Dyziu miał problemy ze zdrowiem (zrośnięta po złamaniu miednica uciskała na jelita powodując ogromne problemy z wypróżnianiem) od czasu upadku z wysokości, po którym zabraliśmy go (wyleczonego

) od Iwci. Cała historia Dyźka jest w wątku. Ale kot dawał radę, mimo ze nie raz było już kruchutko. Miał wielką wolę życia i był szczęśliwy mimo dolegliwości.
Jednak wiek i przeżycia, których doświadczył zanim Iwcia go znalazła sprawiły, ze podupadał co raz bardziej na zdrowiu. Zawsze jednak udawało się wynegocjować dla niego jeszcze trochę czasu...
Aż do momentu, kiedy stanęła wątroba.
To był bardzo dzielny, śliczny i niesamowicie "charakterny" kot.
Nigdy go nie zapomnę.