Goyka pisze:Boziu czy na tym wątku sielanka zapanuje kiedyś na dłużej niż 1 dzień?

mocne kciuki non stop

Też bym chciałą. Niestety bierzemy koty z miejsc różnistych, bez przyszłości. tak było i z tymi dziećmi. Mama chuda strasznie i zarobaczona strasznie. Chora. Wydawało by się,że dobra karma, spokój i bezpieczeństwo dziecim i jej zapewnia choćby zdrowie. A tutaj doopa.
Mimi ma ciągle obniżoną temperaturę. Nie je. Wygląda jakby ja coś bolało. Nie leży tylko siedzi skulona i smutna. Na pewno przytkała się bo włożony czopek wypchał jej spieczonego kupala. Za treściwe jedzenie? Za wysoka temperatura? Są dokarmiane convą i może ona daje takie objawy. Mimi jest pędzona przez matkę od cyca.Trzeba siedzieć i pilnować by choćby deczko pociągnęła. Ale Karolinę denerwują już dzieci i trzeba pilnować by im nie przylała.
Całą nockę chodziłam, okrywałam, dogrzewałam podusią i próbowałam jakoś pomóc małej.Co i raz podchodzi do wody i niby pije, nie pije. Cos jej ewidentnie jest. Straciła trochę na wadze. Nie ma apetytu. Nie chce łykać. Rano dałam jej z Danka kroplówkę ciepłą i miała siedzieć okryta kocykiem ale zbuntowała się. W nocy nosiłam ją jak Tami w kapturze i obwiązaną polarem. Tami się podobało Mimi nie.
Jeśli tak dalej będzie to każde z nich będzie przechodzic przez to samo. Mikuś też dziś ledwo wydusił twardego kupala. Klonik takze dziwnie pupala nosi. Mam resztkę Espumisanu to dostały (dzis dokupię) + duphalak . Po południu do weta. Dzwoniłam do niego w nocy. Kazał się nie martwić bo tak bywa. Uświadomił mi,że to nie nowina te nasze zmagania. Boję się bo mam okropne doświadczenia ze spadkiem odporności. Możliwe,że przyblokowany kał osłabia tak dzieciaka? Głupio pytam. Możliwe. Żuniek tak miał.
Boję się o Tamunię.
Trzymajcie kciuki by wsio było ok. Mocne. Dziś sterczałam przed Figurką i prosiłam by wreszcie Góra zlitowała się nad dziećmi.