Może ktoś z was kojarzy mnie z wątku o chorym maine coonie Bilbo. Otóż...z Bilbuniem wszystko w jak najlepszym porządku ale jako prawdziwa kociara oczywiście jakimś cudem musiałam "wpaść"na kolejną w moim życiu kocią biedę...
Trzy dni temu cudem odratowałam,wraz z dzielnymi panami robotnikami ,malutka ,8mio tygodniową kicię.
Kicia zaklinowała się w rurze , na nowo rozpoczętej budowie.
Była wycieńczona ,bardzo pałakała i miała poobdzierane łapki od prób wydostania się z pułapki:(.
Zabrałam ją do weta ,gdzie została odrobaczona ,łapki posmarowano jodyna a maleństwo dostało leki na odpornośc i przykazanie ,że potrzeba jej dużo dobrego jedzonka i dużo miłosci.
I tu wielka prośba...ktos chciałby przygarnąć taką mała dziewczyneczke?
Ja ,z racji posadania trzech dużych kocurów ,na małym metrażu ,nie mogę.
Kiciula jest chwilowo u moich znajomych ale tez mają kota i to bardzo sfochowanego kota ...

Prosze wysztke kociary o pomoc .Nie wiem ,co zrobic z koteńka ,ona musi szybko znależc domek.
Jest naprawdę śliczna,szaro-biała ,z krawacikiem i "skarpetkami".
Z acharakteru,to cudowne ,wesołe kocie. Kontaktowe ,wodzi oczkami za człowiekiem ,mruczy ,przytula się ,bawi;).
Za chwilę wkleję jej zdjecie
.Jest wyjatkową kotką ,taką do zakochania od razu.