znalezienie nielegalnych latryn. Doopa.
Wszystkie małe dostają Espumisan i Duphalak. Wszystkie są na kroplówkach z Duphalaytem. Wszystkie kuje się antybiotykiem, Wszystkie karmi się strzykawką. Ranek to koszmar psychiczny i legislacyjny

TŻ wyszedł trzaskając drzwiami, ja łykałam łzy. Trudno kuć małe ciałka i tłumaczyć,że to dla ich dobra.
U weta u Mimi okazało ,że jest zatkana. Była lewatywa.Temperatura nie wyższa ciągle niż 37,4.
Pozwoliłam im na deczko zmienić okolicę po południu (wsadziłam do innego pokoju) licząc,że jak pochodzą to jakoś się ogarną. Mimi nawet łapy z własnej inicjatywy nie ruszyła. Gruby Klon ledwo łaził. Tylko Mała i Mikuś na machane przed nosem piórko zareagowali. O tyle dobrego,że wymasowany brzuś Mimusi został bo małą zajęła sie oglądaniem rodzeństwa. Po wsadzeniu czopa w pupę a kota w betonit dziecko wycisnęło wreszcie coś suchego co trudno nazwać kupalem. Wycisnęło i osłabło. Wszystkie osłabły szybko i teraz śpią.
Osłuchowo jest ok. Płucka, gardziołka...Ale od wczoraj bardzo nadżery się powiększyły.
Bo wczoraj też byliśmy.
Lista obecności podpisana.
Arcanie dziękuję za wpłatę. Bardzo wielkie
Zatrzymam ją dla Tami na weta. Jedziemy w przyszłym tygodniu.
Choć nie wydać trudno nam będzie

bo nam się lipiec budżetowo rozjechał. Prawie jak u Pana Ministra od Finansów
I tak wolny dzień mi minął na masowaniu, podawniu leków, podawaniu żarcia, wściekaniu się na nie, potem na siebie za wściekanie na nie i na inen koty ...Śniadanie spożyłam o 15... Miałam poleżeć, nóżki wyciągnąć

filmy pozerkać...Miało być tak
pinknie. Zaraz wieczorna jazda mnie czeka tylkoTZ musi nadejść. Ktoś musi zdechlaki zniewolić.
Kciuki trzymać proszę.